tag:blogger.com,1999:blog-90841501683899869122024-03-18T03:02:58.922+00:00Kraniec TęczyIrishttp://www.blogger.com/profile/02798751752212119194noreply@blogger.comBlogger327125tag:blogger.com,1999:blog-9084150168389986912.post-41963438488141778642021-02-15T10:04:00.002+00:002021-02-15T10:04:42.291+00:00428. Revox niacynamid - tani kosmetyk ograniczający wydzielanie sebum<p> <table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEidDToaPiXjEFHOc39sMKF8GtREZ4BSN3ty9H9i-cVb3EdUuYSLf73jHIV3w5c__SrpE1no5JflCv_Rh_NdbGIps1DCmlV0QGkZh1XWshe0Zd-P5C_f7q8jxCeNotmB3bWBthVELxV_aIA/s2048/20210212_102626%25282%2529.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="revox niacynamid" border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1540" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEidDToaPiXjEFHOc39sMKF8GtREZ4BSN3ty9H9i-cVb3EdUuYSLf73jHIV3w5c__SrpE1no5JflCv_Rh_NdbGIps1DCmlV0QGkZh1XWshe0Zd-P5C_f7q8jxCeNotmB3bWBthVELxV_aIA/w301-h400/20210212_102626%25282%2529.jpg" title="kosmetyk dla cery przetłuszczającej się" width="301" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td></tr></tbody></table><br /></p><p style="text-align: justify;">Posiadaczki cery mieszanej muszą się sporo naszukać, zanim dobiorą pasujące do siebie krem na dzień, podkład i puder. A wszystko po to, żeby makijaż wyglądał dobrze dłużej niż dwie godziny. Dokładanie kolejnych warstw pudru czy stosowanie bibułek matujących nie zawsze pomaga, a często efekty jest jest jeszcze gorszy niż bez nich - podkład się warzy, ściera, zbyt duża ilość pudru robi nam na twarzy ciastko. O ile wygodniej jest mieć pod kontrolą wydzielanie sebum i nie martwić się o świecenie zaraz po wyjściu z domu.</p><p style="text-align: justify;">Ja przetestowałam już wiele kremów matujących, pudrów sypkich i w kamieniu, oraz podkładów - nigdy rozświetlających, bo tych bałam się jeszcze bardziej. Moja mieszana cera miewała różne momenty, i bywało, że żaden krem ani żaden puder się nie sprawdzał. Wielkim błędem też było traktowanie mojej skóry zbyt mocnym wysuszaniem i zaniedbywanie nawilżania. Dopiero dzięki blogom i innym dziewczynom zrozumiałam, że oczyszczanie i nawilżanie to podstawa, dla każdego rodzaju cery.</p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhhhUvo0ZtC_jgP43eGEsqO5SQp6U05JpxVY6AS-uAUYaDy80fq8Qpgt_Eoze_pascXTuWxGrbYk8Txm0bSyKXSZH42OM_waau1_b1F5eByOxZYlnUHmMlJLHk8ROgmrvpYQwy-EfjOLw/s2048/2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="revon niacynamid" border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1540" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhhhUvo0ZtC_jgP43eGEsqO5SQp6U05JpxVY6AS-uAUYaDy80fq8Qpgt_Eoze_pascXTuWxGrbYk8Txm0bSyKXSZH42OM_waau1_b1F5eByOxZYlnUHmMlJLHk8ROgmrvpYQwy-EfjOLw/w301-h400/2.jpg" title="kosmetyk dla cery przetłuszczającej się" width="301" /></a></div><br /><p></p><p style="text-align: justify;"> Podczas zakupów w Hebe wpadły mi w oko nowości (wtedy) firmy Revox. Do wyboru miałam zapakowane w wykonane z ciemnego szkła buteleczki z pipetką m.in. kwas hialuronowy, salicylowy, niacynoamidowy czy witaminę C. Dziś bez promocji kosztując one od 24,99 zł do 29,99 zł. Ja 10% kwas niacynoamidowy kupiłam na promocji w porażającej cenie 11zł.</p><p style="text-align: justify;"> </p><p style="text-align: center;">SKŁAD</p><p style="text-align: center;">Aqua, Niacinamide, Propylene Glycol, Zinc Citrate, Phenoxyethanol, Xanthan Gum, PPG-1-PEG-9 Lauryl Glycol Ether, Disodium EDTA. <br /></p><p style="text-align: justify;"> </p><p style="text-align: justify;">Serum kupiłam głównie z myślą o nawilżeniu skóry, jednak dobroczynne działanie tego kwasu jest dużo większe. Niacynamid łagodzi podrażnienia i jako pochodna witaminy B3, wspomaga jej regenerację. A ponieważ każdy wyprysk to mała rana na skórze, jest pomocny i dla skóry mieszanej, ze skłonnością do wyprysków, jak i dla skóry suchej, produkującej mniejszą ilość sebum i potrzebującej zwiększonej ochrony przed czynnikami zewnętrznymi. Kolejnym pożądanym działaniem niacynamidu jest redukcja przebarwień i regulacja wydzielania sebum. </p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Stężenia 10% nie poleca się osobom, które nigdy nie używały tego kwasu. 10% to sporo jak na jakikolwiek kwas i powinno się zaczynać od mniejszego stężenia, obserwować swoją skórę, i stopniowo zwiększać stężenie - jeśli jest to potrzebne. Ja używałam już wcześniej serum, w którym znajdował się niacynamid, nie bałam się więc podrażnienia stężeniem 10% - choć ono oczywiście jest zawsze możliwe, i dlatego tak ważne jest obserwowanie reakcji skóry na dany produkt i reagowanie, kiedy zauważymy niepożądane skutki.</p><p style="text-align: justify;"><br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirbHtiBalPLsTvkjnhQenbisbgdCAVQOa3bsQeJvuyFPtnNt6aZ75iFZwpHE1jakgumoVup09-6jmWs7jgIsflmxaxkh31gLyGfcG_xTZANS9ytafZdGvCWBqMJlhy04obKf382MeW1Ug/s2048/3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="revox niacynamid" border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1540" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirbHtiBalPLsTvkjnhQenbisbgdCAVQOa3bsQeJvuyFPtnNt6aZ75iFZwpHE1jakgumoVup09-6jmWs7jgIsflmxaxkh31gLyGfcG_xTZANS9ytafZdGvCWBqMJlhy04obKf382MeW1Ug/w301-h400/3.jpg" title="kosmetyk dla cery przetłuszczającej się" width="301" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">A jak u mnie zadział niacynamid od Revox? Przede wszystkim, okazał się bardzo łagodny. Nakładałam kilka kropel na skórę codziennie, po toniku i przed kremem. Kwas jest lekko lepki, i nawet po kilkunastu minutach od wklepania w twarz pozostawia lekko lepką warstwę. Jeśli próbowałam nałożyć na niego za szybko krem, ten się mazał i nie chciał wchłonąć, warto więc dać niacynamidowi trochę czasu. Czy codziennie stosowanie stężenia 10% podrażniło moją skórę? Absolutnie nie. Ani przez chwilę nie czułam żadnego dyskomfortu. Skóra nie była zaczerwieniona, bardziej wrażliwa, nie zaczęła się oczyszczać, co skutkowałoby nagłym wysypem. Niacynamid nie zrobił mi żadnej krzywdy.</p><p style="text-align: justify;"> Zrobił za ogromną dobrą robotę w kwestii nawilżenia i regulacji wydzielania sebum. Po wprowadzeniu do pielęgnacji niacynamidu pierwsze co zauważyłam, to mniejsze przetłuszczanie się skóry - zarówno pod makijażem jak i wtedy, kiedy tego makijażu nie miałam. Ja, która zawsze w ciągu 8 godzin pracy musiałam matowić czoło - ono pierwsze się świeciło, mogłam przestać martwić się o to, czy mam w torebce puder. Od wyjścia z domu do powrotu, w standardowy dzień pracy, mija u mnie 9 godzin. W ciągu dnia skóra zaczyna się przetłuszczać i świecić, to oczywiste, ale jest to tak lekki błysk, że absolutnie mi nie przeszkadza i na pierwszy rzut oka nawet nie jest tak widoczny. Po 9 godzinach po makijażu widać, że został zrobiony kilka godzin temu, ale nie mam twarzy, jakbym stała za blisko rożna z piekącym się kurczakiem - a z mniej zastygającymi podkładami i takie historie się zdarzały. Teraz pudru używam oszczędnie, tyle tylko żeby utrwalić makijaż. Już nie muszę tworzyć z niego bariery dla sebum, bo to robi za mnie niacynamid.</p><p style="text-align: justify;">Co z nawilżeniem? Oczywiście, ono też jest zauważalne. Aczkolwiek bywają okresy (mamy okres grzewczy, co też ma w tym swój udział), że moja skóra wydaje się odwodniona i przesuszona, i widoczne są na niej suche skórki. Peeling i trochę czasu zawsze w takich momentach pomagają. Niacynamid więc nawilża, ale nie jest idealnym źródłem nawilżenia, dzięki któremu zapomnieć można o suchych skórkach. Jest dobrą podstawą pod krem nawilżający, ale absolutnie go nie zastąpi. </p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3gvQoSw2-Zbiq4C1bJ_ioKacZjAvtUzk_Xnjaz_kTIw2Q5D2eyOKlJXMaPwMWUYwmb6nLsJ5eFpu8CfhcTB6fakiTtbinHsFgLZN0RzWgvBJ_JAk_DdbL5snW1Prv51s0sgIJo6wyQzk/s2048/4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="revox niacynamid" border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1540" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3gvQoSw2-Zbiq4C1bJ_ioKacZjAvtUzk_Xnjaz_kTIw2Q5D2eyOKlJXMaPwMWUYwmb6nLsJ5eFpu8CfhcTB6fakiTtbinHsFgLZN0RzWgvBJ_JAk_DdbL5snW1Prv51s0sgIJo6wyQzk/w301-h400/4.jpg" title="kosmetyk dla cery przetłuszczającej się" width="301" /></a></div><br /><p></p><p style="text-align: justify;">Wydajność kwasu jest bardzo dobra. Używam go od mniej więcej pół roku i jeszcze na minimum miesiąc powinno go wystarczyć - a używam go codziennie. Podsumowując, bardzo polecam kwas niacynoamidowy firmy Revox. U mnie sprawdził się świetnie jeśli chodzi o regulację wydzielania sebum. Okazał się też bardzo łagodny i niepodrażniający. Warto kupić go w promocji, choć nawet bez niej cena 25zł nie jest wygórowana. Ja z pewnością kupię kolejne opakowanie, żeby dalej utrzymać efekt, który dzięki niemu osiągnęłam. Dla mnie to najlepszy matujący kosmetyk, jaki używałam.<br /></p><p style="text-align: justify;"> <br /></p>Irishttp://www.blogger.com/profile/02798751752212119194noreply@blogger.com25tag:blogger.com,1999:blog-9084150168389986912.post-55115552236251851632019-06-25T17:43:00.001+01:002019-06-25T17:43:21.084+01:00427. Sposób na komary - spray odstraszający owady i żel na ukąszenia<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">K</span>omary potrafią zepsuć nawet najlepiej zapowiadający się wakacyjny wyjazd. W tym roku wiele miast zrezygnowało z oprysków ze względu na ich szkodliwy wpływ na inne owady, między innymi pszczoły. Tak wiec nawet spacer w parku czy wieczorny odpoczynek na balkonie mogą się skończyć paskudnymi, swędzącymi bąblami. Najgorzej kiedy planujemy wypoczynek w rejonie, gdzie są jeziora, rzeki lub bagna, a do tego jeszcze lasy. Właśnie w takiej okolicy spędzam sporą część wakacyjnych weekendów. Ale jak tu beztrosko leżeć na leżaku lub grillować, kiedy otacza nas chmara krwiopijców? </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikYej8kDl0sTl0jRYaVyMFqQ9UjaV3Q8XRkgsOetk3CV_W1w0duXw6wL8dXQDbbh7MfEGz8fGy4iEbQFstDaN08xqQB3eVnGBA9TZUqGUDOf7Gs4A8Jl-9Lp2M7iC918D2cjBww834RTU/s1600/AirBrush_20190620204754.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="Foxill żel na oparzenia i ukąszenia owadów" border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikYej8kDl0sTl0jRYaVyMFqQ9UjaV3Q8XRkgsOetk3CV_W1w0duXw6wL8dXQDbbh7MfEGz8fGy4iEbQFstDaN08xqQB3eVnGBA9TZUqGUDOf7Gs4A8Jl-9Lp2M7iC918D2cjBww834RTU/s640/AirBrush_20190620204754.jpg" title="Ziaja spray przeciw komarom" width="480" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="font-size: large;"><b>Po pierwsze: odstraszanie</b></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Spray przeciwko owadom to preparat, który latem kupuję w ilościach hurtowych. Zazwyczaj kupowałam produkt jednej marki, za każdym razem szukając na sklepowych półkach tego najsilniejszego, najbardziej zabójczego. Kiedyś jednak zapomniałam go z domu i w aptece była tylko Ziaja. <b>Ziaja antybzzz... płyn przeciw insektom</b> to było odkrycie zeszłego roku. Spray zupełnie bezzapachowy, nie lepi się na skórze, nie robi plam na ubraniach. Aplikuje się go prosto na skórę w postaci delikatnej mgiełki (pod koniec opakowania pryskamy bardziej pianką, którą trzeba rozetrzeć). Całkowicie niewyczuwalny... a komarów nie przepuści. Nawet kiedy jest ich mnóstwo, kiedy widać cale ich stada w powietrzu, możemy czuć się bezpiecznie. Producent pisze, że spray można używać również na twarz, ale ja nigdy tego nie robię. Spray ma chronić przez 4 godziny, ale z tym jest różnie, każdy "wyciera go" we własnym tempie, w zależności od tego co robi. Ale spokojnie, komary dadzą znać, w którym miejscu potrzebna jest kolejna aplikacja. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b>SKłAD</b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
:aqua, polysorbate 20, ethyl butylacetylaminopropionate, panthenol, sodium benzoate, 2-bromo2-nitropripane-1,3-diol, citric acid</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyohyphenhyphenfsPSXLDwo6W-ytOHqBQCcUWtbn4z-TWvs8HAWvEzazywukQFKElGw3NlCzaWDuz_QAyJNGhqLMjdwFiY4UA7hQglg-w93eg6vyGpchO8h6Hu0Of6r3lh_Oo5_qBU_MF4aIBUmw8U/s1600/AirBrush_20190620204715.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="Foxill żel na oparzenia i ukąszenia owadów" border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyohyphenhyphenfsPSXLDwo6W-ytOHqBQCcUWtbn4z-TWvs8HAWvEzazywukQFKElGw3NlCzaWDuz_QAyJNGhqLMjdwFiY4UA7hQglg-w93eg6vyGpchO8h6Hu0Of6r3lh_Oo5_qBU_MF4aIBUmw8U/s640/AirBrush_20190620204715.jpg" title="Ziaja spray przeciw komarom" width="480" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="font-size: large;"><b>Po drugie: nie drapać </b></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
A co <span style="font-size: small;">w</span> sytuacji, kiedy komar lub inny owad już nas ukąsił? Pewnie każdy ma jakiś swój sposób na swędzącego bąbla, mniej lub bardziej skuteczny. Ja kiedyś przykladałam sobie liście babki lancetowatej, ale ta nie zawsze jest pod ręką. Drapanie w takim momencie to najgorszy pomysł, bo ulga jest chwilowa, a później swędzi jeszcze bardziej. Sama nie raz podrapałam się aż do krwi, a ukąszenie dalej niemiłosiernie swędziało. W tym roku zaopatrzyłam się w aptece <b>Foxill żel</b>. Wow, po prostu jedno wielkie wow. Jak ja mogłam żyć, nie widząc o tym cudzie? Wystarczy posmarować swędzące ukąszenie i po kilku minutach nic już nie czuć. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<i>Lek przeciwhistaminowy o miejscowym działaniu przeciwświądowym i przeciwuczuleniowym. Wskazania do stosowania: Świąd towarzyszący chorobom skóry, pokrzywce, ukąszeniom owadów, oparzeniom słonecznym, powierzchownym oparzeniom skóry (pierwszego stopnia). </i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<i>1 g żelu zawiera 1 mg dimetyndenu maleinianu (</i>Dimetindeni maleas). <i>Substancje pomocnicze: karbomer (typ 974 P), disodu edetynian, sodu wodorotlenek, glikol propylenowy, benzalkoniowy chlorek, woda oczyszczona.</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Lek jest sprzedawany bez recepty, kosztuje kilkanaście złotych, w zależności od apteki. Jak widać, przydaje się nie tylko w przypadku ukąszeń owadów. Ciekawa jestem, jak poradziłby sobie z oparzeniami słonecznymi. Odpukać, w tym roku żadnego nie miałam, więc nie miałam okazji sprawdzić.<i> </i> </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgsTiMJG7wVSFF1e28ut7csFQTfDrwS75ovUOPQjrhsgD6H3F2UEbUwEA0M3ZqeMtaJKyODicANXjtsNgyS-pOZx7U-aBFrHDTmbt5q5MvRrZ6ZryG91AgHG33jbEoD2_rs8NfZnHT8Z3U/s1600/AirBrush_20190620204728.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="Foxill żel na oparzenia i ukąszenia owadów" border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgsTiMJG7wVSFF1e28ut7csFQTfDrwS75ovUOPQjrhsgD6H3F2UEbUwEA0M3ZqeMtaJKyODicANXjtsNgyS-pOZx7U-aBFrHDTmbt5q5MvRrZ6ZryG91AgHG33jbEoD2_rs8NfZnHT8Z3U/s640/AirBrush_20190620204728.jpg" title="Ziaja spray przeciw komarom" width="480" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Z tą dwójką w podróżnej kosmetyczce żadne owady mi nie straszne. Spray przeciwko owadom z Ziaji ochroni mnie przed większością z nich. Mogę spryskać się nim naprawdę cała, ponieważ nic a nic go nie czuć - nie śmierdzi, nie lepi się, nie podrażnia skóry. A naprawdę odstrasza owady. Foxill żel ratuje mnie za to wtedy, kiedy jakiś owad już mnie ukąsi. U mnie najwrażliwszą częścią ciała są stopy. Jeśli tam ukąsi mnie jakiś owad, pół nocy nie śpię na zmianę drapiąc się i robiąc okłady z płatków kosmetycznych nasączonych różnymi dziwnymi specyfikami. Z Foxill żel mam spokój już po kilku minutach. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
A wy jak chronicie się przed przykrym towarzystwem komarów?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgl5vGOSUjQsR-mxUTZJfjGu4z4AkPkqbs7sLF1gw-k9uCsEL5yyjQypDP2lnZ1F2hLgqDaxQF8x6p_UCTdSpwqGMUcdvNxG0eI1IJcFD3LGtBq-Krb_5sYh2WXnO-sdhuoKrHYtzCqc68/s1600/AirBrush_20190620204658.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="Foxill żel na oparzenia i ukąszenia owadów" border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgl5vGOSUjQsR-mxUTZJfjGu4z4AkPkqbs7sLF1gw-k9uCsEL5yyjQypDP2lnZ1F2hLgqDaxQF8x6p_UCTdSpwqGMUcdvNxG0eI1IJcFD3LGtBq-Krb_5sYh2WXnO-sdhuoKrHYtzCqc68/s640/AirBrush_20190620204658.jpg" title="Ziaja spray przeciw komarom" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<br />Irishttp://www.blogger.com/profile/02798751752212119194noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-9084150168389986912.post-25273611763481209002019-06-18T20:14:00.001+01:002019-06-18T20:14:17.771+01:00426. TRESemme - efekt chłodnego blondu w trzy dni<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">G</span>dyby kilka lat temu ktoś powiedział mi, że będę blondynką, wyśmiałabym go. Ja i blond włosy? A w życiu. Czarne, rude, fioletowe, no każdy kolor tylko nie blond. Sama nie wiem, dlaczego byłam tak krytycznie nastawiona do blondu na moich włosach. Teraz jednak mi to przeszło i kilka miesięcy temu postanowiłam spróbować, jak też się będę czuła w jasnych włosach. Nie chciałam takiego kompletnie zimnego odcienia, ale też nic żółtego. Wyszło po środku, a ja po farbowaniu nie stosowałam żadnych kosmetyków mających ochłodzić kolor lub zapobiec żółknięciu. Dzięki <a href="http://ofeminin.pl/" target="_blank">Ofeminin</a> trafił do mnie zestaw Tresemme Violet Blonde Shine - szampon i odżywka Violet Formula do blond i siwych włosów.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVj7fgn6M3gOH_0Cw7eA3tLQsfJjcGGv63n9PLWbrJHJfKR3RUzL2X1-I_1tv_JYHOQ6Hg-Ow-xRoKCUjbs-0tw1sx9ioBdfBumQli2G0EVVgvnyOEilj5YOSoMhWgUvcdS1CGiICRrCc/s1600/AirBrush_20190618164201.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="Tresemme chłodny blond" border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVj7fgn6M3gOH_0Cw7eA3tLQsfJjcGGv63n9PLWbrJHJfKR3RUzL2X1-I_1tv_JYHOQ6Hg-Ow-xRoKCUjbs-0tw1sx9ioBdfBumQli2G0EVVgvnyOEilj5YOSoMhWgUvcdS1CGiICRrCc/s640/AirBrush_20190618164201.jpg" title="szampon i odżywka Tresemme" width="480" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">K</span>osmetyki zawierają ekstrakt z perły oraz fioletowy barwnik, które mają zapobiegać żółknięciu włosów blond, siwych oraz rozjaśnianych. Zamknięte są w 250 ml buteleczkach z korkiem-dziubkiem, który można odkręcić Do dostania m.in. w Rossmannie za 25 zł, zarówno szampon jak i odżywka. Moje oczekiwania względem tych kosmetyków nie były duże. Nastawiłam się na to, że ewentualnie w bardzo dobrym świetle jakiś tam efekt na włosach dojrzę i bardziej zapobiegnę żółknięciu niż ochłodzę kolor. Ależ się pozytywnie zdziwiłam. Już po trzech lub czterech użyciach moje włosy zrobiły się dużo, dużo chłodniejsze. Po prostu jakby zmieniły kolor. Zrobiły się jaśniejsze i zdecydowanie mniej żółte. Nie widać również żadnego fioletowego odcienia - włosy są po prostu w kolorze chłodnego blondu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj66AKJeQzNfT0zYCFW32TirjpiMZj1yAfF9mf0XfrwJcPBizT14G9vqlyBYCUm-XC7JVTji8etLjUbp-CF_6HBzS_l8G0VNm8Meqgi-zhQRROIJ__-WsLoE8QbjSkQcLZTuqwQ26j40zs/s1600/AirBrush_20190618164321.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="Tresemme chłodny blond" border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj66AKJeQzNfT0zYCFW32TirjpiMZj1yAfF9mf0XfrwJcPBizT14G9vqlyBYCUm-XC7JVTji8etLjUbp-CF_6HBzS_l8G0VNm8Meqgi-zhQRROIJ__-WsLoE8QbjSkQcLZTuqwQ26j40zs/s640/AirBrush_20190618164321.jpg" title="szampon i odżywka Tresemme" width="480" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">N</span>a początku używałam duetu codziennie, teraz raz na trzy mycia i efekt utrzymuje się równie dobrze. Oprócz ochładzania koloru, odżywka cudownie wręcz nawilża włosy. Są niesamowicie miękkie i sypkie. Po pierwszych kilku użyciach szampon dodatkowo bardzo ładnie uniósł włosy przy nasadzie i dodał im objętości. Niestety teraz już nie widzę tego efektu, chyba włosy już się do niego przyzwyczaiły. Zapach kosmetyków jest bardzo ładny, taki "fryzjerski", ale nie nachalny, chociaż utrzymuje się na włosach po wysuszeniu. Kolor, zwłaszcza szamponu (ten ciemniejszy) może przerażać wizją szorowania wanny po każdym użyciu. Na szczęście ani szampon ani odżywka nie brudzą wanny czy płytek trwale. Wystarczy spłukać pianę czy resztki produktów i od razu schodzą. Podczas mycia nie pofarbowały mi też nigdy skóry na czole czy dłoni, natomiast po zrobieniu tego zdjęcia na skórze została mi fioletowa plama, której nie mogłam domyć. Widocznie kiedy barwnika jest w jednym miejscu więcej, zostawia ślad.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPLWcCbcfadU7kDQr3mfmw58YTRg0X1fWAsDORoQJE17pP6luAhxiYmdJa6Y33jQm_huZNSWcufMUnw_rQKr1tkv5Qa-vQ9RwGfzR1opKPpCtK2FoVeXCEnFiwbidkDUyR0RSc5SKjqzY/s1600/AirBrush_20190618164238.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="Tresemme chłodny blond" border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPLWcCbcfadU7kDQr3mfmw58YTRg0X1fWAsDORoQJE17pP6luAhxiYmdJa6Y33jQm_huZNSWcufMUnw_rQKr1tkv5Qa-vQ9RwGfzR1opKPpCtK2FoVeXCEnFiwbidkDUyR0RSc5SKjqzY/s640/AirBrush_20190618164238.jpg" title="szampon i odżywka Tresemme" width="480" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
AQUA, SODIUM LAURETH SULFATE, SODIUM CHLORIDE, COCAMIDOPROPYL BETAINE, CARBOMER, CITRIC ACID, COCAMIDE MEA, DIMETHICONOL, DISODIUM EDTA, GLYCERIN, GLYCOL DISTEARATE, GUAR HYDROXYPROPYLTRIMONIUM CHLORIDE, HYDROLYZED KERATIN, HYDROLYZED PEARL, PARFUM, PEG-45M, PHENOXYETHANOL, PPG-6, SILICA, SODIUM BENZOATE, SODIUM HYDROXIDE, TEA-DODECYLBENZENESULFONATE, TEA-SULFATE, XANTHAN GUM, LIMONENE, LINALOOL, CI 60730.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVLltiHbFpNdwt0lpK7UvaLVysk3f4iiUWpgWoWk9XLCjMoG0dGGY3yK7D1FuyS2FMHRBVlJ5cOg-fD2hii-BG1AaL2X1G8fTxlBenEdsE54bspRXogTzohooCYEVID16EkXXtODniPX8/s1600/AirBrush_20190618164249.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="Tresemme chłodny blond" border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVLltiHbFpNdwt0lpK7UvaLVysk3f4iiUWpgWoWk9XLCjMoG0dGGY3yK7D1FuyS2FMHRBVlJ5cOg-fD2hii-BG1AaL2X1G8fTxlBenEdsE54bspRXogTzohooCYEVID16EkXXtODniPX8/s640/AirBrush_20190618164249.jpg" title="szampon i odżywka Tresemm" width="480" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
AQUA, CETEARYL ALCOHOL, DIMETHICONE, STEARAMIDOPROPYL DIMETHYLAMINE, AMODIMETHICONE, BEHENTRIMONIUM CHLORIDE, CETRIMONIUM CHLORIDE, DIPROPYLENE GLYCOL, DISODIUM EDTA, GLYCERIN, HYDROLYZED KERATIN, HYDROLYZED PEARL, LACTIC ACID, MAGNESIUM CHLORIDE, MAGNESIUM NITRATE, METHYLCHLOROISOTHIAZOLINONE, METHYLISOTHIAZOLINONE, PARFUM, PEG-7, PROPYLHEPTYL ETHER, PHENOXYETHANOL, SODIUM CHLORIDE, XANTHAN GUM, LIMONENE, LINALOOL, CI 60730.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjz1dITg6s8ltsyHoHBlXKo8RjdEijr9GP6cXB8e3eu0QsjEDFda4Sq21V2pmEUJ7dnSA2p2FTOTA9paGzkKf2f4eHbh0R0kwmdDbx0qndwk_bLOp0jn7RZDF6dtjJbs1lSoGSVOVK1ASY/s1600/AirBrush_20190618164259.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="Tresemme chłodny blond" border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjz1dITg6s8ltsyHoHBlXKo8RjdEijr9GP6cXB8e3eu0QsjEDFda4Sq21V2pmEUJ7dnSA2p2FTOTA9paGzkKf2f4eHbh0R0kwmdDbx0qndwk_bLOp0jn7RZDF6dtjJbs1lSoGSVOVK1ASY/s640/AirBrush_20190618164259.jpg" title="odżywka i szampon Tresemme" width="480" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Kosmetyki Tresemme do włosów blond, siwych i rozjaśnianych okazały się dla mnie prawdziwym hitem. Nie dość, że szybko i dość mocno ochłodziły mój kolor, to jeszcze włosy są po nich miękkie i świetnie się układają. Fioletowy barwnik nie sprawił mi żadnych problemów - jest niewidoczny na włosach i nie brudzi łazienki. Szczerze mogę go polecić każdemu, komu zależy na pozbyciu się żółtych tonów z włosów.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<br />Irishttp://www.blogger.com/profile/02798751752212119194noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-9084150168389986912.post-32552744947190953372019-03-31T16:37:00.002+01:002019-03-31T16:37:45.305+01:00425. Lip Gloss Extra Lasting, Lovely<div style="text-align: justify;">
W efekcie matu na ustach zakochałam się odkąd tylko zaczęła się moda na matowe szminki. Jaka to dla mnie wygoda, nie martwić się, że do ciemnej szminki przyklei mi się całe pasmo włosów i rozmaże ją na pół twarzy. Że kolor odbije się na zębach, że zostanie na kubku. Dla mnie matowe zastygające szminki są nie tylko piękne, ale też mega praktyczne w noszeniu na co dzień. Fakt, wysuszają usta, ale na to też są sposoby.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUSlC1jqiDCKJdfvMgcUWZl4i6MDH3DWXPFGDvL-D_536U3k4NW244BdC9vZII8BFZjODlzmSCfPFjhJZ5DOIcBciIO5K4fgM1l-6GUXacfnSN3kXyEX1Zx476yMx1jJAWiB-dPXKULlE/s1600/1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUSlC1jqiDCKJdfvMgcUWZl4i6MDH3DWXPFGDvL-D_536U3k4NW244BdC9vZII8BFZjODlzmSCfPFjhJZ5DOIcBciIO5K4fgM1l-6GUXacfnSN3kXyEX1Zx476yMx1jJAWiB-dPXKULlE/s640/1.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Jakiś czas temu na sławnej promocji na kolorówkę w Rossmannie kupiłam moją pierwszą pomadkę Extra Lasting od Lovely. Zachwyciłam mnie jej trwałość, której do tej pory nie przebiła żadna inna matowa pomadka. Lovely zastyga tak mocno, że zmycie jej nawet po 10 godzinach wymaga sporej ilości płatków i płynu micelarnego. Ma wygodny aplikator, łatwo nim wyrysować kontur ust. Kolory są dobrze napigmentowane, wystarczy jedna warstwa by idealnie pokryć usta. </div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhl5iGtCOEC5rHJ-Wttsw1v6Ekw45P5CjK8Bjyd7tirLtZjtfpNniioT3uIh4TsTsW1fYOB1vh8fnytM5Ix09l5DHj0bsh6xBaoAFkJBuMR7ilXFIMAE03xxUq4faxCzfx5HuhfBpVaC6o/s1600/2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhl5iGtCOEC5rHJ-Wttsw1v6Ekw45P5CjK8Bjyd7tirLtZjtfpNniioT3uIh4TsTsW1fYOB1vh8fnytM5Ix09l5DHj0bsh6xBaoAFkJBuMR7ilXFIMAE03xxUq4faxCzfx5HuhfBpVaC6o/s640/2.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Ponieważ pomadka zastyga w naprawdę mocną skorupkę, im mniej jej na ustach tym wygodniej. Po mniej więcej 4-5 godzinach u mnie zaczyna się wykruszać na środku ust. Mogę jej wtedy trochę dołożyć, i świeża warstwa łączy się ze starą, tak że nie widać granicy. Kolejna poprawka nie jest wskazana, ponieważ już po pierwszej czuć, że produktu na ustach jest więcej. Zmycie jej i nałożenie od nowa poza domem też nie jest dobrym pomysłem, ponieważ zmywa się ją naprawdę bardzo bardzo ciężko. Trzeba ją wręcz odmaczać w płynie micelarnym a później trzeć i trzeć, brudząc przy okazji brodę i policzki. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEieyxOOFhnB0ultH7laK02QGQ3IjsIyd_NadBTSvP2hPvDOfI0iU-bIczx-kbpopYDhrOR5bt-q9XxX5otAyE4jdKvzCbUEJWU_SNsb63UOag7ryBtb9cHjhONQQGf59XgHTtXkUP4g6kA/s1600/4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEieyxOOFhnB0ultH7laK02QGQ3IjsIyd_NadBTSvP2hPvDOfI0iU-bIczx-kbpopYDhrOR5bt-q9XxX5otAyE4jdKvzCbUEJWU_SNsb63UOag7ryBtb9cHjhONQQGf59XgHTtXkUP4g6kA/s640/4.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
U mnie nakładanie jej na 10 godzin zdaje egzamin. W czasie pracy raz robię poprawkę, zazwyczaj po drugim śniadaniu. Po 8 godzinach od nałożenia widać już, że nie jest idealnie, ale po tylu godzinach nie spodziewam się po żadnej części mojego makijażu, żeby wyglądał perfekcyjnie. Jak jest z przesuszaniem ust? Przy tak mocno zastygającym produkcie nie ma opcji, żeby usta się nie przesuszyły. Po zmyciu pomadki konieczne jest od razu poratowanie ust czymś nawilżającym. U mnie jest to balsam do ust Yves Rocher, nic mocno leczniczego i natłuszczającego, a daje radę.Jeśli więc nie zapomnimy o nawilżeniu, pomadka nie wyrządzi krzywdy.</div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-GFH_zEW4dHpm_6ez50gLlR8VJQSeRSwekxOSv5fY9JMfbyruAdRGfBfXBOivt2VG9-QFsTLFXhDET0IUdYZ3NWdg3OGrVQVkHTk0WHZulUU3DpkZ47AoGdg87gK1ysj_bFGqJN_TaLo/s1600/3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-GFH_zEW4dHpm_6ez50gLlR8VJQSeRSwekxOSv5fY9JMfbyruAdRGfBfXBOivt2VG9-QFsTLFXhDET0IUdYZ3NWdg3OGrVQVkHTk0WHZulUU3DpkZ47AoGdg87gK1ysj_bFGqJN_TaLo/s640/3.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Z sześciu dostępnych kolorów posiadam trzy. Numer 3, pierwszy od dołu, to piękny, intensywny róż, lubię go najbardziej z tej trójki. Jest bardzo dziewczęcy ale zdecydowanie nie nudny i nie do przeoczenia. Po zastygnięciu odrobinę łagodnieje, jeśli więc maźniecie się nim po dłoni testerem, dajcie mu chwilkę na zastygnięcie, wtedy przestaje być taki rażący. Numer 6, kolor środkowy, na ustach wygląda najciemniej. Ma trochę z brązu, jest chłodny i sprawia wrażenie trochę poważniejszego niż róż. Jest najbardziej neutralny z tej trójki. Numer 3 w opakowaniu wygląda na stu procentową czerwień, na ustach widać jednak w niej trochę różu. Jest to kolor bardzo ładny i wyrazisty. Idealnie pasuje do eleganckiego stroju. Wszystkie trzy kolory mają jednakowo dobrą pigmentację i trwałość. Pomadki dostępne są w drogeriach za ok. 11 zł. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Znacie te pomadki? Lubicie taki trwały mat, czy jednak wolicie coś lżejszego? Ja, mimo że uwielbiam tę pewność, którą daje mi tak mocno zastygająca pomadka, nie wyobrażam sobie nosić jej codziennie. </div>
<br />
<br />
<br />Irishttp://www.blogger.com/profile/02798751752212119194noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-9084150168389986912.post-66920520775761844732019-03-10T19:34:00.001+00:002019-03-10T19:34:07.136+00:00424. Kurczak z ananasemDziś mam dla was przepis na proste i szybkie danie o wyrazistym smaku, coś dla fanów kuchni indyjskiej. Idealne również do pakowania w pudełko i zabrania do pracy czy na uczelnię. Zapraszam.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1egd9y429xC8u9Z4VhEIvo5SAghxCvO6txRKM7THKDgt5Q9vQcjtwi67WnRWU7Eyitepl6drYX_hzDua8NN3TpL1J9t6_qFeKVl40DweQQhRl7GGvqL1bDGlUSEcyyu73jX4sr3gfi3o/s1600/1.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1egd9y429xC8u9Z4VhEIvo5SAghxCvO6txRKM7THKDgt5Q9vQcjtwi67WnRWU7Eyitepl6drYX_hzDua8NN3TpL1J9t6_qFeKVl40DweQQhRl7GGvqL1bDGlUSEcyyu73jX4sr3gfi3o/s640/1.png" width="480" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
SKŁADNIKI:</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
- 1 szklanka ryżu (objętość przed ugotowaniem)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
- 1 lub 2 piersi z kurczaka</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
-1/3 opakowania warzyw po chińsku</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
- mleczko kokosowe</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
- 1/3 opakowania ananasa z puszki</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
- 1 cebula</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
- przyprawy: sól, pieprz, czosnek granulowany (można oczywiście zastąpić zwyczajnym), chilli, curry</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Kroimy cebulę w drobną kosteczkę i przysmażamy. Dodajemy mrożone warzywa po chińsku i dusimy, aż zmiękną. Przyprawiamy 1 łyżeczką curry (można dać trochę więcej, jeśli lubicie ostre dania) i 1/2 łyżeczki chilli. W tym czasie kroimy piersi w kostkę i doprawiamy solą i pieprzem, smażymy. Usmażone mięso zalewamy mleczkiem kokosowym i dodajemy ananasa, dusimy ok. 7 minut. Dodajemy warzywa i trzymamy na ogniu jeszcze jakieś 3 minuty. Podajemy z ugotowanym ryżem. Ja wymieszałam wszystko z sosem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_CtPd7HQzPYghiTcI434DMNrdkN1BQKie8A0kts3Xdp4POkNPmxy1tlWMwYgJFH42wo_2swgk6NPohEa2OucGJiLK_j-7YJfLun9UMIfy8_Jb1-BXGj2VgdrHQKhTP2c93hSO1Ktotf0/s1600/2.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_CtPd7HQzPYghiTcI434DMNrdkN1BQKie8A0kts3Xdp4POkNPmxy1tlWMwYgJFH42wo_2swgk6NPohEa2OucGJiLK_j-7YJfLun9UMIfy8_Jb1-BXGj2VgdrHQKhTP2c93hSO1Ktotf0/s640/2.png" width="480" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Z podanej ilości składników wychodzi średniej wielkości garnek jedzenia. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<br />Irishttp://www.blogger.com/profile/02798751752212119194noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-9084150168389986912.post-44523716845367058092019-03-07T16:57:00.001+00:002019-03-07T16:57:35.883+00:00423. Wiosna w mieście<div style="text-align: justify;">
Jak mnie się zawsze spieszy, żeby już była wiosna. Luty to dla mnie taki czas, kiedy już myślowo przestawiam się na tryb ciepła i zaczynam planować, co w tym roku posadzę czy posieję. W tym roku mam gdzie działać - mini ogródek w mieście, dom na wsi i balkon w moim nowym mieszkaniu. Już bym chciała posiedzieć sobie w ciepłym słońcu na leżaku, przejść się po ogrodzie o poranku, sprawdzając co się w nim przez noc zmieniło. Póki co pilnuję wiosny w mieście. Powoli, powoli daje o sobie znać.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJI5fGYDQyHLSibASHqgLM7oXToMc8rTELCPvMYBseV_folMU67UP9ZZiABJOk69GmCeyYLU43B5m2z2-bkt5kze19k9_jUiSqse-3icy-VT1kt96okTxOOY9SVUoZv-oglxxLrFqkO0A/s1600/krokus.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJI5fGYDQyHLSibASHqgLM7oXToMc8rTELCPvMYBseV_folMU67UP9ZZiABJOk69GmCeyYLU43B5m2z2-bkt5kze19k9_jUiSqse-3icy-VT1kt96okTxOOY9SVUoZv-oglxxLrFqkO0A/s400/krokus.jpg" width="300" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxrgpbAyzpjjvr977RgE3-K01j5DI0UTEJwjbzR4EAVlht3pPZltWp4dc7-LkjV6lMT3C1RDFNUk8IjSrTg8wyqMH_sIa_5IqdKgkerT6oUpfoJV4HLfvdrcoUMUa-MRxCAY_KxzZvSTQ/s1600/narcyz.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxrgpbAyzpjjvr977RgE3-K01j5DI0UTEJwjbzR4EAVlht3pPZltWp4dc7-LkjV6lMT3C1RDFNUk8IjSrTg8wyqMH_sIa_5IqdKgkerT6oUpfoJV4HLfvdrcoUMUa-MRxCAY_KxzZvSTQ/s400/narcyz.jpg" width="300" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiji_aznvq73krtjk1Sj716ILplXRA9fpSdS9uAPhO_n9OpYPsSA0LP9xdpWvSNRvuRcNky24HpFkP_XkBLwa1hHQbfJTFlHc3ptrJ0n59uCtXIGGEdf8jNFf-KxiJd_mEZ5bus5YXHTyU/s1600/tulipany+kr%25C3%25B3lowe+nocy.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiji_aznvq73krtjk1Sj716ILplXRA9fpSdS9uAPhO_n9OpYPsSA0LP9xdpWvSNRvuRcNky24HpFkP_XkBLwa1hHQbfJTFlHc3ptrJ0n59uCtXIGGEdf8jNFf-KxiJd_mEZ5bus5YXHTyU/s400/tulipany+kr%25C3%25B3lowe+nocy.jpg" width="300" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoYgsYYFtsuPbvFV3iolFa11wuEat_LoOkJYRjs_fj7pgEpTZ-7diy-8mSg4EEclfCLCujVzGlXVsYBr-nDKADe09VxqPIzialZcgdOeRhGDzttBLeovl5VPVq38au94HUrKzaG4uUypw/s1600/tulipan+%25C5%25BC%25C3%25B3%25C5%2582ty.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoYgsYYFtsuPbvFV3iolFa11wuEat_LoOkJYRjs_fj7pgEpTZ-7diy-8mSg4EEclfCLCujVzGlXVsYBr-nDKADe09VxqPIzialZcgdOeRhGDzttBLeovl5VPVq38au94HUrKzaG4uUypw/s400/tulipan+%25C5%25BC%25C3%25B3%25C5%2582ty.jpg" width="400" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Jako pierwszy zakwitł oczywiście krokus (przebiśniegów u mnie brak). Z ziemi już wyszły narcyzy i tulipany - jeden samotny żółty, i dwa rzędy wspaniałych ciemnofioletowych królowych nocy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjNmp9EU2gKWO9ZlHzZzfv3UlnhPMjkYEM7HLXtKfq7WjQB83iD3Q9wK4eMtyvlB4o2Qwhnv1Pp6Nh_arUMJLjYgwnP09LD1PeIkdFuevyL4hg8P9lKFlDw5rKDCKpIQgaQ7Nn08gHnKeA/s1600/agrest.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjNmp9EU2gKWO9ZlHzZzfv3UlnhPMjkYEM7HLXtKfq7WjQB83iD3Q9wK4eMtyvlB4o2Qwhnv1Pp6Nh_arUMJLjYgwnP09LD1PeIkdFuevyL4hg8P9lKFlDw5rKDCKpIQgaQ7Nn08gHnKeA/s400/agrest.jpg" width="300" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg24iOA2obPkuF4G8Vu9PJaQBS1Y9C-MaqRT_ib8YSh55vVQ58iivX6xdX3E2P795IWe5lPjsjfUh_e-YM0wFrnHcjMZwOWKf9MR_SyMA_6oPvP-DaREduQ_X8V3bvRtUp_AFaQgJA4iV8/s1600/konwalia.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg24iOA2obPkuF4G8Vu9PJaQBS1Y9C-MaqRT_ib8YSh55vVQ58iivX6xdX3E2P795IWe5lPjsjfUh_e-YM0wFrnHcjMZwOWKf9MR_SyMA_6oPvP-DaREduQ_X8V3bvRtUp_AFaQgJA4iV8/s400/konwalia.jpg" width="300" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMrSHbCNn93y6MSH251LhkiJKMeB3daBu18ja6mO0rWcO4Lbft1q72fN5M6qlkO5ej1vQzrM4NyAN-QDOJjbnX_Mu8ZQNToQBbo2LWn5IZWd1YdjzFGchrGZ9BsMgUXNRzS7iBDjQBJOs/s1600/chanel.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMrSHbCNn93y6MSH251LhkiJKMeB3daBu18ja6mO0rWcO4Lbft1q72fN5M6qlkO5ej1vQzrM4NyAN-QDOJjbnX_Mu8ZQNToQBbo2LWn5IZWd1YdjzFGchrGZ9BsMgUXNRzS7iBDjQBJOs/s400/chanel.jpg" width="300" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Przy domu mamy posadzone borówki i agrest. Borówki to jakaś porażka, od kilku lat nawet nie kwitną, owoców więc zero. Agrest jednak, mimo że dopiero co posadzony, bardzo ładnie obrodził. I już wypuszcza listki. Pokazały się też konwalie, ale wyglądają tak jakoś nieciekawie i zupełnie inaczej niż każdej wiosny, więc się trochę martwię jak to z nimi będzie. Pod orzechem nic nie chce rosnąć. A one tak pięknie się rozrastały wokół jego pnia, że ewidentnie to towarzystwo im odpowiadało. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYLWtsMhOjh56uhAEbPh_bm01TU_rtiUa7mxxVP3fNvb3mDyiLO2Q7x6U6x_OmZFpbv69RJdEmxzRRY2UREbbuJMdNVfC2nkT97lCNWuj2U8XQUkTREeOFyS_BZfYu_9LMxTnAWXxr4j0/s1600/rozsada.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYLWtsMhOjh56uhAEbPh_bm01TU_rtiUa7mxxVP3fNvb3mDyiLO2Q7x6U6x_OmZFpbv69RJdEmxzRRY2UREbbuJMdNVfC2nkT97lCNWuj2U8XQUkTREeOFyS_BZfYu_9LMxTnAWXxr4j0/s400/rozsada.jpg" width="400" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKjvsv1YEHKj-PunucDu_jZx40sGCkaI8yHYmyGMEcm8I3GmUPw4w0zVGvWqWQjxuu0ScCavWc3WJFQ7hdvhnFNmhaM71c4VtDK9pA1ivMkZMg5yFsz4wVnV3z0NZILawUe6jOOe_QXl4/s1600/aksamitka.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKjvsv1YEHKj-PunucDu_jZx40sGCkaI8yHYmyGMEcm8I3GmUPw4w0zVGvWqWQjxuu0ScCavWc3WJFQ7hdvhnFNmhaM71c4VtDK9pA1ivMkZMg5yFsz4wVnV3z0NZILawUe6jOOe_QXl4/s400/aksamitka.jpg" width="300" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUOLuU_NFu4RdEWbb2MyVifT-FQ6tNsGZPiHJxLczwp0nWlPMVQ6xpgVD-7DULuPEmPxA6ZVQ8VE0EHtzd0PBv2BmelQcgKZKqlz3uHWKahTAqRFyeLr5U3NgxCgfIXhdNOOvFcr7ZEnE/s1600/trawa+pampasoa.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUOLuU_NFu4RdEWbb2MyVifT-FQ6tNsGZPiHJxLczwp0nWlPMVQ6xpgVD-7DULuPEmPxA6ZVQ8VE0EHtzd0PBv2BmelQcgKZKqlz3uHWKahTAqRFyeLr5U3NgxCgfIXhdNOOvFcr7ZEnE/s400/trawa+pampasoa.jpg" width="400" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Po raz drugi próbuję wyhodować własną rozsadę. W zeszłym roku posiałam kwiaty jednoroczne, które szybko wykiełkowały i padły, zanim zdążyłam cokolwiek z nimi zdziałać. Zupełnie to było niepotrzebne, bo z gruntu wykiełkowały po tygodni. W tym roku na parapecie posiałam aksamitki i eksperymentalnie pomidory oraz trawę pampasową. Pomidorki długo wschodziły, a teraz rosną jak szalone. One pójdą na wieś. Trawa wykiełkowała z trzech nasionek. Jak się przypatrzycie, to zobaczycie malutkie źdźbło po lewej stronie wieżyczki. Ciekawa jestem co to z tego będzie. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
Irishttp://www.blogger.com/profile/02798751752212119194noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-9084150168389986912.post-89344769198823701512019-02-16T19:27:00.002+00:002019-02-16T19:28:07.171+00:00422. Yankee Candle - Winter Glow<div style="text-align: justify;">
Witam w lutym. Znów trochę czasu minęło odkąd cokolwiek pisałam. Na moim drugim blogu z recenzjami książek <a href="http://ksiazki-z-gornej-polki.blogspot.com/" target="_blank">(tutaj)</a> posty pojawiały się w miarę regularnie, na Krańcu Tęczy jednak cisza kompletna. Ostatnio jednak przyszło mi do głowy kilka pomysłów na posty, poczułam więc zapał do pracy. Myślę, że teraz blog będzie bardziej o tematyce lifestyle niż urodowej. Na pewno pojawi się coś o tematyce remontowej i wnętrzarskiej, jako że właśnie remontuję i urządzam mieszkanie i dużo rzeczy przerabiam sama. Na pewno też z cieplejszymi miesiącami wróci trochę zapomniany Nieprofesjonalny Ogród, a także przepisy kulinarne, których dawno już nie było. Kosmetyki też będą, ale tylko te, które wg mnie będą najlepsze lub najgorsze.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQaHSSh1OBrxuUehKpxIHmO2bSqLK81a7horVwDRiQiyoP_CHNSOkvN5Avpbl4BUPWIntinXreuMnRguvI3TGyxQAVkfwlwPlIpBh6a9nYX7krlu3TBoLHVaslY_OmMP9MKwPebOrDpIM/s1600/1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQaHSSh1OBrxuUehKpxIHmO2bSqLK81a7horVwDRiQiyoP_CHNSOkvN5Avpbl4BUPWIntinXreuMnRguvI3TGyxQAVkfwlwPlIpBh6a9nYX7krlu3TBoLHVaslY_OmMP9MKwPebOrDpIM/s640/1.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dzisiaj zacznę od recenzji zimowego zapachu Yankee Candle, który aktualnie palę. Winter Glow to zapach z kolekcji Q4 2015, i wydaje mi się, że kupiłam go na wyprzedaży, może więc już powoli znikać ze sklepów. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nuty zapachowe:</div>
<div style="text-align: justify;">
- mrożona pomarańcza</div>
<div style="text-align: justify;">
- rozmaryn</div>
<div style="text-align: justify;">
- eukaliptus</div>
<div style="text-align: justify;">
- świerk</div>
<div style="text-align: justify;">
- lawenda</div>
<div style="text-align: justify;">
- bursztyn</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijivc0VbxsSB-PvLXiJeOZgcluyqCSYSybLv8NDoKo8bwLuVY-kEt2UgCpLwT5WFp6tOeaEGM6B2tE5gZObDUloDHcQdTynSe6Q5yySxJdSC1HKx1sikJp7XqmuI0EOYI-lfkN-X_0Gvo/s1600/2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijivc0VbxsSB-PvLXiJeOZgcluyqCSYSybLv8NDoKo8bwLuVY-kEt2UgCpLwT5WFp6tOeaEGM6B2tE5gZObDUloDHcQdTynSe6Q5yySxJdSC1HKx1sikJp7XqmuI0EOYI-lfkN-X_0Gvo/s640/2.jpg" width="480" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zimowe zapachy Yankee Candle można z grubsza podzielić na: świeże i przyprawowo-słodkie. Winter Glow to zdecydowanie zapach świeży. Ma się kojarzyć ze zmarzniętymi gałęziami i igłami świerka. I powiem wam, że rzeczywiście tak mi się kojarzy. Świerk jest dobrze wyczuwalny, ale nie jest to taki "kibelkowy" las. Ten aromat jest bardziej słodki i delikatny. Czuć w nim coś cieplejszego, to chyba ten bursztyn. Pomarańczy ani żadnego innego cytrusa nie wyczuwam wcale, tak samo lawendy. Rozmaryn i eukaliptus - chyba tak.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Razem to bardzo ładna, delikatna mieszanka. Na sucho pachnie ostrzej, po odpaleniu łagodnieje. Jest świeżo, ale i przytulnie. Na początku zapach świecy był praktycznie niewyczuwalny. Obecnie pali się na wysokości napisu Yankee Candle i już czuć ją ładnie. Ja mam taki problem ze wszystkimi świecami YC, które mam. Muszę je naprawdę dużo razy palić, zanim staną się wyczuwalne. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzyLqOwn0st290gU1L0a_RwP5fo9jjyjcXWT4WaW3X2gGuySyezPK_gZgMxZxj5yHKCb_02cpu75gtFwQAFSTDDcI08RLyGcx49n9Ry_6mFpm8F07Sd33dyGIrW2kVfpZvfwsMgjpL9GI/s1600/3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzyLqOwn0st290gU1L0a_RwP5fo9jjyjcXWT4WaW3X2gGuySyezPK_gZgMxZxj5yHKCb_02cpu75gtFwQAFSTDDcI08RLyGcx49n9Ry_6mFpm8F07Sd33dyGIrW2kVfpZvfwsMgjpL9GI/s640/3.jpg" width="480" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Winter Glow to bardzo ładny i nieprzytłaczający zapach zimowy. Nie jest to zapach specyficzny, raczej klasyk, więc większości osób powinien się spodobać. Na okres bożonarodzeniowy chyba by się nie nadał, ale to już kwestia gustu. Dla mnie najlepszą porą dla niego jest właśnie styczeń i luty, kiedy zima powoli się kończy. Na wiosenne zapachy jeszcze za wcześnie, a wszelkie pierniczki i cytrusy już się przejadły. Znacie ten zapach? Lubicie go? </div>
Irishttp://www.blogger.com/profile/02798751752212119194noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-9084150168389986912.post-31643888148015232242018-12-18T12:00:00.002+00:002018-12-18T12:00:38.986+00:00421. Ambasadorska paczka Hebe - kampania Streetcom<div style="text-align: justify;">
Jedną z moich cech charakterystycznych jest słomiany zapał. Bardzo szybko się do czegoś zapalam, muszę to mieć na już, bez chwili zwłoki. Jednocześnie trudno jest mi się czymś zainteresować na dłużej, przyłożyć się do systematyczności. Nie lubię planować czegoś na długo naprzód, nie robię nawet tygodniowych planów bo w zasadzie już w poniedziałek wiem, że w środę nie będzie mi się chciało tego, co ważne wydawało się w niedzielę, koniecznie jednak będę musiała zrealizować super pilny super ciekawy nowy plan. I na blogu mam tak samo: jak mi się odechce, to na kilka tygodni znikam z blogosfery. Nie piszę, nie odwiedzam innych blogów, nie wiem "co w trawie piszczy". A później tak po prostu wracam z nowym zapałem.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiAsij2Iy2G4ulNAmEGM8JnCSPJwNlqy69sAORgjmMPiRS3I1PEQZT7YMynqoI12ZQQjEtFjoZFarIykiu4PgIjvFoA-H2h7zVgHZy0Tuq2DnNguiuoZEK76BzdZvvJyfsqOEqJFK63LxA/s1600/1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiAsij2Iy2G4ulNAmEGM8JnCSPJwNlqy69sAORgjmMPiRS3I1PEQZT7YMynqoI12ZQQjEtFjoZFarIykiu4PgIjvFoA-H2h7zVgHZy0Tuq2DnNguiuoZEK76BzdZvvJyfsqOEqJFK63LxA/s640/1.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Jako że ostatnio zostałam wybrana na portalu Streetcom ambasadorką drogerii Hebe i trafiła do mnie pewna paczka, pomyślałam, że to będzie dobry temat po przerwie. Tak więc zapraszam was na prezentację ambasadorskiego pudełka oraz moją opinię o produktach.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEMzEJ0A_BIbQo_R6dyMSFQ2wFd356mXQWlg9fQcLrvH2JLgKmdIShqagOyPOttQY_72dGW2ldZMRtVNPQhLWfYLgldscVbRE5otX_VwzDfJqOYbKJnCFU2jErgSEAdz6p42Tn1njbAzA/s1600/2.bmp" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1270" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEMzEJ0A_BIbQo_R6dyMSFQ2wFd356mXQWlg9fQcLrvH2JLgKmdIShqagOyPOttQY_72dGW2ldZMRtVNPQhLWfYLgldscVbRE5otX_VwzDfJqOYbKJnCFU2jErgSEAdz6p42Tn1njbAzA/s640/2.bmp" width="508" /></a></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
<b>Szampon "Olej z konopi. Elastyczność i relaks" od Hello Nature </b>ma 87,5% składników pochodzenia naturalnego oraz jest testowany dermatologicznie. Ma delikatnie oczyszczać i intensywnie regenerować włosy, zapewniając uczucie nawilżenia i poprawę elastyczności włosów. Za ten ostatni efekt odpowiada olej z konopi. Do szamponów marek stawiających na naturalne składy zawsze podchodzę sceptycznie. Samo używanie ich pod prysznicem jest bardzo przyjemne, bo takie szampony zawsze bardzo ładnie pachną, a zapach ten utrzymuje się później na włosach. Tak jest i z szamponem Hello Nature. Szampon dobrze się pieni i niby ładnie domywa z zanieczyszczeń (nie próbowałam z lakierem do włosów, bo go nie używam), ale po wyschnięciu włosy są jakieś takie dziwne. Rzeczywiście bardziej elastyczne, ale jednocześnie jakby pokryte jakąś gumową powłoką. W dotyku są zdecydowanie niemiłe, szybciej są też oklapnięte i nieświeże. Używam go tylko wtedy kiedy wiem, że nie będę wychodziła nigdzie następnego dnia wieczorem, bo 20godzinna świeżość to max.</div>
<br />
<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1reSkUGy-0KiKrzjh9aSAqlxzzZ23cwD_nAcb3m92AttsAkvcJk8VYxiYJh3qJONqxbKiVSu6Q6_00lO7YKNptUa7CA3WwxcZ4fEkPTmMstCFgXFXwon7_OLNFuc5NtfOvRAgzJeOTNU/s1600/3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1reSkUGy-0KiKrzjh9aSAqlxzzZ23cwD_nAcb3m92AttsAkvcJk8VYxiYJh3qJONqxbKiVSu6Q6_00lO7YKNptUa7CA3WwxcZ4fEkPTmMstCFgXFXwon7_OLNFuc5NtfOvRAgzJeOTNU/s640/3.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<b>Jowae nawilżająca mgiełka.</b>Ten produkt to dla mnie absolutny hit pudełka. Wód termalnych nie używam, bo nigdy nie widziałam po nich żadnego efektu, oprócz oczywistego schłodzenia. Toniki w sprayu są ok, ale i tak muszę twarz przetrzeć wacikiem. A ta mgiełka to coś pomiędzy wodą termalną a tonikiem. Przyjemnie schładza i orzeźwia, co zimą też się przydaje, kiedy przebywa się w ogrzewanym pomieszczeniu. Pięknie pachnie, kwiatowo, jak perfumy, co dodatkowo uprzyjemnia stosowanie jej. Najważniejsze jednak, że pomaga nawilżyć skórę. Kiedy czasem w ciągu dnia czuję, że moja skóra jest jakaś taka przesuszona i odwodniona, wystarczy, że spryskam ją mgiełką i przykre uczucie ściągnięcia i szorstkości znika. Oczywiście nie zastąpi kremu, ale w duecie z nim działa super. I gwarantuje doraźną pomoc. Ładnie się wchłania, nie tłuści i dlatego lubię używać jej w ciągu dnia, kiedy nie mam na twarzy makijażu. Nie muszę jej już przypudrowywać, żeby się nie błyszczeć, co po kremach u mnie zdarza się zawsze. <br />
<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlFX2jq8wiX_mqcpmbK5bo9hEsntkzDKymBO7QPo2tjK9JccB9i8h6d5ys_Szu1mWXqEaFyWA8HrTLG6UsJ3L7ygzvmA3RB1AHUw41qvL1SNI5KAmUJKO16cpbwIbt28R5BADFRjChJVM/s1600/8.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlFX2jq8wiX_mqcpmbK5bo9hEsntkzDKymBO7QPo2tjK9JccB9i8h6d5ys_Szu1mWXqEaFyWA8HrTLG6UsJ3L7ygzvmA3RB1AHUw41qvL1SNI5KAmUJKO16cpbwIbt28R5BADFRjChJVM/s640/8.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<br />
<b>Hean, puder ryżowy. </b>Skoro już o błyszczeniu mowa, pora na prezentację pudru. Jest on całkowicie transparentny, nie bieli. Dosyć grubo zmielony, ale na twarzy ładnie stapia się ze skórą. Matowi bardzo ładnie, nie potrzeba go dużo, żeby pozbyć się błyszczenia nawet na kremie BB Skin79, który tłusty jest strasznie. U mnie pudry zazwyczaj potrzebują poprawki po około 4-5 godzinach. W jego przypadku 4 godziny to takie max. Zamiennie używam innego - również ryżowego, który lepiej wygląda nawet do 2 godzin dłużej. Na twarzy wygląda ładnie, nie tworzy efektu maski, jak już wspomniałam nie bieli. Widoczny jest tylko efekt, sam puder nie. Najlepszy jest jednak efekt wygładzenia, jaki daje. Skóra po nim jest w dotyku jedwabiście gładka i miękka. Wiem, że nie powinnam tego robić, ale wprost nie mogę powstrzymać się od miziania się po policzkach. Cudowne jest to wrażenie, jakbym na twarzy miała zupełnie nową skórę.<br />
<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgimL6ibCpdhN6DWJwBcuYfhhaOtD293DtVqrwkyVq9TPGecjmcM1DUU7Ist53NIQv6o1SQTQ7aplXuIWkjlZ9_vwbQ54D7jB8pINJdfLnKGoQJQoqXrUY-G-SrAJQVPgOyim-HVAGRj7s/s1600/6.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgimL6ibCpdhN6DWJwBcuYfhhaOtD293DtVqrwkyVq9TPGecjmcM1DUU7Ist53NIQv6o1SQTQ7aplXuIWkjlZ9_vwbQ54D7jB8pINJdfLnKGoQJQoqXrUY-G-SrAJQVPgOyim-HVAGRj7s/s640/6.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<b>Bell, Liquid Glow Highlighter. </b>Rozświetlacze to nie do końca moja bajka. Lubię matowe lakiery, matowe szminki oraz matową skórę. Zawsze używałam rozświetlaczy w kamieniu, i to w bardzo rozsądnej ilości. Dlatego ten płynny kosmetyk trochę mnie przytłoczył. Użyłam go kilka razy na wyjścia. Tafla była naprawdę piękna, ale niestety nie dla mnie, po prostu źle się czułam wiedząc, że mam aż tyle blasku na twarzy. Nie dało się nim uzyskać efektu bardzo delikatnego, nawet jeśli nałożyłam odrobinkę. Do zdjęć byłby to produkt idealny. Oddałam go w końcu siostrze, która zaczęła używać go jako bazy rozświetlającej pod makijaż. I ten efekt bardzo jej się podobał. Różnica w makijażu robionym na nim i bez niego była ogromna.<br />
<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYueO3xQXUFpWu8XfChFPABJpcOcmT-aYxugJMrrrIylZa6t1qr9IA6ge3DQZtjTQMEafIRkNp4YiehOVjgxcLJqoSDAhbzMLG2o_-lc3n_1TKmim50zb8SHom61JqZjt4TT1UX4xpwFY/s1600/5.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYueO3xQXUFpWu8XfChFPABJpcOcmT-aYxugJMrrrIylZa6t1qr9IA6ge3DQZtjTQMEafIRkNp4YiehOVjgxcLJqoSDAhbzMLG2o_-lc3n_1TKmim50zb8SHom61JqZjt4TT1UX4xpwFY/s640/5.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
W paczce znalazły się również próbki perfum. Pierwsze to <b>Desigual Fresh Bloom.</b> Słodki, lekki zapach, typowo kwiatowy. Neutralny i nieprzytłaczający. Ładny, ale niczym się nie wyróżniający. Po użyciu ledwo zwracałam na niego uwagę. Dobry dla wrażliwych nosów albo w czasie choroby, kiedy wszystkie zapachy mnie denerwują. Nuty głowy: malina, mangostan właściwy. Nuty bazy: cedr, drzewo sandałowe. Nuty serca: jaśmin, róża celtycka. <br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7xIsHq-Q3PxVLdiVi3mXn2OmVOpCybQbz_BWvb8vLQ2KP4qowVwlWxcLVpxkV6tjr82n2S2NRqugJeBPB9env8bjg89LcXB0Ce_kPU-mG1yb7pyg7-vDmOeSv3rM2GzK55DB9jZuqBeA/s1600/4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7xIsHq-Q3PxVLdiVi3mXn2OmVOpCybQbz_BWvb8vLQ2KP4qowVwlWxcLVpxkV6tjr82n2S2NRqugJeBPB9env8bjg89LcXB0Ce_kPU-mG1yb7pyg7-vDmOeSv3rM2GzK55DB9jZuqBeA/s640/4.jpg" width="640" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Druga próbka to zapach <b>Jesus Del Pozo Halloween. </b>Nuty głowy: fiołek, liście bananowca, liść pomarańczy, morskie nuty. Nuty bazy: drzewo sandałowe, kadzidło, mirt, wanilia madagaskarska. Nuta głowy: fiołek, konwalia, magnolia, pieprz, tuberoza. Kolejny kwiatowy, lekki zapach. Mój nos nie wyczuł orientalnych nut. Zapach dla mnie jest delikatny i dość uniwersalny, ale w pamięć zapada bardziej niż Fresh Bloom. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiF9Hok8gvucKZkXxUg-dN1v0dv_n8pDQhasVFQeh6_iV9_CA0RqEAwS5rdOogy3yIdqCWsSlwpCF_g9rB44RSsL_Udy_BH5QiN2SUVrXjh_-FbNWrrYIqwbkZJSVCWhyphenhyphenOvKrlZcxz-lQw/s1600/7.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiF9Hok8gvucKZkXxUg-dN1v0dv_n8pDQhasVFQeh6_iV9_CA0RqEAwS5rdOogy3yIdqCWsSlwpCF_g9rB44RSsL_Udy_BH5QiN2SUVrXjh_-FbNWrrYIqwbkZJSVCWhyphenhyphenOvKrlZcxz-lQw/s640/7.jpg" width="480" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
I ostatnia próbka kremu Jowae. Zostawiam sobie na wiosnę i weekendowe wyjazdy na działkę, kiedy to takie próbki przydają się najbardziej.<br />
<br />
<br />
<br />
Z całej paczki najbardziej spodobała mi się mgiełka Jowae. Mój hit, do którego na pewno wrócę. Świetnie sprawdza się też puder. Nie jestem przywiązana jakoś szczególnie do jednej marki, więc być może poużywam go dłużej. Szampon Hello Nature nie nadaje się do moich włosów, ale chętnie zapoznam się z innymi kosmetykami tej marki, bo do tej pory jej nie znałam. A wy ją znacie? Dajcie znać, czy używałyście któryś z tych kosmetyków.<br />
<br />
<br />
<br />
<b></b><br />
<br />
<br />
<br />
<br />Irishttp://www.blogger.com/profile/02798751752212119194noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-9084150168389986912.post-39738845969174582672018-07-21T20:22:00.002+01:002018-07-21T20:22:37.785+01:00420. Skin79, Krem BB Super+ Beblesh Balm Purple<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg72KpURCRtbeOrY3NzT75JMxQkfI87taYUJlJwECk_KL9JqEwHzYhvWpOgHPxMJnLj5Fek3WtBVBIzHihpladp_Ycsb425tBzVFEbofQASeyaSX8SmP9L8Ej-6mK-Uw3WGlWD42RP3aoM/s1600/1.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg72KpURCRtbeOrY3NzT75JMxQkfI87taYUJlJwECk_KL9JqEwHzYhvWpOgHPxMJnLj5Fek3WtBVBIzHihpladp_Ycsb425tBzVFEbofQASeyaSX8SmP9L8Ej-6mK-Uw3WGlWD42RP3aoM/s640/1.png" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Ochrona przeciwsłoneczna jest nam potrzebna przez cały rok, nie tylko latem. Ale dobrać krem ochronny, który dopasuje się do makijażu, nie będzie bielił i do tego jeszcze będzie dobrze działał na skórę, jest bardzo trudne. Dla mnie dobór jakiegokolwiek kremu na dzień jest bardzo trudny, dlatego więc z filtrem kupuję podkłady, a kiedy wybieram się na duże słońce, nie robię makijażu i wtedy mogę użyć jakiegokolwiek kremu. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dużo lepszym rozwiązaniem od podkładów z filtrem jest krem BB - na lato to rozwiązanie idealne. Krem jest lżejszy i nie obciąża skóry tak jak podkłady, lekko nawilża, wygląda naturalniej na skórze i posiada silniejszy filtr niż fluidy. Krem BB od Skin79 miałam już okazję używać. Była to wersja Orange, dla mnie zdecydowanie za jasna nawet w okresie zimowym. Dlatego tym razem zdecydowałam się na zakup ciemniejszego odcienia, jaki ma wersja Purple. Ma ona mniejszą ochronę - SPF40, Orange było SPF50. Poza filtrem SPF krem posiada również filtr PA+++, co czyni z niego kosmetyk idealny na lato.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg68p8i6ozELeJqK5lNxLts451f3N7EI5EbKmoNGdj8ZzSEnRoo0UVGSDZ23wbnFVMwQVArtIEjaz6W2bhmUcUhNAXGhVUwxGMkPmMivtbtNr7MqYPCt-Gcar0tN8fZk7TcdL3ttl2GFM4/s1600/2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg68p8i6ozELeJqK5lNxLts451f3N7EI5EbKmoNGdj8ZzSEnRoo0UVGSDZ23wbnFVMwQVArtIEjaz6W2bhmUcUhNAXGhVUwxGMkPmMivtbtNr7MqYPCt-Gcar0tN8fZk7TcdL3ttl2GFM4/s640/2.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Według producenta krem ma właściwości nawilżająco rozjaśniające, a przeznaczony jest do skóry suchej i odwodnionej. Ja mam cerę mieszaną, ale krem i tak spisuje się bardzo dobrze. Zazwyczaj stosuję go solo, czasami jednak nakładam pod spód booster Vichy, który jest bardzo lekki i ładnie się wchłania. Makijaż mi się nie rozjeżdża ani nie spływa. Krem BB jest raczej <i>mokry.</i> Można spokojnie i powoli rozprowadzać go po skórze bez obawy, że od razu zaschnie. Należy jednak uważać z jego ilością, ponieważ lubi się mazać. Krycie ma naprawdę bardzo dobre. Niektóre podkłady radzą sobie w tej kwestii dużo gorzej, ale to już jest chyba cecha rozpoznawcza kremów BB marki Skin79.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na skórze krem wygląda bardzo naturalnie. Ładnie wyrównuje koloryt, zakrywa niedoskonałości - w przypadku mocniejszych trzeba się ratować korektorem. Jedynym minusem jest naprawdę mocny błysk, bez pudru ani rusz. Nawet jeśli komuś nie zależy na macie, to tu użycie pudru jest naprawdę konieczne, bo błyszczenie nie wygląda naturalnie, ale tak, jakby cały dzień pociło się pod zbyt ciężkim makijażem. Przypudrowana cera wygląda naprawdę pięknie - gładka, koloryt ujednolicony, brak efektu maski. Słabszy puder potrzebuje poprawki po kilku godzinach, ale taki lepszy, bardziej dobrany do indywidualnych potrzeb cery, bez problemu wytrzyma u mnie cały dzień pracy. Krem ma bardzo dobrą trwałość. Ściera się równomiernie i praktycznie niezauważalnie, jednak wieczorem nie ma go już wiele na twarzy. To dlatego, że nie jest matujący i nie zastyga na twarzy. Jeśli jeszcze dodatkowo nie przypudrujemy go, odbije się od razu na przykład na telefonie.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLdycYTENstw0RTfZKq6OZ3OCSwwezY5QTunbBj_t_bq09s6M8FycfJiOeXvJzxzfiFraGsj3tv1ptZTOqIw0x4rqLvkNHIVLSiHEbXtrTLuyKmHCeNIL31eJpazWZB2e-0oLTflKzZMc/s1600/3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLdycYTENstw0RTfZKq6OZ3OCSwwezY5QTunbBj_t_bq09s6M8FycfJiOeXvJzxzfiFraGsj3tv1ptZTOqIw0x4rqLvkNHIVLSiHEbXtrTLuyKmHCeNIL31eJpazWZB2e-0oLTflKzZMc/s640/3.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Z kwestii technicznych, 40 ml kremu znajduje się w białym plastikowym pojemniku z pompką, na który nakładana jest ta fioletowa nakładka. Przez plastik nie widać, ile produktu zostało w środku, ale - co właśnie odkryłam - można je odkręcić, i zużyć kosmetyk do samego końca. Krem w regularnej cenie kosztuje około 100 zł, ale mnie udało się kupić go w Douglasie za ok. 80 zł.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgs5g-5lSqzPAlwDg3vBo4X0nNRw4tqp7ankX-F76BvtsB08XPUhEcYLRDxCmSMEndTBe9VKPidwRu0KSRO_OZAA36V_VP-hmtlzWlKzYTnUXK7W97j7YHKDCT5npaT1TekXbE1JNDxgjo/s1600/4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgs5g-5lSqzPAlwDg3vBo4X0nNRw4tqp7ankX-F76BvtsB08XPUhEcYLRDxCmSMEndTBe9VKPidwRu0KSRO_OZAA36V_VP-hmtlzWlKzYTnUXK7W97j7YHKDCT5npaT1TekXbE1JNDxgjo/s640/4.jpg" width="480" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Krem BB Skin79 lubię przede wszystkim za to, jak ładnie wygląda na twarzy - robi większość roboty w makijażu, a nie wygląda sztucznie i ciężko. Ogromnym plusem jest też ochrona przeciwsłoneczna. Krem zapewnia wygodny i szybki makijaż plus ochronę, dla mnie ideał. </div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjNsj3EOnUSKibWMlXBJZdv5FW6O6BnutravzNd_HWmDleKmZDjMAPPtuQZnhWyHJP2opX6psyN1OdlbD-huFv-JDhkAa5RNY90LHZjwkKPOkZSCf0SsUMLvkj9AiaX82hGuouVhQeorPY/s1600/5.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjNsj3EOnUSKibWMlXBJZdv5FW6O6BnutravzNd_HWmDleKmZDjMAPPtuQZnhWyHJP2opX6psyN1OdlbD-huFv-JDhkAa5RNY90LHZjwkKPOkZSCf0SsUMLvkj9AiaX82hGuouVhQeorPY/s640/5.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
Bez kremu.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiq9iB-X4BgikJeRO6DXTPDNMwiPYgeB7oOxubD5Lix3Lhy6jMlMhqyaDEK7DS9FWP8l_dO7b9JTix5HNtY83Ky5sx5hpDOhRvI16sVyl7g3G9HEUne0Sy2A2qVUvQCwUKxBMvdfufAfxE/s1600/6.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiq9iB-X4BgikJeRO6DXTPDNMwiPYgeB7oOxubD5Lix3Lhy6jMlMhqyaDEK7DS9FWP8l_dO7b9JTix5HNtY83Ky5sx5hpDOhRvI16sVyl7g3G9HEUne0Sy2A2qVUvQCwUKxBMvdfufAfxE/s640/6.jpg" width="480" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
Sam krem - na połowie twarzy. Chciałam pokazać różnicę na jednym zdjęciu, ale nie wyszło :)</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhOHbvhNjxTjVRy_UOFSXxcLP9Ny7WmiT8DG2LOpZREu5DI7mCaBH9F6kJjh8qeh7J5eT-0JZ8OWF9tE7JXVYEDjek9lvukM5eNtGZ67BM8cbEauGZq4mgqRRzf6TP6siKtrBbKfip0vyg/s1600/7.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhOHbvhNjxTjVRy_UOFSXxcLP9Ny7WmiT8DG2LOpZREu5DI7mCaBH9F6kJjh8qeh7J5eT-0JZ8OWF9tE7JXVYEDjek9lvukM5eNtGZ67BM8cbEauGZq4mgqRRzf6TP6siKtrBbKfip0vyg/s640/7.jpg" width="480" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Krem BB + puder </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizG-lAK8RIwhBEHFQP0wKUpoUBTU8uha4q-gP6ZVjXxy1jjXInFYvmqbtz65VSDfMSKymXTBIc1UEvjB4ZquXgNmESAdBMGHggDVhpchpvqmJWRp0ou6OjAh8vtim0-9hdN-ws7eG-ENw/s1600/8.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizG-lAK8RIwhBEHFQP0wKUpoUBTU8uha4q-gP6ZVjXxy1jjXInFYvmqbtz65VSDfMSKymXTBIc1UEvjB4ZquXgNmESAdBMGHggDVhpchpvqmJWRp0ou6OjAh8vtim0-9hdN-ws7eG-ENw/s640/8.jpg" width="480" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Irishttp://www.blogger.com/profile/02798751752212119194noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-9084150168389986912.post-64468229058660715722018-07-14T14:11:00.002+01:002018-07-14T14:11:56.368+01:00419. Evree - peeling do ciała Super Slim<div style="text-align: justify;">
Marka Evree na dobre zadomowiła się już w drogeriach oraz naszych łazienkach. Pamiętam, że przez długi czas blogosfera wprost bombardowała mnie recenzjami olejku witaminowego. Obiecywałam sobie, że w końcu go kupię, i tak sobie obiecuję do dzisiaj. W międzyczasie wypróbowałam jednak kilka innych kosmetyków marki, i każdy z nich nazwać mogę prawdziwą perełką. Dziś opowiem o peelingu do ciała Super Slim z olejkiem perilla.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZMNpR8an28Usxfd4-YYmkE42f-256PNXuBCjJCgLpjD6lVdVAYHl59T-pED60pwKTzR6RtR0gKTxFd4iPI8ZzTOW5iiyx_vyWFho4Z_fW1R_GjRZFFmivgjyVE5OTeQKBDmqVmnBKi5E/s1600/1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZMNpR8an28Usxfd4-YYmkE42f-256PNXuBCjJCgLpjD6lVdVAYHl59T-pED60pwKTzR6RtR0gKTxFd4iPI8ZzTOW5iiyx_vyWFho4Z_fW1R_GjRZFFmivgjyVE5OTeQKBDmqVmnBKi5E/s640/1.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Peeling jak to peeling, ma pomóc usunąć martwy naskórek, zmiękczyć skórę, ujędrnić ją oraz nawilżyć. Wersja Super Slim ponoć ma likwidować również cellulit, a obecny w peelingu olejek perilla napiąć i ujędrnić skórę, przyspieszyć produkcję kalogenu i elastyny oraz długotrwale nawilżyć. Ja w magiczne właściwości kosmetyków nie wierzę, więc akurat na zredukowanie cellulitu nie liczyłam, chciałam tylko skórę wygładzić i poprawić mikrocyrkulację. Czy w tej roli peeling się sprawdził? Jak najbardziej.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIsMjcPf1vXMV7e9cMQ_mw2aI6Q8enJ6NazZlHXo1UDzWkuDLtDz0quxM_5g1mykcBQCuzW-Xio9aQgTimixqIRj_H5UsFfRR-LNcFN6fVfMTW5mO4_O7d8HNpixm8nl2NhRnwMSh42Kw/s1600/2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIsMjcPf1vXMV7e9cMQ_mw2aI6Q8enJ6NazZlHXo1UDzWkuDLtDz0quxM_5g1mykcBQCuzW-Xio9aQgTimixqIRj_H5UsFfRR-LNcFN6fVfMTW5mO4_O7d8HNpixm8nl2NhRnwMSh42Kw/s640/2.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Jest to peeling cukrowo-solny, a jego drobinki są naprawdę grube i ostre. Jako fanka mocnego zdzierania byłam tym zachwycona. Mogłam albo zrobić sobie nim delikatny masaż, albo porządne zdzieranie aż do zaczerwienienia skóry. Oprócz właściwości silnie zdzierających, peeling poszczycić się może naprawdę dobrym nawilżeniem. Po kąpieli skóra jest gładka, ale też wyczuwalnie nawilżona. Nie jest to wrażenie, że skóra jest niedomyta, ale po prostu mniej sucha, niż gdyby użyć tylko żelu. Ogromnym plusem tego peelingu jest również prześliczny zapach zielonego jabłka. Jest to tak realistyczny, kwaskowaty zapach, że aż ślinka cieknie. Dla mnie peeling ma same plusy: piękny zapach, grube i ostre drobinki, które gwarantują mi miękką skórę, oraz nawilżający olejek perilla, dzięki któremu mogłam odpuścić sobie balsamowanie, zwłaszcza w naprawdę upalne dni. Obok kremów do rąk oraz różanego toniku peeling Super Slim to kolejny hit marki, do którego na pewno wrócę. </div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQGf70NVRczYBhpZfzbo4Sk5DpQOTD1xXQtXQgCCOJ5VtjtvhtZ0bz4VMc9gyrx7bAyEg6O7ivc1iyHTsTFAj6PRof9VpIW72o3jT0VSLiHI48RhxwQPjPLTjntIf-o4IaAt1-iMEEujQ/s1600/3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQGf70NVRczYBhpZfzbo4Sk5DpQOTD1xXQtXQgCCOJ5VtjtvhtZ0bz4VMc9gyrx7bAyEg6O7ivc1iyHTsTFAj6PRof9VpIW72o3jT0VSLiHI48RhxwQPjPLTjntIf-o4IaAt1-iMEEujQ/s640/3.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>SKŁAD</b></div>
<div style="text-align: center;">
SUCROSE, SODIUM CHLORIDE, GLYCINE SOJA (SOYBEAN) OIL, ISOPROPYL MYRISTATE, HYDROGENATED VEGETABLE OIL, BUTYROSPERMUM PARKII (SHEA) BUTTER, PERILLA OCYMOIDES SEED OIL, MANGIFERA INDICA SEED OIL, VITIS VINIFERA (GRAPE) SEED OIL, CAPRYLIC/CAPRIC TROGLYCERIDE, CRAMBE ABYSSINICA (ABYSSINIAN) SEED OIL, SILYBUM MARIANUM SEED OIL, PERSEA GRATISSIMA (AVOCADO) OIL, TOCOPHEROL (mixed), BETA SITASTEROL, SQUALENE, ASCORBYL PALMITATE, LECITHIN, PROPYLENE GLYCOL, HYDROGENATED VEGETABLE CARBOXALDEHYDE, LIMONENE, HYDROXYCITRONELLAL. <b> </b></div>
Irishttp://www.blogger.com/profile/02798751752212119194noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-9084150168389986912.post-49809071951414746522018-06-21T21:15:00.005+01:002018-06-21T21:15:53.755+01:00418. Yankee Candle, Ebony&oak<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5ibkqIqVattkwvRrNq88WMuv3Z2VNyyHrCWysC-A3IG8Q7YhTFnCJPPHvcSS6wG1GplT-RNq4mB_q67Jm65F54lJ96q0fc4RQlUaW5bUj830LcTikMUD78F8XhkewV5A6sL0T6LsqFEA/s1600/1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5ibkqIqVattkwvRrNq88WMuv3Z2VNyyHrCWysC-A3IG8Q7YhTFnCJPPHvcSS6wG1GplT-RNq4mB_q67Jm65F54lJ96q0fc4RQlUaW5bUj830LcTikMUD78F8XhkewV5A6sL0T6LsqFEA/s640/1.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Sugerując się nazwą wosku <i>Ebony & Oak</i> od Yankee Candle w ciemno zakwalifikowałam go jako pewniak. Lubię mocne, drzewne czy wręcz kadzidlane zapachy. Kiedy większość ludzi zaczynają one już dusić, ja stwierdzam, że właśnie teraz mają odpowiednią moc. Dlatego heban i dąb wydał mi się idealnym połączeniem, i byłam już nawet o krok od kupienia świecy na fejsbukowej grupie. Dobrze, że jednak najpierw kupiłam wosk na próbę, bo zapach okazał się zupełnie nie mój.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W wosku powinnam wyczuć aromaty drzewne, eukaliptus, sosnę, paczulę i lawendę. Wszystko ładnie i pięknie, każdy jeden zapach lubię, więc nawet jeśli nie czuć wszystkich, dwa czy trzy też mnie zadowolą. Ale ja nie czuję ani jednego zapachu. Nie wiem jak pachnie heban. Dęby znam bardzo dobrze, ale w sumie konkretnego zapachu też nie kojarzę. Mimo to zwyczajne drewno bym poznała . Tak samo jak lawendę czy sosnę, albo paczulę, która zazwyczaj wyróżnia się na tle innych nut zapachowych, bo jest po prostu bardzo mocna. A tutaj zero.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIiAGKn9w10PvNn7e-O0lYy6jnCnIg0Exc5x5jI-I-Dn2OS7KO_AbDDjnxd28xddMufrcpojml4uTGt0uAIY6OKB1L7jUzp-VH9qz_S4iaaH1TNE5bUKNR7_RgneLvS_zDDG1F_BccfAI/s1600/2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIiAGKn9w10PvNn7e-O0lYy6jnCnIg0Exc5x5jI-I-Dn2OS7KO_AbDDjnxd28xddMufrcpojml4uTGt0uAIY6OKB1L7jUzp-VH9qz_S4iaaH1TNE5bUKNR7_RgneLvS_zDDG1F_BccfAI/s640/2.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Żeby nie było, wosk jest prawdziwym killerem. Mocny zapach szybko roznosi się po pokoju nawet przy otwartych drzwiach i oknach. Co to jednak za zapach? Dla mnie przede wszystkim kwaśny. Potwornie ostry i kwaśny, nie mający nic wspólnego z kwaskowatością owoców. Dla mnie tak pachnie stary, przypalający się już wosk, ktory za długo pali się w kominku i nie zostało w nim ani odrobiny olejków eterycznych. Próbowałam dorzucić więcej wosku, wymieniałam go po kilkunastu minutach - bo może było za mało i się przypalił. Zawsze było to samo. </div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJYz5mIegnNl70ipFqqJiOpwEQuAFIlrfAlQtwwKrc2EZCnhft_ZISzGQ1Mw9Q5ZyuIBu6OpeRACRdgJbg3xfPGlX22y8w0i6eRgYvj7VvSi6T8lD7uuGycq5AgMkAaNFzwP7b7eoOKRE/s1600/3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJYz5mIegnNl70ipFqqJiOpwEQuAFIlrfAlQtwwKrc2EZCnhft_ZISzGQ1Mw9Q5ZyuIBu6OpeRACRdgJbg3xfPGlX22y8w0i6eRgYvj7VvSi6T8lD7uuGycq5AgMkAaNFzwP7b7eoOKRE/s640/3.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Może stary? Albo po prostu ferelny egzemplarz? No nie wiem. Od zakupu do pierwszego palenia minął może tydzień, więc nie leżał miesiącami u mnie w szafce. W sklepie to już trudno stwierdzić. Ale na sucho ewidentnie pachnie jakimś drzewem. Wyczuwam wtedy nawet paczulę i lawendę. To delikatny, powiedziałabym nawet że lekko pudrowy zapach. Gdyby tak wosk pachniał po odpaleniu, byłabym zachwycona. Nie wiem dlaczego tak się dzieje, pierwszy raz mi się zdarzyło, żeby wosk po odpaleniu pachniał zupełnie inaczej niż na sucho. Być może świeca byłaby pod tym względem lepsza, ale nie chcę ryzykować, żeby nie wyrzucić kasy w błoto. Tak więc <i>Ebony & Oak</i> zostaje mi jeszcze ewentualnie jako zawieszka do auta. Od kilku dni jeżdżę z innym zapachem Yankee Candle i bardzo podoba mi się jego moc i zapach. Zapach <i>Ebony & Oak</i> wydaje mi się idealnym zapachem do auta. Ale ten "suchy" zapach, oczywiście. Po odpaleniu nie da się go znieść .</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A wy znacie ten zapach? Lubicie? </div>
Irishttp://www.blogger.com/profile/02798751752212119194noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-9084150168389986912.post-1309642814922802652018-06-14T18:32:00.001+01:002018-06-14T18:32:23.588+01:00417. Organic Shop - cukrowy srub do stóp organiczny lotos <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLdhlHgj_TUkh8Md3i6TnymEDkEczfuZjdhxhHJf-qemydgWcTaKTMmfnKgEEwhBPC0WhvCmonKTN1oax1fgrhXWcKwnRtOW8OggXUhgTF0BIPqB3IKi53VPT2kneADHrcc3mavYeKvxU/s1600/1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLdhlHgj_TUkh8Md3i6TnymEDkEczfuZjdhxhHJf-qemydgWcTaKTMmfnKgEEwhBPC0WhvCmonKTN1oax1fgrhXWcKwnRtOW8OggXUhgTF0BIPqB3IKi53VPT2kneADHrcc3mavYeKvxU/s640/1.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Peelingi do stóp to jedne z moich ulubionych kosmetyków. I tak jak kremów do stóp nie używam praktycznie wcale, tak zawsze znajdzie się u mnie jakiś ciekawy scrub. Obecnie używam cukierkowo różowego cukrowego peelingu z lotosu z Organic Shop. Peeling kupiłam w Rossmannie w promocyjnej cenie, ale z tego co widzę, teraz już go w sklepie nie ma. Marka jednak jest dostępna w wielu drogeriach internetowych, i tam scrub kosztuje ok. 10 zł.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjA0lG7K3WYSqUtigLBQ6Y9bS06_1xS42uvMIABsxj6sWMkP1TCSMPqK2sWE6hjUww4xRTJa2W0q0GkiTyYvHqb1Q3nmOqQh9AH-RBoET8PaA2A8AdStTwY8ZHEzkjLeBGQ4gEe7mZ8Efc/s1600/3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjA0lG7K3WYSqUtigLBQ6Y9bS06_1xS42uvMIABsxj6sWMkP1TCSMPqK2sWE6hjUww4xRTJa2W0q0GkiTyYvHqb1Q3nmOqQh9AH-RBoET8PaA2A8AdStTwY8ZHEzkjLeBGQ4gEe7mZ8Efc/s640/3.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Kosmetyk posiada certyfikat Cosmos Natural i jest w 99,54% naturalny. Nie zawiera SLS, parabenów oraz silikonów. Znajdują się w nim delikatne drobinki cukru, które pod wpływem wody rozpuszczają się i nie szkodzą środowisku, jak plastikowe kuleczki dodawane do niektórych peelingów. Dodatek w postaci organicznego ekstraktu z lotosu odżywia i nawilża skórę stóp. Peeling jest zapakowany w plastikowy pojemniczek, niestety nie zabezpieczony folią czy sreberkiem. Zachwyca jego kolor - słodki, cukierkowy róż. Zapach też jest cukierkowy. Czy tak pachnie lotos, nie mam pojęcia. Ale jakieś landrynki z pewnością.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjqGwVi1tJbxzTPty3TQgBCcc0DpiIyPaC63GAnF523NlkJfwqGWyUCegOiXIsFoBWU9Jufcsm8quo7mrMFHVmEV286duUZE27bt___Yh45V1YeXDNcAS4s59IptOtETK9-t_mwsEFPdT0/s1600/2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjqGwVi1tJbxzTPty3TQgBCcc0DpiIyPaC63GAnF523NlkJfwqGWyUCegOiXIsFoBWU9Jufcsm8quo7mrMFHVmEV286duUZE27bt___Yh45V1YeXDNcAS4s59IptOtETK9-t_mwsEFPdT0/s640/2.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>SKŁAD</b></div>
<div style="text-align: center;">
SUCROSE, GLYCERIN, CETEARYL ALCOHOL, BUTYROSPERMUM PARKII BUTTER, NELUMBO NUCIFERA FLOWER EXTRACT, CITRIC ACID, SODIUM BENZOATE, POTASSIUM SORBATE, COCAMIDOPROPYL BETAINE, AQUA, PARFUM, CI 77742, CI 77491.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTbDl9Yj073ZotvgU9_blQnzRw2EW8nVZMFHiJuW-VoMKg32So_ALfc7IUek0eLyg89dMami0euToaZb75p9nLxqeeYwQRJDW11ZvMILGfb8gIFLWy4-8PYA5HXG-yF8vdqwfU0m94X-I/s1600/4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTbDl9Yj073ZotvgU9_blQnzRw2EW8nVZMFHiJuW-VoMKg32So_ALfc7IUek0eLyg89dMami0euToaZb75p9nLxqeeYwQRJDW11ZvMILGfb8gIFLWy4-8PYA5HXG-yF8vdqwfU0m94X-I/s640/4.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
</div>
<div style="text-align: center;">
<b> </b></div>
<div style="text-align: justify;">
Scrub ma naprawdę zadziwiającą konsystencję, która przypomina gumę. Już otwierają opakowanie widać, jak kosmetyk ciągnie się. Czuć to też nabierając go na dłoń. Po wpływem wody traci swoje gumowate właściwości i staje się zwykłym scrubem. Martwy naskórek zdziera raczej delikatnie. Przy regularnym stosowaniu widać efekty, ale po jednym razie efektu <i>wow </i>nie ma.Jest wydajny i mimo, że używam go już od jakiegoś czasu, nie ubyło nawet połowy. Dla mnie to bardzo fajny peeling do pielęgnacji stóp. Delikatny, ale przy regularnym stosowaniu daje efekty.</div>
Irishttp://www.blogger.com/profile/02798751752212119194noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-9084150168389986912.post-36989429928279515612018-05-18T08:19:00.001+01:002018-05-18T08:19:14.943+01:00416, Natural Secrets, kremowy balsam myjący z nagietkiem, pomarańczą i rokitniekiem<div style="text-align: justify;">
Kogo z nas nie kuszą nowości? I to jeszcze takie, które od razu stają się hitem, a coraz więcej dziewczyn nazywa je swoimi ulubieńcami i deklaruje, że już nie wyobrażają sobie bez nich życia. Takim wielkim objawieniem były już ładnych kilkanaście miesięcy temu olejki do demakijażu. Trend, który dotarł do nas z Korei, prawdziwa rewolucja w oczyszczaniu twarzy. Olejek rozpuszcza resztki makijażu oraz zanieczyszczenia, a dodatkowo łagodnie pielęgnuje skórę. Wyciąga brud z porów i pozostawia jest czyste i odblokowane, gotowe na kolejne etapy pielęgnacji. Marki kosmetyczne, również i polskie, prześcigają się w tworzeniu kolejnych olejków do demakijażu, a te, kiedyś trudno dostępne, dziś dostaniemy już w każdej drogerii.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0vI2Ih3EHRGrlVPhty06n5M-JrVBrmUW2pYdFHSbXJJUjjkcUMQB6Bfo8GVc18FYAXmyE8oxiGBUO7Sw7F5pDnVcO_NkpKSWChjgO6bp1QSvgPY4HJ71U_0VWAp05WICrKWX4D65NLX8/s1600/4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0vI2Ih3EHRGrlVPhty06n5M-JrVBrmUW2pYdFHSbXJJUjjkcUMQB6Bfo8GVc18FYAXmyE8oxiGBUO7Sw7F5pDnVcO_NkpKSWChjgO6bp1QSvgPY4HJ71U_0VWAp05WICrKWX4D65NLX8/s640/4.jpg" width="640" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Mimo że koreańska pielęgnacja mnie zainteresowała, nigdy nie wpadłam w szał "10 krokowej pielęgnacji". Jak na blogerkę urodową to kiepskie podejście, ale mając jeden żel i jeden krem do twarzy też dałabym radę. Ilość kosmetyków stosowanych na skórę twarzy staram się redukować, więc wprowadzanie kolejnego etapu, demakijażu olejkiem, nie wydawało mi się dobrym pomysłem. A jednak ten olejek gdzieś mi tam z tyłu głowy siedział i co jakiś czas o sobie przypominał. Kiedy więc szukając prezentu dla przyjaciółki w sklepie z naturalnymi kosmetykami zobaczyłam kremowy balsam myjący Natural Secrets, postanowiłam dać mu szansę i na własnej skórze wypróbować tego osławionego demakijażu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiAqAeeiDpoHhUhnH2DDH0TQPYsRAbjD8964QE8Cr3MOTEiszOPYkmbi_HBK6GJKeu1aYWrFN7bmD58jx-1UgpeZW2BTKcJi_76bHFEmFv-v4tn9wEH-HUqPpaW07ATXi20Ay-e6-0iImw/s1600/2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiAqAeeiDpoHhUhnH2DDH0TQPYsRAbjD8964QE8Cr3MOTEiszOPYkmbi_HBK6GJKeu1aYWrFN7bmD58jx-1UgpeZW2BTKcJi_76bHFEmFv-v4tn9wEH-HUqPpaW07ATXi20Ay-e6-0iImw/s640/2.jpg" width="640" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Natural Secrets to polska marka produkująca naturalne kosmetyki, produkowane z czystych maseł, olei oraz wyciągów z roślin. Nie zawierają tłuszczów zwierzęcych ani nie są na zwierzętach testowane. Kosmetyki te są produkowane ręcznie, ręcznie jest też wypisana waga kosmetyku oraz data, do której należy go zużyć. Dla mnie brzmi świetnie. A oto co producent pisze o kremowym balsamie myjącym z nagietkiem, pomarańczą i rokitnikiem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i>Delikatny olejek do demakijażu twarzy i oczu został stworzony z myślą o pielęgnacji cery suchej i wrażliwej. Skutecznie usuwa makijaż (również wodoodporny) jednocześnie pielęgnując skórę. Kompozycja olejów sprawia, że produkt działa odżywczo, nawilżająco i regenerująco, a skóra po jego użyciu pozostaje gładka i oczyszczona. </i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPSwxATJDeI37ECAewzlppk9UnFvR9BXygn6-S2J3LUkYYqlW1Dbz21NmteIvAXc3fkdxzRs_09PECvRvZA3JBUeL5_Ki2M7deTVLHHn_nnyAjGqu5oL8vHiv5x__WhBbNBUAf-YQyllM/s1600/3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPSwxATJDeI37ECAewzlppk9UnFvR9BXygn6-S2J3LUkYYqlW1Dbz21NmteIvAXc3fkdxzRs_09PECvRvZA3JBUeL5_Ki2M7deTVLHHn_nnyAjGqu5oL8vHiv5x__WhBbNBUAf-YQyllM/s640/3.jpg" width="640" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b>SKŁAD</b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
MANGIFERA INDICA (MANGO) SEED BUTTER, BUTYROSPERMUM PARKII, GRAPE SEED OIL, OLEA EUROPAEA FRUIT OIL, BUXUS CHINENSIS JOJOBA OIL, OLEA EUROPAEA CALENDULA, HIPPOPHAE RHAMNOIDES, CITRUS NOBILIS PEEL OIL, CITRUS GRANDIS OIL, ROSMARINUS OFFICINALIS OIL.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<b> </b>W składzie całe bogactwo natury: olejki, olejki i jeszcze raz olejki. Żeby uzyskać konsystencję ciekłą olejki trzeba chwilkę ogrzać. Zdecydowanie jednak nie trwa to tyle co w przypadku oleju kokosowego czy masła shea. Tu wystarczy dotknąć palcem i już się topi. Balsam pachnie kwaśno, ale to raczej kwaskowatość niedojrzałych owoców niż pomarańczy. Na twarzy zapach nie pozostaje po zmyciu. Doceniam, że nie dodano żadnego sztucznego polepszacza aromatu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPlX0qougcBlpAwexWeghoyV-kPXHI7Ynf6CerCvy8h2iCBDkCnWZUA2aXEplYjhAuS1AYMIPepJ-DhEkslGdo8fBYmYSKdo4Bb-rEDOMfDejLGrzAkZrLkqYmSfaRh_8JUFMkyOMJpGg/s1600/1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPlX0qougcBlpAwexWeghoyV-kPXHI7Ynf6CerCvy8h2iCBDkCnWZUA2aXEplYjhAuS1AYMIPepJ-DhEkslGdo8fBYmYSKdo4Bb-rEDOMfDejLGrzAkZrLkqYmSfaRh_8JUFMkyOMJpGg/s640/1.jpg" width="640" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Pierwsze użycie i pierwszy efekt wow - olejki naprawdę idealnie usuwają zanieczyszczenia. Próbowałam nawet bez wcześniejszego użycia płynu micelarnego i efekt był ten sam. Olejki zmyły podkład, cienie oraz tusz. Schody zaczęły się dopiero wtedy, kiedy próbowałam zmyć olejki. Używam mocno oczyszczającego żelu do cery tłustej, a i tak musiałam myć twarz dwa razy. I nawet wtedy na skórze pozostawała lekko tłustawa warstewka. Oczywiście, był to efekt masażu olejkami. Taka ilość musiała choć trochę podziałać i ją natłuścić. Po całym demakijażu i myciu nie czułam nieprzyjemnego ściągnięcia, ale strasznie denerwowało mnie to, że skóra w dotyku jest lekko lepka. To był jeden z dowodów na to, że balsam faktycznie jest do skóry suchej i wrażliwej, a nie mieszanej. Mimo że makijaż zmywał świetnie, okazał się za ciężki dla mnie i najzwyczajniej w świecie mnie zapchał. Koniec końców okazał się więc źle dla mnie dobrany. Trochę też w moich oczach stracił demakijaż olejkami i raczej nieprędko znowu się na coś takiego skuszę. Marce jednak na pewno dam jeszcze szansę, tym razem bardziej sugerując się tym, co o produkcie pisze producent. Minusem wspólnym wszystkim tak naturalnym kosmetykom jest krótka data ważności. Na zużycie tego balsamu miałam nieco ponad dwa miesiące, a wydajność jego była ogromną. Ale kupowałam go w sklepiku stacjonarnym, więc nie wiadomo ile tam stał.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Czy polecam myjący balsam Natural Secrets? Tak, ale tylko posiadaczkom cery suchej. Jeśli olejki już na trwałe zagościły w waszej pielęgnacji, dajcie szanse i tej mieszance. Mnie z olejami jakoś nie po drodze. Mimo że resztki makijażu rozpuszczają świetnie, to jednak skóra nie wydaje mi się czystsza.</div>
Irishttp://www.blogger.com/profile/02798751752212119194noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-9084150168389986912.post-72541865689110636832018-02-26T16:55:00.003+00:002018-02-26T16:55:58.805+00:00415. Yves Rocher, odżywka przywracająca blask, która naprawdę to robi<div style="text-align: justify;">
Lubię odkrywać nowe marki i oraz wypróbowywać nowości na rynku, często jednak przekonuję się, że warto również poświęcić trochę czasu i uwagi markom, które pozornie już się zna, ma się w nich swoje typy do których lubi się wracać, i wie się, które linie czy pojedyncze kosmetyki nie sprawdziły się. Dla mnie taką marką jest Yves Rocher. Wchodząc do ich sklepu nie dostaję oczopląsu, ilość ich asortymentu mnie nie przytłacza. Wypróbowałam już trochę ich produktów w ciągu ostatnich trzech lat, a mimo to dopiero niedawno poznałam genialną odżywkę. Do tej pory kupowałam tylko tę z olejkiem jojoba. Lubiłam ją, bo włosy są po niej miękkie i błyszczące. I zawsze jakoś pomijałam pozostałe odżywki. Aż kiedyś dobrałam do kompletu do nagietkowego szamponu odżywkę z tej samej linii. I się zachwyciłam.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxmFMaF4K2Ho-JA8shEdKFqrbCMBvuJB4R7YoM38tH-N6ceFYnhiGi2M5vrE0u952ApXA9zt9NyZQsl0IX6Az98U33O6hDgGJr33dpKE9JpyD3dW_CkwTIKZb-UwiCg1u2G0L4j-4rXW0/s1600/1.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxmFMaF4K2Ho-JA8shEdKFqrbCMBvuJB4R7YoM38tH-N6ceFYnhiGi2M5vrE0u952ApXA9zt9NyZQsl0IX6Az98U33O6hDgGJr33dpKE9JpyD3dW_CkwTIKZb-UwiCg1u2G0L4j-4rXW0/s640/1.png" width="640" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Zarówno odżywka jak i szampon przeznaczone są do włosów matowych, którym brakuje blasku. I moje zdecydowanie takie są. Kilka miesięcy temu robiłam dekoloryzację, i od tego momentu moje włosy odmieniły się zupełnie. Plączą się dwa razy bardziej niż kiedyś (a robiły to już naprawdę na potęgę), i jeśli nie użyję maski albo mocnej odżywki i nie spryskam ich dodatkowo rano odżywką w sprayu, przypominają siano. Dla mnie to nowość, że muszę włosom poświęcać aż tyle uwagi, żeby je wygładzić i dodać im blasku. Nie wszystkie też odżywki czy maski dają radę. Nagietek poradził sobie genialnie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZVmoWHuBC68WW70PoX1CCrQ_irm1wN0bp15hM6Sr8VKmm722cU1BhIFLChriSr0ODGMnAeYZXXBo7K1ii2MM1_zM4yutqU7XNmB4ZHKOO0Bcdhv19TwJL-oZWj3cECOowg9g__CKVB7g/s1600/2.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZVmoWHuBC68WW70PoX1CCrQ_irm1wN0bp15hM6Sr8VKmm722cU1BhIFLChriSr0ODGMnAeYZXXBo7K1ii2MM1_zM4yutqU7XNmB4ZHKOO0Bcdhv19TwJL-oZWj3cECOowg9g__CKVB7g/s640/2.png" width="640" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Odżywce trzeba dać kilka lub nawet kilkanaście minut na zadziałanie. Przytrzymanie jej na włosach minutę czy dwie nie zadziała na włosach wymagających głębszego odżywienia. Ja zazwyczaj trzymam ją ok. 10 minut, bez zawijania w ręcznik. Po tym czasie spłukuję letnią wodą. I nie ma różnicy czy wysuszę włosy suszarką czy pozwolę im swobodnie wyschnąć, czy je rozczeszę czy zrobię to dopiero rano - efekt jest świetny. Włosy dużo lepiej się rozczesują, nie elektryzują i nie puszą. Są gładkie, ładnie dociążone i przede wszystkim błyszczące. W ciągu dnia chodzę z rozpuszczonymi włosami co sprawia, że bardzo się plączą i muszę je co jakiś czas rozczesywać. Po tej odżywce nie są splątane tak mocno jak zazwyczaj. Różnica jest widoczna i wyczuwalna, wystarczy przejechać dłonią po włosach by wyczuć jakie są gładkie i śliskie. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDoMwkhAPI65v3q-mkfO5CyLvMEvtQLv5t5C8ywl4eDvfJmRkPbv46MnNCO4BopoBgGpZXXhDWmyPGzAcam7nKwb4R1kwHSAjVqFFrlAxDRK6MBJL8W5Ia5nBaHqzbSWy97Cm2dAoHO-s/s1600/3.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDoMwkhAPI65v3q-mkfO5CyLvMEvtQLv5t5C8ywl4eDvfJmRkPbv46MnNCO4BopoBgGpZXXhDWmyPGzAcam7nKwb4R1kwHSAjVqFFrlAxDRK6MBJL8W5Ia5nBaHqzbSWy97Cm2dAoHO-s/s640/3.png" width="640" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Mimo że odżywka mocno dociążyła włosy, nie zauważyłam, żeby wzmogła ich przetłuszczanie. Używając jej myłam włosy tak samo często jak bez niej, Odżywka znajduje się w tubie wykonanej z miękkiego plastiku o pojemności 150 ml. Za mało, zdecydowanie za mało. Czekam, kiedy marka wprowadzi większe opakowania. Zamykanie za zatrzask, łatwo się je otwiera i wydobywa ze środka odżywkę. Nawet nie trzeba jej stawiać w odpowiedniej pozycji, bo plastik jest na tyle miękki, że z tubki wyciśniemy wszystkie resztki odżywki. Konsystencję ma gęstą, nie spływa z dłoni. Pachnie rośliną zbliżoną zapachem do nagietka, ale jak dla mnie jest to takie 80% nagietka. Stara wersja szamponu idealnie oddawała zapach tego kwiatu. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIrTmjDqVG1XrCG4BckBPLKeJFNEhUbvMqYkjJVWdQqMa_U_C1GSrBJR7wnvVJmsGRKrv3QfI27ExzWENu0xxO8ZCGCx1jITIDAIiovTcNZNGeVBB4JXi9Flthk3TQj3fWDkcyD9_19zQ/s1600/4.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIrTmjDqVG1XrCG4BckBPLKeJFNEhUbvMqYkjJVWdQqMa_U_C1GSrBJR7wnvVJmsGRKrv3QfI27ExzWENu0xxO8ZCGCx1jITIDAIiovTcNZNGeVBB4JXi9Flthk3TQj3fWDkcyD9_19zQ/s640/4.png" width="640" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b>SKŁAD</b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
AQUA, CETEARYL ALCOHOL, CETYL ALCOHOL, STEARAMIDOPROPYL DIMETHYLAMINE, BEGENTRIMONIUM CHLORIDE, ANTHEMIS NOBILIS FLOWER WATER, MACADAMI INTEGRIFOLIA SEED OIL, CETEARETH-33, DICAPRYLYL CARBONATE, PANTHENOL, CITRIC ACID, PARFUM, BENZOIC ACID, ISOPROPYL ALCOHOL, SALICYLIC ACID, CALENDULA OFFICINALIS FLOWER EXTRAXT, LIMONENE, SODIUM BENZOATE, POTASSIUM SORBATE, TOCOPHEROL.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<b> </b>Ze stuprocentową pewnością mogę polecić odżywkę Yves Rocher z wyciągiem z nagietka. To rzeczywiście kosmetyk przywracający włosom blask, i to nawet tym mocno zniszczonym. W moim rankingu wyprzedziła nawet wersję z olejkiem jojoba. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />Irishttp://www.blogger.com/profile/02798751752212119194noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-9084150168389986912.post-34495873974163229252018-02-19T15:07:00.004+00:002018-02-19T15:07:52.248+00:00414. Yankee Candle, Sweet Nothings<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuumyvGEVIoZcTQE0PurA7FWLm9dC-M6A2rOMTAo6VbLRN0Br3oyxbrQNLTT2CYrcGv2Fiy1rnj8gXevIc8kTHF_otgGCLOc35ggCATLsChUjgKI8uz1Nj0AdrXmzdfDkg8X1Han0COHU/s1600/2.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuumyvGEVIoZcTQE0PurA7FWLm9dC-M6A2rOMTAo6VbLRN0Br3oyxbrQNLTT2CYrcGv2Fiy1rnj8gXevIc8kTHF_otgGCLOc35ggCATLsChUjgKI8uz1Nj0AdrXmzdfDkg8X1Han0COHU/s640/2.png" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Dziś mamy na śląsku dzień prawdziwie wiosenny. W ten klimat idealnie wpasowuje się wosk Yankee Candle Sweet Nothings, czyli Słodkie Słówka. Z czym kojarzy wam się ta nazwa? Ze słodkością owoców, kwiatów a może waty cukrowej? A może z wanilią? Na mnie podziałał obrazek baniek mydlanych, i jakoś od początku zapach zakwalifikowałam jako "<i>tak mógłby pachnieć płyn do płukania".</i></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinHwj1Mc8fEH8xlMOVzqV-LNsw9aGZZDdj0ZO-FwQRU7jDzK8ljrJ-sbH8YuUugGBrRumdKYF85iR0brV-UhUaINZfTieota8D7Wi4u8rkJ3M1oZc4W4ZMZMfjAiQqG3nDb-UXewvVr9U/s1600/1.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinHwj1Mc8fEH8xlMOVzqV-LNsw9aGZZDdj0ZO-FwQRU7jDzK8ljrJ-sbH8YuUugGBrRumdKYF85iR0brV-UhUaINZfTieota8D7Wi4u8rkJ3M1oZc4W4ZMZMfjAiQqG3nDb-UXewvVr9U/s640/1.png" width="640" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i>Ciepłe, miękkie, słodkie - bańki mydlane, tak delikatne jak cichy szept.<b> (<a href="https://www.goodies.pl/woski-zapachowe/3114-sweet-nothings-wosk.html" target="_blank">goodies</a>)</b> </i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Sweet Nothings to jeden z najsłodszych zapachów Yankee Candle, jakie poznałam,<i> </i>jest jednak przy tym na tyle rześki i świeży, że ta słodycz nie przytłacza. Dla mnie Sweet Nothings to zapach kwiatowy. Na pierwszy plan wysuwa się lilak, i po wejściu do pokoju, w którym pali się wosk, właśnie lilak czuję jako pierwszy. Poza nim są też inne nuty kwiatowe, ale ja niestety nie potrafię ich nazwać. Są słodkie, lekkie i naturalne. Wanilii nie wyczuwam nic a nic.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJ2eT-hXkjdPIxWiHoRfS01032n6ryiyoFssig1Q9zBMRZkFK7gRH1Oj9E0LZT33A5icJs_2aMqTtd9rcx6Rkx61ItriwmSKu2et0kuIJqGJGJYg7hnx9qF3nMhnrhT8rCsFu6_XWXyz8/s1600/3.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJ2eT-hXkjdPIxWiHoRfS01032n6ryiyoFssig1Q9zBMRZkFK7gRH1Oj9E0LZT33A5icJs_2aMqTtd9rcx6Rkx61ItriwmSKu2et0kuIJqGJGJYg7hnx9qF3nMhnrhT8rCsFu6_XWXyz8/s640/3.png" width="640" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Sweet Nothings pachnie jak bukiet świeżych kwiatów. Jego moc jest średnia. Zapach jest delikatny, ale nie stanowi tylko tła, jest mocno wyczuwalny - ale nie aż tak bardzo, by przeszkadzał. 1/3 kostki paliła się u mnie ok. 3 godzin i przez ten czas cały czas czuć było olejki zapachowe. Sweet Nothings to piękny, świeży zapach kojarzący się z wiosną. Wąchając go można sobie wyobrazić, że lada dzień będzie Wielkanoc a śnieg i mrozy są już tylko wspomnieniem. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Znacie Sweet Nothings? Udany jest dla was ten zapach?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<br />Irishttp://www.blogger.com/profile/02798751752212119194noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-9084150168389986912.post-29307823567865086112018-02-10T20:10:00.001+00:002018-02-10T20:10:02.670+00:00413. Clinique - krem, serum, maseczka + balsam do ust<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjs80fU1AXwrSP69C9VGYFBfttHYzM8JlD3pttOWfKyJNYIUDJskCh1d0oU4fQwnvjLpny8rX56wi5nzMNW1BYBY_Rq9lSb5UoecfMCD6R69CXNrqS-skL6ncaDgm_w1ZBRWUs9THlPy-8/s1600/7.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjs80fU1AXwrSP69C9VGYFBfttHYzM8JlD3pttOWfKyJNYIUDJskCh1d0oU4fQwnvjLpny8rX56wi5nzMNW1BYBY_Rq9lSb5UoecfMCD6R69CXNrqS-skL6ncaDgm_w1ZBRWUs9THlPy-8/s640/7.png" width="480" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W okresie przedświątecznym marka Clinique miała w swojej ofercie zestaw produktów do twarzy, w skład którego wchodził krem do twarzy, maseczka na noc, serum i balsam do ust. Cenowo zestaw wychodził bardzo fajnie, ponieważ za sam krem, który się w nim znajdował, zapłacić trzeba 119 zł, a tymczasem koszt zestawu to 125 zł. Niestety, zestaw nie jest już dostępny, jednak produkty, które wchodziły w jego skład, jak najbardziej. Tak więc zapraszam was na małe posumowanie co się sprawdziło, a co nie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRccqLDCfcf6GTnqIkm_LXXJXyFwpGF8znwMO9qwlr3fAWPMo_EnTp696F4pFtcLVoFZBpEQnNlqg7WUahSbfoL4lC7AkIUgSBt9FUG6TeaoN3u4DBC8NdaeY09VwbFU_6LAdVyJsB4zs/s1600/6.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRccqLDCfcf6GTnqIkm_LXXJXyFwpGF8znwMO9qwlr3fAWPMo_EnTp696F4pFtcLVoFZBpEQnNlqg7WUahSbfoL4lC7AkIUgSBt9FUG6TeaoN3u4DBC8NdaeY09VwbFU_6LAdVyJsB4zs/s640/6.png" width="640" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Krem <b>Moisture surge intense skin fortifying hydrator </b>ma konsystencję lekkiego kremu-żelu, i już samo to sprawia, że uwielbiam go używać. Ładnie się wchłania i nawilża w stopniu zadowalającym. Nie zapycha skóry, nie obciąża jej. Nie natłuszcza, czego bardzo nie lubię, a tylko reguluje ilość wody w skórze. Stosuję go na noc i nie co dzień. Czasami zamiast niego nakładam maseczkę na noc, albo tylko tonik i pozwalam skórze odpocząć. A mimo to nawilżenie utrzymuje się na tym samym poziomie. Sporą rolę odgrywa też esencja z kwasem, o której ostatnio pisałam. W duecie z kremem zapewniają mi nawilżoną skórę, z której pozbyłam się suchych skórek. U mnie takim najgorszym miejscem jest nos - niby to tam zaskórniki pojawiają się najszybciej, ale suche skórki również. I naprawdę ciężko jest mi to miejsce dobrze nawilżyć a jednocześnie nie zapchać porów. Krem Clinique jest lekki, więc niczego nie zapycha, a jednak wykonuje kawał bardzo dobrej roboty.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicnvUqq1R1ALsjuWx_Ht3k3h6XVPVELoUBywfhF9BrietvludTwCOj_oIxxJ2N2S9JF4sK4-smOYY_v6GDXrv3b0NyJlZYMToxBzWe6eu9UyhEG_y-JKViZ79_NUNiDRdEuk94VY1UfWk/s1600/5.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicnvUqq1R1ALsjuWx_Ht3k3h6XVPVELoUBywfhF9BrietvludTwCOj_oIxxJ2N2S9JF4sK4-smOYY_v6GDXrv3b0NyJlZYMToxBzWe6eu9UyhEG_y-JKViZ79_NUNiDRdEuk94VY1UfWk/s640/5.png" width="640" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Słoiczek, w którym znajduje się krem, jest wykonany z twardego plastiku imitującego mrożone szkło, a jego zawartość dodatkowo zabezpieczona jest plastikową nakładką. Zapach kremu nie należy do najładniejszych, i to jedyny minut tego kosmetyku. Krótko mówiąc, zapach jest okropny. Mocny, lekko kwaśny, kojarzy mi się z jakimiś chemikaliami. Na szczęście szybko się ulatnia i nie przeszkadza. Wydajność kremu na duży plus, w ciągu dwóch miesięcy zdążyłam zużyć ok. 1/5 opakowania.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhX45q81HV8thE6vRjXoLUtqm0dfZ3WRM7Wz2jCZ6Qj1ztLbcrr8t0umgFNW3cTkV1gH18JKQeKteYN5WDgCZJcO1yUUqI1_czlFlWC6Z-zF0ylW5mxX4ii59Sp98lhBHOBpxC_sRb271Q/s1600/3.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhX45q81HV8thE6vRjXoLUtqm0dfZ3WRM7Wz2jCZ6Qj1ztLbcrr8t0umgFNW3cTkV1gH18JKQeKteYN5WDgCZJcO1yUUqI1_czlFlWC6Z-zF0ylW5mxX4ii59Sp98lhBHOBpxC_sRb271Q/s640/3.png" width="640" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<b>Moisture surge hydrating supercharged concentrate </b>ma żelową postać, która w kontakcie ze skórą zamienia się w wodę. Błyskawicznie się wchłania, od razu można nałożyć krem. W zestawie znalazła się miniaturka 15 ml (pełnowymiarowe opakowanie 48 ml kosztuje 119 zł.), i jeszcze nie udało mi się jej zużyć. Na początku sięgałam po serum regularnie, ale ponieważ nie widziałam, żeby dawało silniejsze nawilżenie niż sam krem, zaczęłam o nim zapominać. Można go stosować zamiast kremu, ale jako dodatek w zasadzie nie robi różnicy. W przeciwieństwie do kremu jest bezzapachowe.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIiJuL26wqWgDL33uOMVYCY5iDMxvSqKeALsy5o9nLzns1cT0mx1uecdmGL1ASCM9xhmUS7_nHwYkk8Oypa7BPg_a7QsQdxHO5kKr1r6bwZ-EBmyQfNgK2cFFp5AoZnLXk9r696ns1pT8/s1600/4.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIiJuL26wqWgDL33uOMVYCY5iDMxvSqKeALsy5o9nLzns1cT0mx1uecdmGL1ASCM9xhmUS7_nHwYkk8Oypa7BPg_a7QsQdxHO5kKr1r6bwZ-EBmyQfNgK2cFFp5AoZnLXk9r696ns1pT8/s640/4.png" width="640" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<b>Moisture surge overnight mask</b> to zdecydowana perełka, która znalazła się w ulubieńcach roku. Rewelacyjnie nawilżająca maseczka na noc. Wygląda jak krem, zachowuje się jak krem, ale efekt po niej jest o niebo lepszy. Po umyciu twarzy następnego dnia rano skóra jest tak mięciutka, jakbym dopiero co posmarowała ją kremem. Miękka, gładka, delikatnie napięta. Efekt ten stopniowo zanika, ale przez pierwsze dwa dni jest bardzo dobrze zauważalny. Maseczka nie zapycha i nie podrażnia, nawet jeśli nałożę ją blisko oczu. Ona również jest bez zapachu. Za pełnowymiarowe opakowanie 100 ml zapłacić trzeba 129 zł. Zdecydowanie warto. Zwłaszcza, że maseczkę używa się rzadziej niż krem, wystarczy więc na bardzo długo, a zużyć ją należy w ciągu 24 miesięcy od otwarcia. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqmSCne2XeNgjJuXkRB8SaxGLV8_AtertiX7I1Wy8zxktbhHfxGL0E1vnXO-XQDoOGfGozMXrzVBUjS88yB0GXkS7EFjhAtL0XRpJcJPXCd52clQk7qABR9nGwwN6nFA2I5OBk-gOLabU/s1600/1.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqmSCne2XeNgjJuXkRB8SaxGLV8_AtertiX7I1Wy8zxktbhHfxGL0E1vnXO-XQDoOGfGozMXrzVBUjS88yB0GXkS7EFjhAtL0XRpJcJPXCd52clQk7qABR9nGwwN6nFA2I5OBk-gOLabU/s640/1.png" width="640" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ostatni w zestawie był <b>Chubby stick moisturizing lip colour balm </b>w kolorze <b>06 woppin' watermelon. </b>Ten pielęgnacyjny sztyft zawiera masło shea i mango. Jest niesamowicie wygodny w użyciu, usta pomalować nim można nawet bez lusterka. Nie lepi się jak błyszczyk, ale delikatnie odżywia i chroni usta. Sztyft jest wysuwany, nie trzeba więc kłopotać się struganiem kredki. Dość szybko się zużywa, tym bardziej, że żebym poczuła, że usta faktycznie pokryte są konkretną nawilżającą warstwą, muszę kilkanaście razy przejechać pomadką po nich. Kredka jest bezzapachowa.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmXjIbJjJH0u6l_sJfYjpIfLNe4qlmttQ0Xr9PRpJn5ZiJELV7mfpkEZq41fyVXNq4WJ7uzmcbn3UQkUVPeS1zyUKf76yIBwaTxhwoh8mEgaLpa5o4UFvv6FUPhg9BHb7uKHG154w35Bk/s1600/8.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmXjIbJjJH0u6l_sJfYjpIfLNe4qlmttQ0Xr9PRpJn5ZiJELV7mfpkEZq41fyVXNq4WJ7uzmcbn3UQkUVPeS1zyUKf76yIBwaTxhwoh8mEgaLpa5o4UFvv6FUPhg9BHb7uKHG154w35Bk/s640/8.png" width="640" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Do wyboru mamy 19 odcieni. Woppin' watermelon to delikatny róż, który na ustach jest bardzo delikatny i naturalny. Jeśli nałożymy go więcej, jest lepiej widoczny i bardziej się błyszczy, wtedy usta wyglądają, jakbyśmy nałożyły na nie błyszczyk. W wersji oszczędniejszej to naturalny błysk i lekki kolorek, który jednak zawsze nam się na kubku odbije. Pełnowymiarowa pomadka ma 3g i kosztuje 79 zł. Czy warto? Tak, jeśli ktoś lubi używać takich delikatnych kolorów i dla niego to jest standardowa kolorowa pomadka. Jeśli jednak ma to być przede wszystkim balsam nawilżający, są lepsze. Usta po nim są miękkie i nie przesuszają się, jednak na już lekko przesuszone nie zdziała nic. Stosowałam w czasie choroby i zdecydowanie balsam nie dał rady. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCHwXyZMeGoCEe1pzPfumLKrrlTaW8LeRzqju6bPcgacC_DF1TdmZQIdah77ZFh501SnsE5IQl_bdcMAirgtX7uP_iOVFLweqXotS_1alFT2PLqXYVqUkGWfSuLv5MAxqFpEUi5yaPPkQ/s1600/9.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCHwXyZMeGoCEe1pzPfumLKrrlTaW8LeRzqju6bPcgacC_DF1TdmZQIdah77ZFh501SnsE5IQl_bdcMAirgtX7uP_iOVFLweqXotS_1alFT2PLqXYVqUkGWfSuLv5MAxqFpEUi5yaPPkQ/s640/9.png" width="480" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Fajnie jest móc przetestować produkty w mniejszych wersjach i wyrobić sobie o nich zdanie, nie wydając przy tym za dużo pieniędzy. Na zdjęciu powyżej widać jeszcze miniaturkę żelu do mycia twarzy, którą dostałam do zakupów, i o której dopiero zdjęcie mi przypomniało. Zaniosłam do łazienki i zapomniałam, tak więc zdania na razie nie mam. Z czterech produktów wchodzących w skład zestawu największe wrażenie zrobiła na mnie maseczka na noc, i ją bardzo wam polecam. Bardzo przyjemny okazał się również krem, i gdyby tylko pachniał różami, albo czymkolwiek innym ale jednak ładnym, byłby ideałem. Serum nie zdziałało nic, zużyję więc do końca i zapomnę. Balsam w sztyfcie to fajny kosmetyk do torebki, który zadba o usta i nada im delikatnego kolorku, dla mnie jednak nie wart swojej ceny. Gdyby jednak wchodził w skład jakiegoś innego zestawu albo był na promocji, jak najbardziej godny uwagi.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Znacie któryś z powyższych kosmetyków? A może macie innego ulubieńca spośród oferty marki? </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
Irishttp://www.blogger.com/profile/02798751752212119194noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-9084150168389986912.post-53367055588033861652018-01-28T20:59:00.001+00:002018-01-28T20:59:47.981+00:00412. Cosrx, BHA Blackhead Power Liquid - idealny do oczyszczania porówRzadko kiedy recenzje jakiegoś kosmetyku potrafią mnie skusić tak bardzo, żebym od razu chciała pędzić do sklepu to kupić. Zazwyczaj jest to "o, fajne, muszę sobie to zapamiętać". Czasem też robię zdjęcie takiemu produktowi i gdzieś tam w telefonie mam, gdybym kiedyś potrzebowała czegoś z tej kategorii, a akurat nie miała żadnego pomysłu co kupić. W przypadku Blackhead Power Liquid potrzeba posiadania była tak duża, że od razu zrobiłam zamówienie. Poczytałam opinie i stwierdziłam, że esencja (tonik? płyn? ja sobie to nazywam esencją) sprawdzi się u mnie idealnie.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi23CxlT4ys_xRHbrJUCqxHxVwU_f-fa-BZHGZogSG2_djq3CkaQh4Wk4C1qY-CFz7aQs6i5d9qmvIzeFLvTfughPzPWoLHXTDVuVdn8lQrnFy6CzfijNHPS6xZbGwltv_Hvu_YG1I3dDI/s1600/4.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi23CxlT4ys_xRHbrJUCqxHxVwU_f-fa-BZHGZogSG2_djq3CkaQh4Wk4C1qY-CFz7aQs6i5d9qmvIzeFLvTfughPzPWoLHXTDVuVdn8lQrnFy6CzfijNHPS6xZbGwltv_Hvu_YG1I3dDI/s640/4.png" width="640" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Esencja zawiera 4% BHA (salicylan betainowy), kwas łagodniejszy niż kwas salicylowy. Ma on zapewnić złuszczanie martwego naskórka, oczyścić z sebum i innych zanieczyszczeń zablokowane pory oraz zapobiegać ich ponownemu zanieczyszczeniu. Gdzieś w internecie wyczytałam, że potrafi dostać się wzdłuż włoska do jego cebulki i tam też dokonać oczyszczenia. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtgLMSMUBLuj3CK8_WPm-dJHMB0SNWqO_SMqRMQBkYhBZ7yl_IkebJTCqh3MmR3h7RnB9ZXMBPOEwmqwerkXPYG1LjwqTxeQPmE1DeTIkx-hhN62ImXcF0Uc1G-fujqWd1mt49ZKgdiEE/s1600/2.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtgLMSMUBLuj3CK8_WPm-dJHMB0SNWqO_SMqRMQBkYhBZ7yl_IkebJTCqh3MmR3h7RnB9ZXMBPOEwmqwerkXPYG1LjwqTxeQPmE1DeTIkx-hhN62ImXcF0Uc1G-fujqWd1mt49ZKgdiEE/s640/2.png" width="640" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b>SKŁAD</b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Salix Alba (Willow) Bark Water (50%), Butylene Glycol, Betaine Salicylate (4%), Niacinamide, 1,2-Hhxanediol, Arginine, Panthenol, Sodium Hyaluronate, Xanthan Gum, Ethyl Hexanediol.<b> </b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Krótki skład, bez zbędnych dodatków, nawet bez aromatu. Na pierwszym miejscu ekstrakt z kory wierzby białej, stosowany w kosmetykach przeznaczonych do skóry mieszanej i tłustej oraz trądzikowej. Kora wierzby ma właściwości przeciwzapalne i ściągające, koi i łagodzi zmiany skórne. Razem z BHA tworzą świetny duet oczyszczający<b> </b>skórę. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZ6pJUh8w59D82Jes9fuCh2acy35LGQ3VadV9ZDYdEcEYqzEbyjWeVR3I9nYvY5hjERlOQgchLWjpKr2GBBNQJPwAUFhr5_zdv819vqW5uA3kjOcXJedpMalU1zbbdjXiRzIjVqEfrDvU/s1600/1.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZ6pJUh8w59D82Jes9fuCh2acy35LGQ3VadV9ZDYdEcEYqzEbyjWeVR3I9nYvY5hjERlOQgchLWjpKr2GBBNQJPwAUFhr5_zdv819vqW5uA3kjOcXJedpMalU1zbbdjXiRzIjVqEfrDvU/s640/1.png" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Stosowanie esencji nie wiąże się z żadnym dyskomfortem. Wodnista konsystencja sprawia, że jest niesamowicie wydajny i na całą twarz wystarczy zaledwie odrobinka kosmetyku. Esencja nie znika bez śladu, pozostawia cieniutką lepką warstewkę. Na esencję nie nakładałam podkładu, więc nie wiem jak się zachowa, ale już krem działa normalnie - ładnie się rozprowadza i wchłania. Esencję stosuję średnio co trzy dni i po nałożeniu zawsze czekam min. 15 minut z nałożeniem kremu. Nie wywołuje ona podrażnień czy pieczenia. Leciutko może zaszczypać, jeśli mamy jakąś rankę, poczujemy to nawet jeśli mamy zadartą skórkę przy paznokciu i akurat tą dłonią będziemy aplikować esencję.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Efekt, który widać najszybciej, to świetne nawilżenie. Esencja działając wspólnie z kremem pięknie nawilża. Skóra jest mięciutka i wygładzona dzięki działaniu kwasów - BHA i hialuronowego - oraz pantenolu. Rozjaśnienie przebarwień jest bardzo delikatne. Pewnie lepiej by to wyglądało wiosną, kiedy twarz łapie już pierwszą opaleniznę. Teraz jednak jestem tak blada, że na mojej twarzy widać absolutnie wszystko jak na białej kartce papieru. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgkLp-WBRLHAQ5DDcWS8FcrpFZFbClLHLbnt4KLY8oz09GLV2IRvuB6ZMaMfGOHHeqdZx5XPtTZyEh3HS1FLxDqelf-Z1LhTTpahzLzX94Fj5FifwutM1IyGJBU7AJ96tCY2iozeO7yid4/s1600/3.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgkLp-WBRLHAQ5DDcWS8FcrpFZFbClLHLbnt4KLY8oz09GLV2IRvuB6ZMaMfGOHHeqdZx5XPtTZyEh3HS1FLxDqelf-Z1LhTTpahzLzX94Fj5FifwutM1IyGJBU7AJ96tCY2iozeO7yid4/s640/3.png" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Trochę dłużej poczekać trzeba na oczyszczenie porów, ale mówię wam, warto. Jeszcze nic, ani glinka, ani maska, ani żaden peeling nie oczyściły mi tak dobrze porów. Zniknęły brzydkie czarne kropeczki z czoła, brody i policzków, a także prawie wszystkie z nosa - ale nos to nos, rządzi się własnymi prawami. Czystsze pory, to mniej wyprysków. A także lepsze wchłanianie się kremów.i maseczek odżywczych. No bo którędy one mają wejść, kiedy pory są zablokowane? Pory oczyszczały się powoli, nie było to zniknięcie natychmiastowe. Ale w końcu, po mniej więcej 4 tygodniach używania esencji, ze zdziwieniem zauważyłam, jak wielka zmiana się dokonała, kiedy z bliska przyjrzałam się swojej skórze. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Teraz używam esencji dla podtrzymania efektu, na bieżąco oczyszcza pory, wygładza i nawilża skórę. Zdecydowanie też zmniejsza ilość wyprysków, dla których w moim przypadku zima to ulubiona pora roku. Nie zauważyłam zmniejszenia ilości wydzielanego sebum, ale już mnie to nie martwi, skoro esencja wymiecie z porów jego nadmiar, z którym nie poradził sobie demakijaż. Bez efektu przesuszenia, bez zbędnego tarcia i maltretowania twarzy, bez dziesiątki nakładanych podejrzanych maseczek domowej roboty, moja skóra dostała maksymalne oczyszczenie. Delikatne, bezbolesne i trwałe, pod warunkiem, że po esencję sięgam regularnie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgm9UpLPc-qlXtVsqVoTOT-av4dZ7lpAAS28ciKwhQYz76Aflf50L0umjy0mA05ZT2tvqPUNbDDDXREM0g-6rg97X3i55RCxlBlzC03AU1ZAoxFuiczMMo4SxIbVpcWFYF79XHt6vKrSuQ/s1600/5.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgm9UpLPc-qlXtVsqVoTOT-av4dZ7lpAAS28ciKwhQYz76Aflf50L0umjy0mA05ZT2tvqPUNbDDDXREM0g-6rg97X3i55RCxlBlzC03AU1ZAoxFuiczMMo4SxIbVpcWFYF79XHt6vKrSuQ/s640/5.png" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Esencję kupić można w wielu sklepach internetowych, jej ceny zaczynają się od 84,00 zł. Ja kupowałam na Koreański Sekret, ponieważ tam oferowali darmową wysyłkę bez minimalnej kwoty zamówienia. Esencja szła do mnie bezpośrednio z Korei, dotarła szybko, bo chyba już po 10 dniach, bezpiecznie zapakowana i bez uszkodzeń. Marka Cosrx bardzo u mnie zapunktowała i chętnie wypróbowałabym coś jeszcze z jej kosmetyków, jednak w tej chwili nie chcę wprowadzać do pielęgnacji nic nowego, ponieważ jest dobrze tak jak jest. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Słyszeliście o tej marce? Macie ochotę ją wypróbować? </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<br />Irishttp://www.blogger.com/profile/02798751752212119194noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9084150168389986912.post-81255175807220571992018-01-16T21:09:00.001+00:002018-01-16T21:09:48.409+00:00411. Yankee Candle, Crackling wood fire<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQ7U8eSjBSlfHf7pt3jysaAIgzO4_8VST6DFCrgjw4mqtox8hV0blN__zYRhK7OIlxLKZrrTeHLl68cA3yz4odMRtlLEgacAPNNWD1YLm0jMj0BTUOo_rTyKfvRyXV6z_hCv2LvHq2nLM/s1600/3.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQ7U8eSjBSlfHf7pt3jysaAIgzO4_8VST6DFCrgjw4mqtox8hV0blN__zYRhK7OIlxLKZrrTeHLl68cA3yz4odMRtlLEgacAPNNWD1YLm0jMj0BTUOo_rTyKfvRyXV6z_hCv2LvHq2nLM/s640/3.png" width="480" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Kto nie lubi widoku buzującego w kominku ognia, strzelającego iskrami ogniska albo ciepłego światła płonących świec? Ogień fascynował mnie zawsze, uwielbiam wpatrywać się w niego jak zahipnotyzowana. Patrzeć na niego, słuchać go, i wąchać dym palonego drewna. Kiedy tylko zobaczyłam naklejkę z płonącymi szczapami na wosku wiedziałam, że muszę go wypróbować.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwdS9y1I0cuCYvQSKRYo0L1WYp1-v4U8AEaDlgAvuTmNXq_T3Wx_6GqzQyy-EPgQOt2jzu6PGpdqk_scIofbNchCgBbddzqDiM_v9M5mUHcWSF8HisOD9urruIEBTNmrR6z08MdFwCp2k/s1600/1.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwdS9y1I0cuCYvQSKRYo0L1WYp1-v4U8AEaDlgAvuTmNXq_T3Wx_6GqzQyy-EPgQOt2jzu6PGpdqk_scIofbNchCgBbddzqDiM_v9M5mUHcWSF8HisOD9urruIEBTNmrR6z08MdFwCp2k/s640/1.png" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Na stronie <a href="https://www.goodies.pl/woski-zapachowe/3060-crackling-wood-fire-wosk.html" target="_blank">goodies.pl</a> przeczytać można, że <i>Crackling wood fire</i> to połączenie zapachu słodkiej wanilii, drzewa cedrowego, gałki muszkatołowej i złocistego bursztynu. Brzmi mało dymnie i drewniano, od razu więc można spodziewać się zapachu nie oklepanego i bardziej wyszukanego.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVu6-zLXnr8AZ2cxAdr_x-uMdeLCCfaFUD0yB_jfyLQzSp0bO5Dk3rd2J-DvtRd_dw8ae_qPk73KyB40E9ghMzTBHTsa2ddVatPaaz55eIxB96T1K7dsWhRQgJcV0QuVqESvKuPP_MAds/s1600/4.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVu6-zLXnr8AZ2cxAdr_x-uMdeLCCfaFUD0yB_jfyLQzSp0bO5Dk3rd2J-DvtRd_dw8ae_qPk73KyB40E9ghMzTBHTsa2ddVatPaaz55eIxB96T1K7dsWhRQgJcV0QuVqESvKuPP_MAds/s640/4.png" width="480" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<i>Crackling wood fire</i> to zapach bardzo dominujący. Przytłoczy absolutnie wszystkie zapachy w domu. Możecie sobie jednocześnie smażyć cebulę i gotować kapustę, a i tak będziecie czuć tylko ten wosk. Jego moc jest ogromna. Ja odpalam go dosłownie na chwilkę, tyle tylko, żeby wszystko się rozpuściło i wypuściło odrobinę aromatu, i od razu gaszę. Niestety, im zapach intensywniejszy, tym mniej przyjemny. Nabierając mocy zmienia się odrobinę i w końcu zaczyna tak bardzo przeszkadzać, że w moim przypadku konieczne jest natychmiastowe wietrzenie mieszkania.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNAhGAv_YL2TjH2TGtiYXTYqoYSkmEmxMDrEggZvevD7nUFuNxfeYyt83ip3WBcXi4Sekd1Wi-gNR9pKo-huez8Dwpgl_f_0RN1gZUKFSdIw2EGBj9Qy29JNu8IoGK1srhso0J10Seoeg/s1600/2.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNAhGAv_YL2TjH2TGtiYXTYqoYSkmEmxMDrEggZvevD7nUFuNxfeYyt83ip3WBcXi4Sekd1Wi-gNR9pKo-huez8Dwpgl_f_0RN1gZUKFSdIw2EGBj9Qy29JNu8IoGK1srhso0J10Seoeg/s640/2.png" width="480" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Najważniejsze jednak jest to, czym tak naprawdę pachnie <i>Crackling wood fire. </i>Z pewnością najwięcej jest tu drzewa cedrowego, zarówno na sucho jak i po odpaleniu. Gałki muszkatołowej nie wyczuwam. Natomiast wanilia daje znać o sobie lekką słodyczą i złagodzeniem zapachu cedru. Ta słodkość wyczuwalna jest na początku, i ona najszybciej znika. Jeśli więc palę wosk zbyt długo, słodki i otulający zapach drewna zmienia się w ostry, odrobinę nawet kwaśny zapach drewna. Wąchaliście kiedyś świeżo ścięte drzewo leżące w zasypanym śniegiem lesie? Wilgotne, pachnące intensywnie żywicą, zdartą korą i zruszoną ziemią. <i>Crackling Wood Fire </i>pachnie podobnie, kiedy zniknie słodka nuta wanilii. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYibaJ5qOLP8LIIosEhhZL52aJruNjGgi9eOz6ePsxPTlUwNu25T8VKS0PDChlvZODUVlQOs0QisEdAwN0SLmr-RTQegyrV6rUVclJ3VEUTJT_1z94bhZjimGmeORTBMvWMFyfsl6_ELI/s1600/5.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYibaJ5qOLP8LIIosEhhZL52aJruNjGgi9eOz6ePsxPTlUwNu25T8VKS0PDChlvZODUVlQOs0QisEdAwN0SLmr-RTQegyrV6rUVclJ3VEUTJT_1z94bhZjimGmeORTBMvWMFyfsl6_ELI/s640/5.png" width="480" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<i>Crackling wood fire</i> jest bardzo przyjemnym, otulającym, a jednak nie przesłodzonym zapachem na chłodniejsze dni. Obrazek swoje robi, i mnie ten zapach kojarzy się teraz z płonącym ogniem, chociaż nie wiem czy skojarzyłabym go sobie tak bez widoku nalepki. W domu robi się tak jakoś cieplej i przytulniej, kiedy go palę. Jest tylko jedno "ale" - wosk mogę palić tylko przez chwilkę. <i>Napachnić</i> nim, a później pozwolić zapachowi się rozwiać. Niestety, palony zbyt długo i w zbyt dużej ilości zmienia się, staje się ostry i nieprzyjemny. Chociaż może komuś akurat ta jego ostrzejsza strona spodoba się bardziej. Ja zdecydowanie wolę, kiedy drzewu cedrowemu towarzyszy wanilia. Tak sobie myślę, że chyba spróbuję połączyć go przy najbliższym paleniu z czymś słodkim, z jakimś prawdziwym ulepkiem. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
A wy próbowaliście już <i>Crackling wood fire? </i>Z czym wam kojarzy się ten zapach? Koniecznie dajcie znać. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<br />Irishttp://www.blogger.com/profile/02798751752212119194noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-9084150168389986912.post-79183368807734377222018-01-13T13:20:00.000+00:002018-01-13T13:20:01.685+00:00410. Dermedic Hydrain 2 - kremowa ochrona przed niskimi tamperaturamiZ marką Dermedic miałam już do czynienia jakiś czas temu. Używałam płynu micelarnego i kremu, i obydwa produkty się sprawdziły. Krem Hydrain 3v był kremem-żelem, ślicznie się wchłaniał i dobrze nawilżał. Nawet kuzynka, której użyczyłam go, kiedy zostawała na noc, zwróciła na niego uwagę. Markę zapamiętałam dobrze, kiedy więc w Hebe zobaczyłam Hydrain 2 w oszałamiającej cenie 10 zł, kupiłam bez wahania. Dobrze sprawdzał się u mnie krem za kilka złoty z Nivei, więc czemu nie wypróbowanej marki.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmHswSyQnEKhp6CLKZe7FXKgxTtUFibu7MjWk2tXo4BFGTZ7S8jNTBKR0V9hsOA5S63itPeJATufpDRYmSwPAR8qLKqN3KhcbJp-pGApuIclCYXMnl3ks3cf9kAIfH9j5ZdOS3I-6AM-4/s1600/3.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmHswSyQnEKhp6CLKZe7FXKgxTtUFibu7MjWk2tXo4BFGTZ7S8jNTBKR0V9hsOA5S63itPeJATufpDRYmSwPAR8qLKqN3KhcbJp-pGApuIclCYXMnl3ks3cf9kAIfH9j5ZdOS3I-6AM-4/s640/3.png" width="640" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Krem przeznaczony jest do skóry wrażliwej, suchej i odwodnionej, a także borykającej się z trądzikiem różowatym i pospolitym. Wiąże i zatrzymuje cząsteczki wody głębokich warstwach skóry. Dodatkowo łagodzi podrażnienia, wygładza i neutralizuje wolne rodniki.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcms4-T-O7l5jQbctMVUdgWq_R3pf6PA05lKj08Ch2i2bFLk-vvijxPs1S2IFLIs9uoIfCjclHZ88SoUCSUtguf-3baFYQstSeivCYIQWxyDTlY77o1r-hPmkRJDowugl2M0cqdXUIJ14/s1600/1.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcms4-T-O7l5jQbctMVUdgWq_R3pf6PA05lKj08Ch2i2bFLk-vvijxPs1S2IFLIs9uoIfCjclHZ88SoUCSUtguf-3baFYQstSeivCYIQWxyDTlY77o1r-hPmkRJDowugl2M0cqdXUIJ14/s640/1.png" width="640" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b>SKŁAD</b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
AQUA, PARAFFINUM LIQUIDUM, GLYCERIN, METHYLPROPANEDIOL, BUTYROSPERMUM PARKII BUTTER, CYCLOPENTASILOXANE, DIMETHICONOL, UREA, PEG-100 STEARATE, GLYCERYL STEARATE, CETYL ALCOHOL, STEARIC ACID, TOCOPHERYL ACETATE, TRIETHANOLAMINE, ACRYLATEA/C10-30 ALKYL ACRYLATE CROSSPOLYMER, XANTHAN GUM, DMDM HYDANTOIN, IODOPROPYNYL BUTYLCARBAMATE, EDTA, PARFUM. <b> </b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihWFQ8oBw2VBCdy8LWpnHvM4LMN7TQiYjY3doO9wnbHPetuvEFlUZdLqQoOej6-soTk0bvQZD1_6LcPFLK4YBXM2Q_yYeEF0aCvrhpXeSAnXhigotA7aoCVXFDNL65sCDEHSchQcoAJG4/s1600/5.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihWFQ8oBw2VBCdy8LWpnHvM4LMN7TQiYjY3doO9wnbHPetuvEFlUZdLqQoOej6-soTk0bvQZD1_6LcPFLK4YBXM2Q_yYeEF0aCvrhpXeSAnXhigotA7aoCVXFDNL65sCDEHSchQcoAJG4/s640/5.png" width="640" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Krem ma bardzo gęstą i treściwą konsystencję, przez to jednak fatalnie się wchłania. Może sucha skóra poradziłaby sobie z nim lepiej niż moja mieszana, na której pozostawia lepką warstwę, która za nic nie chce się wchłonąć. Przez to krem absolutnie nie może być używany pod makijaż, nie wyobrażam też sobie posmarować nim twarzy i wyjść tak z domu. Błyszczy się z daleka i wszystko się do niego lepi. Wieczorem daję mu kilka-kilkanaście minut na wchłonięcie się ile się da, a przed położeniem się do łóżka nadmiar ściągam płatkiem. Niezbyt odpowiada mi też zapach kremu. Jest dość mocny, lekko kwaśny, nie czuć w nim kremowej świeżości jak na przykład w kremach Nivea. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjYC5XiGnOTL_bO2yeemCMXw7MqB9snbAyA3CFAWIfs7euKPbefWdBhOgLDSLACEqnhaYGhy4KX7V9ub27lHQmfs3jjuII9aEmzbUvHKQz7mMbMu2JXXJUgWrXYUzZt1Ye8POt7kPvG0E/s1600/2.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjYC5XiGnOTL_bO2yeemCMXw7MqB9snbAyA3CFAWIfs7euKPbefWdBhOgLDSLACEqnhaYGhy4KX7V9ub27lHQmfs3jjuII9aEmzbUvHKQz7mMbMu2JXXJUgWrXYUzZt1Ye8POt7kPvG0E/s640/2.png" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Krem jest bardzo dobrą osłoną dla skóry w prawdziwie mroźne dni, i idealna sytuacja dla jego zastosowanie, to spacer w zimowy, śnieżny dzień, kiedy wiatr czerwieni policzki. Wtedy ten krem sprawdziłby się idealnie. Do ochrony nadaje się super, ale dla nawilżenia w warunkach mniej ekstremalnych już mniej. Fakt, nawilża, ale nie jest to takie super nawilżenie, które zaskakuje następnego dnia po użyciu kremu. Hydrain2 to krem poprawny, dobry na noc, raczej dla skóry suchej bez skłonności do zapychania. W prawdzie kiedy go używałam, nie zauważyłam wzmożonego wysypu, ale pory były wyraźnie bardziej zablokowane niż zwykle, mimo że regularnie stosowałam peeling mechaniczny i maseczki oczyszczające. Polecam go osobom, które lubią takie gęste kremy, które nie znikają zaraz po posmarowaniu się nimi, lub po prostu z cerą inną niż mieszana. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />Irishttp://www.blogger.com/profile/02798751752212119194noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-9084150168389986912.post-37090260507869643422018-01-07T20:38:00.002+00:002018-01-07T20:38:14.393+00:00409. Ulubieńcy 2017<div style="text-align: justify;">
Nigdy nie pisałam postów o ulubieńcach, bo w sumie nigdy nie miałam grona kosmetyków, które mogłabym do nich zaliczyć. A dla dwóch, trzech produktów nie warto robić podsumowań. W roku 2017 poznałam kilka bardzo fajnych produktów, a część polubiłam na tyle, że albo już do nich wróciłam albo na pewno to zrobię. Zapraszam na moich debeściaków 2017, może wśród nich znajdziecie i swoich ulubieńców.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVP4L8-1UiVBglQ2lbIHxLGcOQr_GEd_76dBbmYfPDLhGaqhqkxEWheHT3pfyTdmSqUULGfp6Dv7kSoc94WbLEpc8JhrKosRujYKUjWaUKqqtWqPtXaCRbVfmHFwpD5Dwffv_-R91Ni2w/s1600/3.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVP4L8-1UiVBglQ2lbIHxLGcOQr_GEd_76dBbmYfPDLhGaqhqkxEWheHT3pfyTdmSqUULGfp6Dv7kSoc94WbLEpc8JhrKosRujYKUjWaUKqqtWqPtXaCRbVfmHFwpD5Dwffv_-R91Ni2w/s640/3.png" width="640" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
W kwestii pielęgnacji włosów nie było w tym roku wielkich odkryć. Używałam kilku produktów naprawdę <i>wow</i>, które poznałam wcześniej, ich działanie więc mnie nie zaskoczyło. Totalnym zaskoczeniem była za to <b>odbudowująca odżywka z keratyną Cien</b>, marki Lidla. Produkt kosztujący wtedy 5 zł (niedawno widziałam, że teraz cena podskoczyła chyba do 5,5 zł) okazał się tak mocno wygładzającą odżywką, że po prostu szok. Nie trzeba trzymać jej na włosach długo, efekty widoczne są nawet jeśli odżywkę tylko nałożymy, wmasujemy we włosy i spłuczemy. Włosy są gładkie, błyszczące i sprężyste. W żadnym razie nie oklapnięte czy zbite. Ja efektem byłam zachwycona. Kupiłam ją po przeczytaniu kilku pozytywnych opinii i bardzo cieszę się, że to zrobiłam. Drugim produktem, który wybił się na tle innych, jest<b> dwufazowy eliksir do włosów Elseve</b>. Kupiłam go po ostatnim farbowaniu jako dodatkową ochronę koloru. Nie jestem pewna do końca, czy faktycznie zapobiegł wypłukiwaniu pigmentu, ale z pewnością sprawdził się jako lekka odżywka. Świetnie wygładza włosy, lekko je nabłyszcza i pomaga w rozczesaniu ich. Po niej też nie plączą się tak bardzo. Przy tym nie obciąża włosów i jeszcze nie zdarzyło mi się jej przedawkować.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipxueGMhN_dA34kXULAqIwRdQtRTBX9Av9QksZvvdPobOMJSp_wOO7P3SeFIhMTkBM-97zt5o1FNkstPH24zV55zsprT0LTnu3zOmtJkjzHZtQ1sgKUux5h4TlzQG2JVbHTHGiXi1A2e8/s1600/4.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipxueGMhN_dA34kXULAqIwRdQtRTBX9Av9QksZvvdPobOMJSp_wOO7P3SeFIhMTkBM-97zt5o1FNkstPH24zV55zsprT0LTnu3zOmtJkjzHZtQ1sgKUux5h4TlzQG2JVbHTHGiXi1A2e8/s640/4.png" width="640" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
O<b> solance borowinowej BingoSpa</b> pisałam osobny post, tam też bardzo ją wychwaliłam. Opinię podtrzymuję, to najlepszy kosmetyk do stóp, jaki miałam. Pomaga się odprężyć i pozbyć uczucia zmęczenia po zabieganym dniu, a do tego niesamowicie szybko i skutecznie wręcz rozpuszcza zrogowaciały naskórek. Wystarczy 10 minut kąpieli w solance plus peeling, i mamy mięciutką skórę stóp jak po wizycie w SPA. Prawdziwe czary. Wielki boom na markę <b>Yope</b> był już jakiś rok temu, ja jednak zwlekałam i zwlekałam, no bo co może być takiego odkrywczego w <b>mydle do rąk</b> albo żelu pod prysznic? Ano skład może być odkrywczy. A jak skład to i działanie. Mydło nie dość, że pięknie pachnie (moja ulubiona wersja to werbena), to jeszcze pielęgnuje dłonie. Nigdy jeszcze po użyciu mydła moje dłonie nie były tak miękkie i delikatne, nie ma mowy nawet o najsłabszym przesuszeniu. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBApcDXRKVm3MqxUjnqqKe-hrdkrGkMJjOX2MWcMGk6waU8QzaNYwHdJZe1jigNn5wxxOhjI5cqVAiKPaQN3Q0rPBhFPi-bMYRhQ7w_bg2H1ePmwP_zHnKGRcclKP6QQRxkbg5Giru6Vo/s1600/5.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBApcDXRKVm3MqxUjnqqKe-hrdkrGkMJjOX2MWcMGk6waU8QzaNYwHdJZe1jigNn5wxxOhjI5cqVAiKPaQN3Q0rPBhFPi-bMYRhQ7w_bg2H1ePmwP_zHnKGRcclKP6QQRxkbg5Giru6Vo/s640/5.png" width="640" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Jeśli jednak dopuszczę do tego, że skóra dłoni stanie się sucha i podrażniona, na ratunek przybywa <b>krem do rąk L'occitane.</b> To natychmiastowa ulga dla dłoni, nawet tych bardzo zniszczonych. Krem ma świetne, bo szybkie i długotrwałe działanie, a do tego posiada całe mnóstwo zapachów do wyboru. Jego jedyną wadą jest cena, ponieważ za tubkę 30ml zapłacić trzeba ponad 30 zł. O kolejnym ulubieńcu też już kiedyś pisałam. <b>Żel aloesowy Mizon</b> to moja tajna broń na ukąszenia owadów i w takim głównie celu go używałam. Po to też go kupię już za kilka miesięcy. Sprawdzałam żel Holika Holika i on już nie działa tak dobrze na bąble. <b>Maseczki na noc Clinique</b> używam od niedawna, ale i w jej przypadku efekt jest natychmiastowy, więc polubić ją można od pierwszego użycia. Bardzo mocno nawilża i wygładza buźkę, a efekt utrzymuje się do kilku dni.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyMjI2y1i0LKToQ61UTq0u-JQzyLKMM6lSl7Fn9e3pCYlFaPVJgVx5o1pvqzlBb5iWOAD0fsMqCO7vTo4-RUP-arn5IMCfMCe-n0abIlFkMieX9VvVTAbmOnN7-nGb1QJKZBCFg-Ki0Hk/s1600/2.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyMjI2y1i0LKToQ61UTq0u-JQzyLKMM6lSl7Fn9e3pCYlFaPVJgVx5o1pvqzlBb5iWOAD0fsMqCO7vTo4-RUP-arn5IMCfMCe-n0abIlFkMieX9VvVTAbmOnN7-nGb1QJKZBCFg-Ki0Hk/s640/2.png" width="640" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Zapachy kosmetyków <b>Yves Rocher</b> zachwycają mnie już od kilku lat. Okazuje się jednak, że nie tylko żele i balsamy mogą pięknie pachnieć. <b>Woda perfumowana Rose Oud </b>oczarowała mnie swoim głębokim i eleganckim zapachem róży. Gdyby rosła róża, która pachnie tymi perfumami, byłaby w kolorze głębokiej czerwieni, duża i wysoka, niedostępna dla ludzi. Miałaby idealny kształt płatków, bez jednej skazy. Na taki kwiat można by się tylko patrzeć, absolutnie nie ścinać do bukietu. Rose Oud jest tajemniczy, ciężki i elegancki, lekko otumaniający zmysły jak kadzidło. A że ja lubię wszystko co mroczne i tajemnicze, tak i perfumy musiałam pokochać. O <b>oczyszczająco matującej maseczce Sephory</b> pisałam w poprzednim poście. Pięknie oczyszcza i uspokaja cerę, odświeża i nie wysusza. Ostatni produkt ze zdjęcia to <b>emulsja przeciw zaskórnikom Cosrx. </b>Zawiera 4% kwasy BHA i działa prawdziwe cuda z cerą tłustą, zanieczyszczoną i skłonną do wyprysków. Od podpierania głowy rękoma miałam potworny wysyp na linii szczęki, a emulsja ta pomogła mi się pozbyć bolących grudek już po trzech użyciach. Hamuje rozwój nowych wyprysków, wysusza stare, delikatnie rozjaśnia cerę i naprawdę mocno ogranicza wydzielanie sebum. A do tego rewelacyjnie nawilża skórę. Jest to kosmetyk koreański całkiem dobrze dostępny. Dość wysoka cena (ceny zaczynają się od 84 zł) nie wyda się straszna kiedy zobaczymy, jak niewiele produktu potrzeba na jeden raz. Po dwóch miesiącach używania zjechałam poniżej napisu BHA, więc wydajność powala. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgErGmKhKAhASaxWdfJxrMisQ77EJ5xqYiUtbeUmXitwTynE0KC6DA0KPikoYZgYv0_gVqZ5rHas9_axlmxAJoxX6n-0jHNySp-DAx3cpC2PEt6-3z4kHWYRJ_em-V4PZM8PtWvveGHCVg/s1600/1.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgErGmKhKAhASaxWdfJxrMisQ77EJ5xqYiUtbeUmXitwTynE0KC6DA0KPikoYZgYv0_gVqZ5rHas9_axlmxAJoxX6n-0jHNySp-DAx3cpC2PEt6-3z4kHWYRJ_em-V4PZM8PtWvveGHCVg/s640/1.png" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
Pora na kolorówkę. Spośród kilku używanych przeze mnie w tym roku tuszy najlepszy okazał się <b>Wonder'fully Real Rimmel London</b>. Tak pięknie wydłużonych i podkręconych rzęs nie widziałam u mnie nigdy. Tusz ładnie wygląda na rzęsach przez cały dzień, nie osypuje się ani nie rozmazuje. Dość długo zasycha, może się więc odbić pod oczami, zwłaszcza jeśli akurat wtedy kichniemy. Przy okazji zakupów w Hebe przypomniałam sobie o <b>podkładzie Catrice HD Liquid Coverage</b>, który już od dawna chciałam wypróbować. Zakochałam się już od pierwszego użycia. Na mojej twarzy podkład wygląda idealnie, po prostu jak druga skóra. Idealne krycie, kolor dopasowujący się do koloru cery, lekki, rozmasowuje się bez smug, po zastygnięciu nie przypomina maski. Przypudrowany utrzymuje się aż do demakijażu, i nie zapycha skóry. Kolor 030 Sand Beige najpierw wydał mi się za jasny, ale po kilku użyciach przekonałam się do tego koloru i ciemniejszy mogłabym kupić tylko latem. Z podkładem świetnie współgra <b>Liquid Camouflage,</b> czyli słynny kamuflaż, wersja w płynie. Kolor 020 Light Beige świetnie pasuje jako korektor pod oczy. Ładnie kryje niezbyt mocne cienie, nie wchodzi w załamania i nie kruszy się. Na wypryski sprawdza się gorzej niż wersja w słoiczku, ponieważ ma słabsze krycie, a kolor jest za jasny, ale nie jest w tej roli całkiem beznadziejny. Pod oczy jednak ideał.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifaYelb95nZh01qyd30y4ScLmE_8s3aZsn1Y2Vh6Vsr0PmJKR0KUSdzCKXad2UUZ5rneUwIu7fLAuk9H3RWAYWsITbhFnk2VaGkXPPqtgAD-RsTuQQ1V4Tb1Z0LaLwnsmw_tqgRoPRnbM/s1600/6.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifaYelb95nZh01qyd30y4ScLmE_8s3aZsn1Y2Vh6Vsr0PmJKR0KUSdzCKXad2UUZ5rneUwIu7fLAuk9H3RWAYWsITbhFnk2VaGkXPPqtgAD-RsTuQQ1V4Tb1Z0LaLwnsmw_tqgRoPRnbM/s640/6.png" width="640" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7BOxyGMgXcikCUPNlNgR33roHrYLuD5L7wpN2RbkgwymzM4laT2W1lAbgeHtOwKNGjd2N0-Ozfa4DTdUv9WIOMbc3PQGA3ivoktEWM0zIHHySmzIRjCzrpH4LgJ7lIbENjXai4n3xXe8/s1600/7.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7BOxyGMgXcikCUPNlNgR33roHrYLuD5L7wpN2RbkgwymzM4laT2W1lAbgeHtOwKNGjd2N0-Ozfa4DTdUv9WIOMbc3PQGA3ivoktEWM0zIHHySmzIRjCzrpH4LgJ7lIbENjXai4n3xXe8/s640/7.png" width="640" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Z kosmetyków do ust najczęściej używałam <b>Golden Rose Matte Lipstick Crayon</b> w kolorze numer 22. To bardzo naturalny, lekko chłodny róż. Matowe szminki uwielbiam, a ta ma świetną trwałość i nie wysusza bardzo ust. Równie często nosiłam <b>szminkę MAC w odcieniu Twig</b>. Już nie matowa, a satynowa, wręcz pielęgnowała usta. Śliczny kolor idealny do codziennego makijażu. Trwałość trochę słabsza niż w przypadku szminek matowych, ale za to przeogromny komfort noszenia i zero suchych skórek na ustach. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjI30v7IIu6g096GUGW6JIVVKx8ue1UPdNpGw7lXl1ZpZXP3B4HsXqTvG6MTQYnpFYK636yz8BAfI9tHlFmu9VGGt-OZ_p7xr4Yjwl3unpH6Cymsl2hTZBedo6vvwD3xTH82wffO3ULIQs/s1600/9.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjI30v7IIu6g096GUGW6JIVVKx8ue1UPdNpGw7lXl1ZpZXP3B4HsXqTvG6MTQYnpFYK636yz8BAfI9tHlFmu9VGGt-OZ_p7xr4Yjwl3unpH6Cymsl2hTZBedo6vvwD3xTH82wffO3ULIQs/s640/9.png" width="640" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4EeXT6k_9DFwgJ6Jq5cDJGykMm63wrkSeBl1g2H2pF5oAB0PvUN4vORV9y9mIWZ6GbrWe-7KsXCaCytXI2uPbwPlpVQDjqbb325KtVLdWSVqRqfoKNms4mwqjV1yom93srR153RVt9is/s1600/8.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4EeXT6k_9DFwgJ6Jq5cDJGykMm63wrkSeBl1g2H2pF5oAB0PvUN4vORV9y9mIWZ6GbrWe-7KsXCaCytXI2uPbwPlpVQDjqbb325KtVLdWSVqRqfoKNms4mwqjV1yom93srR153RVt9is/s640/8.png" width="640" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
I na koniec akcesoria, <b>pędzle do makijażu Hebe.</b> Przyznaję się, większość z nich należy do mojej siostry, ale bezczelnie ich używałam i na pewno kupię sobie takie same. Najbardziej podoba mi się trójeczka do <b>makijażu oczu: E03, E04 i E06.</b> Miękkie, cienie się z nich nie osypują. Numerek 06 precyzyjnie nakłada cienie, a numerki 03 i 04 ładnie rozcierają granice. Makijaż oczu jest z nimi dużo prostszy i szybszy, aż chce się eksperymentować. <b>F04 do konturowania</b> jak dla mnie mógłby być troszkę większy. <b>F01 do pudru </b>idealny, a <b>F03 do podkładu</b> na początku trochę mnie denerwował, ale teraz przywykłam. Potrzeba trochę więcej czasu, żeby nałożyć podkład nim, zamiast palcami, a efekt nie jest wcale lepszy. Spróbowałam więc pędzla i wiem, że to nie dla mnie. Jakość tych pędzli w porównaniu z ceną jest bardzo dobra i tylko szkoda, że w większości Hebe dostępnych jest tylko kilka modeli. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Trochę ulubieńców się uzbierało, tekstu o nich. Jeśli przebrnęliście do końca dajcie znać, czy znacie te produkty i jak u was się sprawdziły. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
Irishttp://www.blogger.com/profile/02798751752212119194noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-9084150168389986912.post-7929286950260026222018-01-04T21:19:00.001+00:002018-01-04T21:19:18.618+00:00408. Sephora, oczyszczająco-matująca maseczka do twarzyGlinka ma wprost cudowny wpływ na cerę mieszaną i tłustą. Zarówno ta w postaci czystego proszku, do samodzielnego sporządzania maseczek, jak i ta występująca jako dodatek w gotowych maseczkach. Bardzo lubię, kiedy występuje w składzie, i używam głównie maseczek z glinką. Od czasu do czasu również sama sobie taką ukręcę. Pracy nie ma dużo, bo wystarczy glinka i woda, a efekt jest naprawdę niesamowity. Dużo dobrego słyszałam i czytałam na temat Mud mask purifying & mattifying od Sephora, w końcu więc się na nią skusiłam.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCDLDXOqvY6p43YhE6q-KaJ_GoHv9OrEDEEzlUigjbbBJfSn5wdmMC5OqcK7IYwjJrSL0yTnhNByGXAoBwdPxUPdI6tLMJa0nphDH4vSnQRlXbV0wIergGEfCpgK0LnmFe7Jz6Gcv6dO8/s1600/1.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCDLDXOqvY6p43YhE6q-KaJ_GoHv9OrEDEEzlUigjbbBJfSn5wdmMC5OqcK7IYwjJrSL0yTnhNByGXAoBwdPxUPdI6tLMJa0nphDH4vSnQRlXbV0wIergGEfCpgK0LnmFe7Jz6Gcv6dO8/s640/1.png" width="640" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Na stronie Sephory przeczytać można, że maseczka zawiera białą glinkę, miedź i cynk. Składniki te mają dogłębnie oczyścić skórę z sebum i zanieczyszczeń zatykających pory a także zredukować widoczność niedoskonałości, pozostawiając cerę czystą i matową, ale przy tym nie wysuszoną, Maseczkę powinno się stosować raz lub dwa razy w tygodniu, pozostawiając ją na czystej skórze przez około 15-20 minut. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjImPsy9TgMtsA1Sn-W95f_pQg355WcwW7bFitSpjLkYzLEU0gPOGoDx7VTXTuvcYFcFloZFA9QwhItwQg8lWUOqEYpJ-P2P3HW0E5G-U2Fhm8icAgJWUgxumWQ0EzT7iuFmKd44nzzTSc/s1600/5.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjImPsy9TgMtsA1Sn-W95f_pQg355WcwW7bFitSpjLkYzLEU0gPOGoDx7VTXTuvcYFcFloZFA9QwhItwQg8lWUOqEYpJ-P2P3HW0E5G-U2Fhm8icAgJWUgxumWQ0EzT7iuFmKd44nzzTSc/s640/5.png" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b>SKŁAD</b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
KAOLIN, AQUA, GLYCERIN, CITRUS AURANTIUM DULCIS (ORANGE) PEEL POWDER, CAPRYLOYL GLYCINE, MAGNESIUM ALUMINUM SILICATE, GLYCERYL UNDECYLENATE, CI 77499 (IRON OXIDES), PHENOXYETHANOL, HYDROGENATED PALM KERNEL GLYCERIDES, PARFUM, SODIUM HYDROXIDE, HYDROGENATED PALM GLYCERIDES, MAGNESIUM ASPARTATE, ZINC GLUCONATE, COPPER GLUCONATE.<b> </b> </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpUFEcbiHIl4k5jGbud76xpdtHKbmp2sE1Jrq9b6VUbKRp1q2wtRF95dt431KlVzeUqfLF7RzLmAleRVx4DbQThzTXuHTAvriiRxDOGx4K2_3rReI8vY-7LlRblLcXw9nGVv98ItJ2jss/s1600/3.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpUFEcbiHIl4k5jGbud76xpdtHKbmp2sE1Jrq9b6VUbKRp1q2wtRF95dt431KlVzeUqfLF7RzLmAleRVx4DbQThzTXuHTAvriiRxDOGx4K2_3rReI8vY-7LlRblLcXw9nGVv98ItJ2jss/s640/3.png" width="640" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Maseczka znajduje się w ciężkim szklanym słoiczku zapakowanym dodatkowo w kartonik. Zabezpieczona jest plastikowym wieczkiem, które szczelnie odcina dopływ powietrza do maseczki, tak by nie zasychała w opakowaniu. 60 ml maseczki wystarczyło mi na około 12 aplikacji, jednak na początku nakładałam jej trochę za dużo, i przez to wystarczyła na krócej. Maseczka przepięknie pachnie. Zapach ten określić mogę jako perfumowane błotko. Kosmetyki z glinką mają charakterystyczny zapach, tutaj jednak połączony jest on z lekko perfumeryjną nutą. Jest przez to świeży, odrobinę słodki i bardzo delikatny. Konsystencja jest dosyć gęsta. Dodatkowo w maseczce zatopione są spore drobinki czegoś - niestety do tej pory nie rozkminiłam co to tak właściwie jest. Peelingu jednak się tym zrobić nie da, i trzeba uważać przy nakładaniu, bo te granulki lubią się osypywać.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeqKENv1RVelOPsCqTYFmlCEjAgaAkfUBQ4UVPciuixhdkgVt_0tCTlz10BEg_97ISMv0yUCnHsGS44prY8O1MFttcEdXqYfB6YaYKEJQ0cde4QmbfBRX_bjwteI1QfPEkl5gbpoI7mME/s1600/4.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeqKENv1RVelOPsCqTYFmlCEjAgaAkfUBQ4UVPciuixhdkgVt_0tCTlz10BEg_97ISMv0yUCnHsGS44prY8O1MFttcEdXqYfB6YaYKEJQ0cde4QmbfBRX_bjwteI1QfPEkl5gbpoI7mME/s640/4.png" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Na początku maseczkę stosowałam regularnie dwa razy w tygodniu, pozostawiając ją na twarzy 20-25 minut. Dłużej, niż zaleca producent, ale ponieważ za pierwszym razem mnie nie podrażniła, postanowiłam dać jej troszkę więcej czasu na zadziałanie. Maseczka dosyć szybko zastyga, wtedy też zawsze czuję delikatne pieczenie. Później wszystko twardnieje i nie mogę mówić aż do momentu jej zmycia. Zmywa się jak to glinki - źle. Najlepiej zmoczyć twarz i ją masować, a później spłukać. I tak ze trzy razy, wtedy wszystko powinno ładnie zejść.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjewUfpGSzdC0SxP1Z7qgf26lV8j25dKo1m1oNp0pZ6vVg8SmxZca-TD1i-88v2S76E9_3peqX7fRm19gVqU0J3iNFnCLY3nB6iKfv0_CUo7ZKJ20sxute75_EcwzljsIlBh8x7MJoa04/s1600/2.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjewUfpGSzdC0SxP1Z7qgf26lV8j25dKo1m1oNp0pZ6vVg8SmxZca-TD1i-88v2S76E9_3peqX7fRm19gVqU0J3iNFnCLY3nB6iKfv0_CUo7ZKJ20sxute75_EcwzljsIlBh8x7MJoa04/s640/2.png" width="640" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Po zmyciu maseczki twarz jest niezwykle miękka i gładka, a także przyjemnie matowa. To efekt białej glinki, który utrzymuje się dobre kilka godzin. Ja zazwyczaj robiłam ją wieczorem. Po zmyciu tonizowałam skórę i nakładałam krem, ale na drugi dzień rano po myciu skóra dalej była przyjemna w dotyku i czysta dokładnie w ten sposób, w jaki jest czysta po glince. Używana regularnie ładnie wyciszyła wszystkie wypryski, oczyściła pory (niestety nie w magiczny sposób w 100%) i zmniejszyła wydzielanie sebum, co widać było po makijażu, po prostu dłużej był świeży. Skóra nie była wysuszona, tylko lekko ściągnięta zaraz po zmyciu maseczki. Efekt ten jednak mijał po kilku minutach nawet bez użycia toniku czy kremu. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Z maseczki jestem bardzo zadowolona i z pewnością jeszcze kiedyś ją kupię. Szkoda tylko, że za opakowanie 60 ml zapłacić trzeba aż 55 zł, gdzie czysta glinka kosztuje maksymalnie kilkanaście, a wychodzi z niej dużo więcej "porcji" maseczki. Jeśli jednak ktoś tak jak ja nie lubi samemu przygotowywać maseczek i woli sięgać po tej już gotowe, a lubi glinki w składzie, polecam wypróbować oczyszczającą maseczkę z Sephory. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<br />Irishttp://www.blogger.com/profile/02798751752212119194noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-9084150168389986912.post-50311685834616038792017-12-21T18:58:00.000+00:002017-12-21T18:58:12.367+00:00407. Yankee Candle, Iced Gingerbread<div style="text-align: justify;">
Pierniczki już upieczone? U mnie już, teraz tylko czekają na dekorowanie. Szkoda tylko, że upieczone pierniczki nie pachną tak samo mocno jak w momencie pieczenia. Kiedy wałkuję ciasto oblepiona nim do łokci, i próbuję odgonić moje psy gotowe pożreć jeszcze surowe ciasteczka, nie bardzo mogę się nacieszyć tym świątecznym zapachem. Pierniczki piekę tylko na Boże Narodzenie, więc ten zapach kojarzy mi się tylko i wyłącznie z tym okresem. W tym roku kupiłam sobie wosk Yankee Candle ze świątecznej kolekcji o zapachu Iced Gingerbread, żeby podkręcić świąteczną atmosferę. </div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZ7Ol2l-9H2DZRsfVGsWKyG1Ne3dIOsp_WWQHmpOUZk1AKXEtktNZ6SqKPSYGPm2ndt8_G-CoHU0Qvw5Zqj15a93JeTxJ3qJ-B7nqVJlVdT5t6bjWrzmeydy8u1AqV-0wRbPUbuFWpwa4/s1600/2.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZ7Ol2l-9H2DZRsfVGsWKyG1Ne3dIOsp_WWQHmpOUZk1AKXEtktNZ6SqKPSYGPm2ndt8_G-CoHU0Qvw5Zqj15a93JeTxJ3qJ-B7nqVJlVdT5t6bjWrzmeydy8u1AqV-0wRbPUbuFWpwa4/s640/2.png" width="480" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i>Wosk z aromatycznej linii zapachowej Yankee Candle z serii Classic o zapachu pierniczków pełnych przypraw, glazurowanych waniliowym lukrem. (goodies.pl)</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiAytTx2R5_-uYDJtbfmuDvFSPUXwJU4ZAbyp4NhUj2QNPuovk8EePsAtdz065Uw4YHX-QwOwY6BZcjK3glb9pncFtvUpaNA4jlbp8H4NN2mUIZvdu-yAXF38N38H5c-RR9NbGnnWTRhP8/s1600/1.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiAytTx2R5_-uYDJtbfmuDvFSPUXwJU4ZAbyp4NhUj2QNPuovk8EePsAtdz065Uw4YHX-QwOwY6BZcjK3glb9pncFtvUpaNA4jlbp8H4NN2mUIZvdu-yAXF38N38H5c-RR9NbGnnWTRhP8/s640/1.png" width="480" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Iced Gingerbread to prawdziwy killler. Nie miałam do tej pory wosku, który pachniałby równie mocno, szybko i długo. To nie jest zapach, który momentalnie się rozchodzi i po godzinie od zgaszenia tealighta nie ma po nim śladu. Pierniczki wyczuć można po kilku godzinach. A wystarczy dosłownie odrobinka pokruszonego wosku, by zapach był intensywny. Zdarzyło mi się go palić w dużym pokoju połączonym z kuchnią, gdzie metraż plus otwarte drzwi do przedpokoju potrafi zminimalizować każdy zapach wosku czy świecy do minimum. Pierniczkom nie dały rady. One wychodzą z mieszkania drzwiami i oknami! Nasunęło mi się takie porównanie, że są jak bigos, wszyscy sąsiedzi wiedzą, kiedy się go gotuje. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaix95uz3mrKNcd6L6LlmSzDTAIebPRilvDXj0fL7IG_sieQQRSlZUAGdNpOnpN45Yb5usqDr5jwU3J2lJXFOD3tW51fzYarZEK7FX9FLp7XhG0rs9unWHxm_0RqzE6TT_7cQ_DIR8ZoY/s1600/3.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaix95uz3mrKNcd6L6LlmSzDTAIebPRilvDXj0fL7IG_sieQQRSlZUAGdNpOnpN45Yb5usqDr5jwU3J2lJXFOD3tW51fzYarZEK7FX9FLp7XhG0rs9unWHxm_0RqzE6TT_7cQ_DIR8ZoY/s640/3.png" width="480" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Iced Gingerbread to nie do końca pierniczki. To głównie przyprawy korzenne, wgryzające się w nos i zagłuszające prawie całą słodkość ciasteczka. Na sucho pachnie troszkę bardziej pierniczkami, po odpaleniu to jednak ostra przyprawa do piernika. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuA4zcM1h3hA_hJoAiPM9rl0zOE3HBY_js_C8SBa8chNSlDqGZztggHW8cjnWRS2dmKf1b_kPWDLWX6wZzmlNyWMXrr7p2BEZkH29wgzlld__3EBWOa_6xfSsF0ih43pgaQGTmNV1aIqw/s1600/4.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuA4zcM1h3hA_hJoAiPM9rl0zOE3HBY_js_C8SBa8chNSlDqGZztggHW8cjnWRS2dmKf1b_kPWDLWX6wZzmlNyWMXrr7p2BEZkH29wgzlld__3EBWOa_6xfSsF0ih43pgaQGTmNV1aIqw/s640/4.png" width="480" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Zapach jest bardzo bożonarodzeniowy i nie wyobrażam sobie, żebym paliła go w innym okresie niż grudzień-styczeń. A że wystarczy go ociupinka, towarzyszyć mi będzie przez kilka kolejnych świąt. To zapach piękny, ale niezwykle mocny i ostry. Jeśli ktoś lubi przyprawy korzenne, będzie zachwycony. Trzeba jednak tolerować tak intensywne zapachy, bo przy nim naprawdę może rozboleć głowa. Palę go właśnie w kominku niecałą godzinę i mam wrażenie, że nos piecze mnie od środka. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Znacie? Macie? A może ktoś pokusił się na świecę? Dla mnie byłby to zakup na całe życie. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />Irishttp://www.blogger.com/profile/02798751752212119194noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-9084150168389986912.post-34225460086325870952017-12-18T15:06:00.003+00:002017-12-21T19:01:21.064+00:00406. Bielenda, żel micelarny Zielona Herbata<div style="text-align: justify;">
Zima kojarzy mi się z ciepłymi, otulającymi zapachami. Najlepiej z odrobiną wanilii, żurawiny lub cynamonu. W zimowe wieczory do gorącej kąpieli najlepiej pasuje słodki płyn do kąpieli i balsam o zapachu czekolady, karmelu albo goździków. Ale w porannej rutynie najlepiej sprawdzają się u mnie świece orzeźwiające nuty, przez okrągły rok. Pomagają pozbyć się resztek snu i dodają energii. A moje poranki są bardzo ciężkie, do pobudki przed godziną 10 rano nigdy nie przywyknę - potrzebuję więc dużej dawki pobudzenia rano.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbOozYUCpKAXaMq1cBLCPCES_HFJtZrDSdFrdsl0rYR1Jbz4zgjfF-WXkicjXw7Jg9C-OJP0Jvq14z6_DRqnOeGnzF9BbSAoh4UpngIWPuGLoJo9fz7ZGDj0xufH-nTcfoXz9c3mZklWk/s1600/1.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbOozYUCpKAXaMq1cBLCPCES_HFJtZrDSdFrdsl0rYR1Jbz4zgjfF-WXkicjXw7Jg9C-OJP0Jvq14z6_DRqnOeGnzF9BbSAoh4UpngIWPuGLoJo9fz7ZGDj0xufH-nTcfoXz9c3mZklWk/s640/1.png" width="640" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Micelarny żel do mycia twarzy przeznaczony jest do skóry mieszanej, pomaga ją dokładnie oczyścić z sebum, resztek makijażu i codziennych zanieczyszczeń. Dodatkowo zawiera olejek z drzewa herbacianego o działaniu antybakteryjnym oraz seboregulującą azeloglicyną. Olejek herbaciany znany jest ze swojego dobroczynnego wpływu na cerę mieszaną i tłustą, zanieczyszczoną i skłonną do wyprysków. W prawdzie nie znajduje się on na samym początku składu, ale również i nie na szarym końcu. Można więc mieć nadzieję, że faktycznie tam jest, i faktycznie coś zdziała</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFwlxquhwy-Inmm1Ke5FmpUI1QKd8kHLM9IVQ4dHlGu8fS72cgEJgtNbXvE4_f4Ycly_Q6TbzkRPELcROcS0VMWNrWON78hTqxSkEi_RxkoHJdwfGcSigfkYpH2vexfpuhZRP8Q1-wA2I/s1600/2.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFwlxquhwy-Inmm1Ke5FmpUI1QKd8kHLM9IVQ4dHlGu8fS72cgEJgtNbXvE4_f4Ycly_Q6TbzkRPELcROcS0VMWNrWON78hTqxSkEi_RxkoHJdwfGcSigfkYpH2vexfpuhZRP8Q1-wA2I/s640/2.png" width="480" />\</a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b>SKŁAD</b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
AQUA, GLYCERIN, SODIUM LAURETH SULFATE, ACRYLATES COPOLYMER, COCAMIDOPROPYL BETAINE, SODIUM COCAMPHOACETATE, UNDECYLENAMIDOPROPYL BETAINE, CAMELIA SINENSIS (GREEN TEA) LEAF EXTRACT, MELALEUCA ALTERNIFOLIA (TEA TREE) LEAF OIL, POTASSIUM AZELOYL DIGLYCINATE, PANTHENOL, 3-0-ETHYL ASCORBIC ACID, PROPYLENE GLYCOL, POLYSORBATE 20, TRIETHANOLAMINE, DISODIUM EDTA, METHYLCHLOROISOTHIAZOLINONE, METHYLISOTHIAZOLINONE, PARFUM, CITRONELLOL, GERANIOL, HEXYL CINNAMAL, LIMONENE, LINALOOL, CI 19140, CI 42090.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2FIOwrmDhgsiJODXjg-vH8XY4Uh1csYA_g8uzOUXpJYb3rUpJ9u4zM1w-19hQh7PC5T7HlCaKhHXa8mGe_30Il1sBgwYkFEDLyx1QzNMG4aIBzaV_oSa3i4Wj8ajURNsTzeR78qqNmWM/s1600/3.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2FIOwrmDhgsiJODXjg-vH8XY4Uh1csYA_g8uzOUXpJYb3rUpJ9u4zM1w-19hQh7PC5T7HlCaKhHXa8mGe_30Il1sBgwYkFEDLyx1QzNMG4aIBzaV_oSa3i4Wj8ajURNsTzeR78qqNmWM/s640/3.png" width="480" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Żel już od pierwszego niucha oczarował mnie swoim zapachem. To przepiękna zielona herbata, orzeźwiająca, z delikatną nutką goryczy. Kiedyś, dawno dawno temu, używałam perfum o identycznym zapachu, żel Bielendy przywołał więc miłe wspomnienia. Na początku jego używanie było bardzo przyjemne. Skóra była po nim czysta, pachnąca i gotowa na dalsze zabiegi. Żel wytwarza dużą ilość delikatnej pianki. Śmiało mogę też nim zmywać resztki tuszu do rzęs, ponieważ w ogóle nie podrażnia oczu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgw7nJ6hL-Rr9Uo_u7aHKj3Gaf57VxyrmE2yvPGtZjsiP7c_6bBSBLpXSJOSBi1Qmg5_yVzIMXg-jWufS8NIV4wogdH_vG9iEuMZszgrVEdqxoxwGY3owN4d2d59NJtZiqAGOuWNuTXihM/s1600/4.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgw7nJ6hL-Rr9Uo_u7aHKj3Gaf57VxyrmE2yvPGtZjsiP7c_6bBSBLpXSJOSBi1Qmg5_yVzIMXg-jWufS8NIV4wogdH_vG9iEuMZszgrVEdqxoxwGY3owN4d2d59NJtZiqAGOuWNuTXihM/s640/4.png" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Na dłuższą metę muszę jednak skreślić żel, ponieważ okazał się prawdziwym killerem, nawet dla mojej cery mieszanej. Wysusza potwornie. Efekt widać dopiero po kilku użyciach, skóra jest wtedy bardzo ściągnięta i woła o krem. Jeśli potraktuję ją wtedy tonikiem, czuję ulgę i problem znika. Jednak po około godzinie twarz zaczyna się tak potwornie świecić, jakbym posmarowała ją jakimś olejem. Świeci się i pod palcami czuć, że zwyczajnie jest zalewana sebum. Jakby wysuszona skóra sama ratowała się i natłuszczała. Jeśli zaraz po myciu i tonizowaniu nałożę krem, problemu nie ma. Krem się wchłania i skóra jest czysta i świeża (chyba, że krem jest tłusty, ale wtedy to już trudno ocenić co to za tłusta warstewka). Nie ma jednak opcji, by w dzień wolny dać cerze odpocząć i swobodnie pooddychać. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Przez 2 tygodnie zużyłam prawie pół opakowania, szybko więc uporam się z resztą. Wracać jednak do tego żelu na pewno nie będę. A szkoda, bo jak tylko go powąchałam stwierdziłam, że od tej chwili używam tylko jego. No niestety, ulubieńcem zdecydowanie nie będzie. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b> </b> </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<br />Irishttp://www.blogger.com/profile/02798751752212119194noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-9084150168389986912.post-33334232610619242122017-11-15T20:33:00.003+00:002017-11-15T20:33:40.804+00:00405. Laneige, Water Sleeping Mask<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
eBay odkryłam już jakiś czas temu, zawsze jednak kupowałam na nim gadżety takie jak poszewki na poduszki, podkładki pod kubki, pędzle czy kolczyki, na kosmetyki nawet nie zerkałam. Kilka miesięcy temu usłyszałam o marce Laneige i postanowiłam sprawdzić, czy znajdę ją na eBay. Zainteresowała mnie całonocna maseczka - Water Sleeping Mask, jako że do tej pory nie miałam maseczek, których nie zmywało się przed pójściem spać. Zakup był trochę w ciemno, bo pojemność tych masek wynosi 70 ml, natomiast ja znalazłam takie mini 15 ml, i w internecie nie natknęłam się na recenzję miniaturek. Miałam obawy czy to to samo, i w sumie dalej nie wiem czy mam ją traktować jako próbkę czy podróbkę? </div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDCLfd1RIpYmbwtkFqvqeVd2s2GOrQdo2FJP-wqh1_dW3rLMRJKadlOmaoFwR4KngJ5EMHDhq8_DnKXrOJfsvFijjDeSlhZ-varEl5wShfN1nBIb-JESdJaGlzIOYA0snXeq1r9mWhcA4/s1600/1.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDCLfd1RIpYmbwtkFqvqeVd2s2GOrQdo2FJP-wqh1_dW3rLMRJKadlOmaoFwR4KngJ5EMHDhq8_DnKXrOJfsvFijjDeSlhZ-varEl5wShfN1nBIb-JESdJaGlzIOYA0snXeq1r9mWhcA4/s640/1.png" width="640" /></a></div>
<br /><br />Z danych technicznych, jak już wspomniałam, maseczka znajduje się w bardzo małym, zaledwie 15 ml słoiczku, jest jednak tak niesamowicie wydajna, że nawet taki maluszek wystarczy na długo. A że zamówiłam dwupak, mam dość spory zapas. Minusem mini wersji jest kompletny brak informacji na jej temat. Słoiczek nie posiada kartonika (duży już tak), a napisy na nim są po chińsku. Tak więc skład jest jedną wielką niewiadomą i nie można porównać go z pełnowymiarową wersją. Kolejnym mega minusem jest brak sreberka zabezpieczającego maseczkę. Słoiczki były tylko okręcone folią, ale to było zabezpieczenie przed zniszczeniem w czasie transportu, a nie przed otwarciem ich przez kogoś oprócz mnie. Nie mam obsesji na punkcie bakterii (to znaczy tego, czy aby na pewno ich nie ma) i bardzo często wręcz olewam ten temat, tym razem jednak trochę zwlekałam z wypróbowaniem maski. <br /> <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYn1BRVUVYDDwTOSbIt3ceBEgXdOxNEO-C3hk1P_Znl-krXvq2RDwoZjm0CN1XanbgYRbjiUhfT6GhEzisXequ5SOxAw_DVxmuaYaLcx7kunsOSAjByC2cQ74ELFHHQqye9b5OKpHADrE/s1600/2.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1216" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYn1BRVUVYDDwTOSbIt3ceBEgXdOxNEO-C3hk1P_Znl-krXvq2RDwoZjm0CN1XanbgYRbjiUhfT6GhEzisXequ5SOxAw_DVxmuaYaLcx7kunsOSAjByC2cQ74ELFHHQqye9b5OKpHADrE/s640/2.png" width="486" /></a></div>
<br /><br /><br />Takie małe porównanie wielkości maseczki a standardowego lakieru do włosów. <br /><br />Maseczka ma delikatnie błękitny kolor i przepiękny zapach. Kremowo kwiatowy, delikatny i subtelny, ulatnia się podczas wchłaniania maseczki. Dla mnie dużym plusem jest konsystencja maseczki. Bardzo lekka, w kontakcie ze skórą zamienia się prawie że w wodę. Bardzo ładnie się wchłania, spokojnie więc mogę używać jej na noc i nie martwić się, że wytrę ją w poduszkę lub poprzyklejają mi się włosy do twarzy. Maseczka jednak nie całkiem znika z twarzy, o nie. Wchłania się, a jednak na twarzy pozostaje delikatnie wyczuwalna warstewka ochronna. Skóra jest gładka i delikatnie lepka, włosy jednak się nie kleją, nie jest więc to tłustość olei.<br /> <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1GjTxtaVJY0WaHG6_TsBeM8k3WRS_2IbChyphenhyphenX_CBDdhflM5u-BrveIXNpF0xefZhI1v5RLtFRBrm0EDXMMuVKWPYUR9DSLZdS2TBFt32-UTbfmgW28_jWbZ7BOQyYhP8MIzAeD75T2dUI/s1600/4.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1GjTxtaVJY0WaHG6_TsBeM8k3WRS_2IbChyphenhyphenX_CBDdhflM5u-BrveIXNpF0xefZhI1v5RLtFRBrm0EDXMMuVKWPYUR9DSLZdS2TBFt32-UTbfmgW28_jWbZ7BOQyYhP8MIzAeD75T2dUI/s640/4.png" width="640" /></a></div>
<br />Mimo bardzo lekkiej konsystencji, już chwilę po aplikacji czuć, że skóra jest miękka i gładka. Rano zachowuje się jak po użyciu mocno nawilżające kremu. Nie ma suchych skórek, a i podkład lepiej na tak odżywionej skórze się zachowuje. Efekt maseczki nie utrzymuje się długo, dlatego przez jakiś czas używałam jej codziennie, zamiast kremu. I właśnie jako krem sprawdza się bardzo dobrze. Faktem jest też, że na początku jesieni miałam dość mocno przesuszoną skórę, bo przeszłam wtedy na krem z kwasem i odrobinę z nim przesadziłam, przez co z nosa skóra schodziła płatami. Wtedy sytuację uratowała maseczka Laneige. <br /> <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCS7UWispKH3GSPIxnhoWxcwrlBcCfvw3xlL9Vm5sbjx8M_MfPen35i_Yep3jamQP5qdOV3czEO5MCQS6BxMXVuJOUjT4Mh2LqnOOJhwnRVmjfIv9upJWSkLl7cEVNo7eoR0Kj2CrlxQc/s1600/3.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCS7UWispKH3GSPIxnhoWxcwrlBcCfvw3xlL9Vm5sbjx8M_MfPen35i_Yep3jamQP5qdOV3czEO5MCQS6BxMXVuJOUjT4Mh2LqnOOJhwnRVmjfIv9upJWSkLl7cEVNo7eoR0Kj2CrlxQc/s640/3.png" width="640" /></a></div>
<br />Używanie tej maseczki wiązało się z ryzykiem, i pewnie już więcej nie będę eksperymentowała z zakupami kosmetyków na ebay (wolę zwyczajne sklepy internetowe). Chociaż pierwsze testy nowego kosmetyku to zawsze jest rosyjska ruletka. W wypadku Water Sleeping Mask ryzyko się opłaciło, ponieważ maseczka w żaden sposób mi nie zaszkodziła. Nie uczuliła, nie zapchała, nie podrażniła. Spisała się lepiej niż maseczki w saszetkach, bo efekty nawilżenia były bardziej widoczne. Przez to, że jest w słoiczku a nie w saszetce, można jej również używać punktowo, na partie twarzy potrzebujące większego nawilżenia, u mnie zazwyczaj jest to nos. <br /><br />Z pewnością mogę polecić wam maseczkę Laneige, ale nie w mini, a w pełnowymiarowej wersji. Sama mam ochotę na ich maseczkę do ust, o której już bardzo dużo dobrego czytałam. <br /></div>
Irishttp://www.blogger.com/profile/02798751752212119194noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-9084150168389986912.post-60149470593875216912017-11-09T21:15:00.003+00:002017-11-09T21:15:57.512+00:00404. BingoSpa, solanka borowinowa SPA z kwasami AHA<div style="text-align: justify;">
Aż mi trudno uwierzyć, że już powoli rozpoczyna się sezon przedświąteczny. Sklepy sztucznie skracają jesień, bombardując nas bombkami i czekoladowymi Mikołajami tuż po Wszystkich Świętych. OBI jednak przebiło wszystkich, bo bombki mieli wystawione już w październiku. Czujecie już ten klimat świąteczny? Ja zupełnie nie. Mam 25 lat a już czuję się lekko znudzona świętami Bożego Narodzenia, nie czekam na nie jak dawniej. W takim tempie to za kilkanaście lat przestanę je obchodzić. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tematem dzisiejszego posta będzie produkt zakupiony i używany latem, i idealnie się w potrzeby tej pory roku wpisujący. Mowa o <b>Solance borowinowej SPA z kwasami AHA </b>od <b>BingoSpa.</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisZUJhm4lHhawMGr7ZGsh6oTKrWicpeTbyMpN5bKpgcbCmhOG7c2d0Kdw0nASP7TCerIjJbe6veQb5D29Wlc8-nLO9hsBsNZrqNiSJS2kKc46IPsa7RNzsbznuVYE7ZS3NUzpCULiFVs4/s1600/1.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisZUJhm4lHhawMGr7ZGsh6oTKrWicpeTbyMpN5bKpgcbCmhOG7c2d0Kdw0nASP7TCerIjJbe6veQb5D29Wlc8-nLO9hsBsNZrqNiSJS2kKc46IPsa7RNzsbznuVYE7ZS3NUzpCULiFVs4/s640/1.png" width="640" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Solanki używać można na dwa sposoby: jako dodatek do kąpieli lub jako peeling. W moim odczuciu w tej drugiej roli sprawdza się średnio. Dla mnie jest za delikatnym zdzierakiem, bardziej masażerem. Trudno też utrzymać go na skórze. Solanka ma piękny brzoskwiniowy kolor. Ma lekko wyczuwalny zapach ale tylko w opakowaniu, i tak właściwie nawet nie jestem pewna czy to nie zapach opakowania a nie zawartości. W konsystencji przypomina lekko mokry piasek. Nie pamiętam, czy po zakupie była całkiem sucha, czy właśnie taka lekko wilgotna, ale zdążyłam zauważyć, że bardzo lubi pochłaniać wilgoć. Trzeba dokładnie dokręcić nakrętkę i jeszcze zablokować pojemniczek specjalną plastikową nakładką, w innym wypadku solanka zbija się w wielki grudy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixODiOVBi7SV_YnTWa6mZZMRto44heN-uKQjmsQgKuwP_wSAlguRolPXWZjr4rgj-OrJQxGa0mUn7nHAHer0om5-mFD0lGf01VB2-c31uAjYrnIrqnRjH-p0Lt741GQ57iqF91Y1yQ7Yk/s1600/3.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixODiOVBi7SV_YnTWa6mZZMRto44heN-uKQjmsQgKuwP_wSAlguRolPXWZjr4rgj-OrJQxGa0mUn7nHAHer0om5-mFD0lGf01VB2-c31uAjYrnIrqnRjH-p0Lt741GQ57iqF91Y1yQ7Yk/s640/3.png" width="640" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b>SKŁAD</b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
SODIUM CHLORIDE, SODIUM BICARBONATE, FERTILIZER UREA, MAGNESIUM SULFATE, AQUA, APHAGNUM EXTRACT, PASSIFLORA EDULIS FRUIT EXTRACT, SACCHARUM OFFICINARUM EXTRACT, CITRUS LIMON FRUIT EXTRACT, ANANAS DATIRUS FRUIT EXTRACT, VITUS VINIFERA FRUIT EXTRACT CITRUS AURANTIUM DULCIS (ORANGE) OIL, LIMONENE, CI 19140, CI 42080, CI 15985, CI 16255.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Solankę stosuję do kąpieli stóp, i w tej roli sprawdza się idealnie. Dokładnie rozpuszcza się w wodzie, barwiąc ją na różowo i nie pozostawiając po sobie prawie żadnego śladu. Nie ma pianki, nie ma zapachu, tylko lekko mętna woda. Ale jakie cudowne rzeczy robi ze stopami. Niech się schowają wszystkie skarpetki złuszczające. Po 15 minutach kąpieli w solance borowinowej stopy są niesamowicie gładkie, a wszystkie zgrubienia i suche skórki dadzą się zetrzeć ze stopy jak ziarenka piasku. Najlepsze efekty daje połączenie kąpieli i peelingu. Stopy są jak nowe - gładkie i miękkie. A najlepsze jest to, że efekty nie są widoczne po kilku dniach czy tygodniach systematycznych kąpieli, ale już po pierwszym użyciu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_rmmLXgwwwdTyY_wMgmCVY23A6WBb9WD5suK2ggKoMXHbx99mM4WwKomld3Gi60aeKfh6xqgvQzfWuVlXC_bOTp1OI8gjI6MRq_jGvtP0y4ZVw5tJYi4Chkcom4kiOgYPQhLHHQ17OgA/s1600/2.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_rmmLXgwwwdTyY_wMgmCVY23A6WBb9WD5suK2ggKoMXHbx99mM4WwKomld3Gi60aeKfh6xqgvQzfWuVlXC_bOTp1OI8gjI6MRq_jGvtP0y4ZVw5tJYi4Chkcom4kiOgYPQhLHHQ17OgA/s640/2.png" width="640" /> </a> </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Jestem bardzo zadowolona z solanki BingoSpa i od teraz będzie ona stale obecna w moim domu. Duża pojemność - 600g wystarcza na długo i kosztuje niewiele, w hipermarkecie Auchan zapłaciłam za nią kilkanaście złotych. (właśnie zauważyłam, że mam byka w podpisach zdjęć :p ).</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Kto czuje się skuszony i ma ochotę wypróbować solankę? A może już ją znacie? </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<b> </b> </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b> </b></div>
Irishttp://www.blogger.com/profile/02798751752212119194noreply@blogger.com7