16 lutego 2019

422. Yankee Candle - Winter Glow

Witam w lutym. Znów trochę czasu minęło odkąd cokolwiek pisałam. Na moim drugim blogu z recenzjami książek (tutaj) posty pojawiały się w miarę regularnie, na Krańcu Tęczy jednak cisza kompletna. Ostatnio jednak przyszło mi do głowy kilka pomysłów na posty, poczułam więc zapał do pracy. Myślę, że teraz blog będzie bardziej o tematyce lifestyle niż urodowej. Na pewno pojawi się coś o tematyce remontowej i wnętrzarskiej, jako że właśnie remontuję i urządzam mieszkanie i dużo rzeczy przerabiam sama. Na pewno też z cieplejszymi miesiącami wróci trochę zapomniany Nieprofesjonalny Ogród, a także przepisy kulinarne, których dawno już nie było. Kosmetyki też będą, ale tylko te, które wg mnie będą najlepsze lub najgorsze.



Dzisiaj zacznę od recenzji zimowego zapachu Yankee Candle, który aktualnie palę. Winter Glow to zapach z kolekcji Q4 2015, i wydaje mi się, że kupiłam go na wyprzedaży, może więc już powoli znikać ze sklepów. 

Nuty zapachowe:
- mrożona pomarańcza
- rozmaryn
- eukaliptus
- świerk
- lawenda
- bursztyn



Zimowe zapachy Yankee Candle można z grubsza podzielić na: świeże i przyprawowo-słodkie. Winter Glow to zdecydowanie zapach świeży. Ma się kojarzyć ze zmarzniętymi gałęziami i igłami świerka. I powiem wam, że rzeczywiście tak mi się kojarzy. Świerk jest dobrze wyczuwalny, ale nie jest to taki "kibelkowy" las. Ten aromat jest bardziej słodki i delikatny. Czuć w nim coś cieplejszego, to chyba ten bursztyn. Pomarańczy ani żadnego innego cytrusa nie wyczuwam wcale, tak samo lawendy. Rozmaryn i eukaliptus - chyba tak.

Razem to bardzo ładna, delikatna mieszanka. Na sucho pachnie ostrzej, po odpaleniu łagodnieje. Jest świeżo, ale i przytulnie. Na początku zapach świecy był praktycznie niewyczuwalny. Obecnie pali się na wysokości napisu Yankee Candle i już czuć ją ładnie. Ja mam taki problem ze wszystkimi świecami YC, które mam. Muszę je naprawdę dużo razy palić, zanim staną się wyczuwalne. 



Winter Glow to bardzo ładny i nieprzytłaczający zapach zimowy. Nie jest to zapach specyficzny, raczej klasyk, więc większości osób powinien się spodobać. Na okres bożonarodzeniowy chyba by się nie nadał, ale to już kwestia gustu. Dla mnie najlepszą porą dla niego jest właśnie styczeń i luty, kiedy zima powoli się kończy. Na wiosenne zapachy jeszcze za wcześnie, a wszelkie pierniczki i cytrusy już się przejadły.  Znacie ten zapach? Lubicie go?