Dopiero co pisałam posty podsumowujące marzec, a tu już kolejny miesiąc minął i zabieram się za wspominanie kwietnia. Ten miesiąc okazał się bogatszy w zakupy niekosmetyczne. Obkupiłam się głównie w C&A podczas promocji -20% na wszystko, dotarły też do mnie wszystkie przesyłki z Chin.
Kiedyś zawsze wahałam się: pisać post z nowościami czy nie? Czyta to ktoś czy nie? No bo co kogoś może obchodzić co sobie w tym miesiącu kupiłam? Po statystykach widzę jednak, że kogoś to obchodzi. Po sobie zresztą też. Kiedy w wolnej chwili przeglądam na telefonie listę nowych publikacji, na posty z nowościami muszę sobie zerknąć od razu. A może jest coś co ja znam, albo chcę kupić a tu za chwilę okaże się, że akurat jest na to fajna promocja. W ten sposób manifestuje się nasz ekshibicjonizm i podglądactwo.
Na początku miesiąca było zamówienie z Avon. Mgiełka do ciała o zapachu Ultra Sexy Pink. W rozdaniu na blogu DziwnejJa wygrałam kiedyś perfumy o tym zapachu. Bardzo mi się podobały. Mgiełka pachnie identycznie i jak na mgiełkę jest całkiem trwała. Peeling gommage interesował odkąd pojawił się w katalogu. Maseczki i masła do ciała Planet Spa lubię, mam nadzieję, że peeling też będzie fajny. Kolejne na zdjęciu to peeling i krem do stóp. Pora przestawić się zużywania nielubianych kremów i balsamów na stopach, a dać im trochę prawdziwej, dla nich przeznaczonej pielęgnacji. Ogromna butla żelu pod prysznic Sensual Mystique używana jest w domu jako mydło do rąk. Razem z mamą i siostrą uwielbiamy ten zapach.
Świeżo odebrane zamówieni z Douglas. Żel Norel z kwasem migdałowym tak bardzo mi się podobał, że postanowiłam nie zmieniać go na nic innego. Skusiłam się też na multiwitaminowy rozjaśniający krem pod oczy Norel. Do zamówienia dołączone były próbki dwóch kremów i perfum. Próbka Orientana przyplątała się tu, ale była z innego sklepu.
W kwietniu udało mi się zakwalifikować do testowania nowego dezodorantu Nivea. Jego recenzję znaleźć możecie tutaj.
Nowy lakier Semilac w kolorze Biscuit pokazywałam na paznokciach tutaj. O okropnym żelu do mycia twarz Cien z Lidla pisałam tutaj. Moja opinia o nim się nie zmieniła - dalej odradzam, jego konsystencja to klej nie żel. Szampon Yves Rocher podczas zakupów dostała moja siostra i podarowała go mnie. Od ponad roku używam prawie tylko tych szamponów, a wersja z nagietkiem ma według mnie najładniejszy zapach.
Zakupy na triny.pl Po raz pierwszy zdarzyło mi się, żeby przesyłka była uszkodzona :( Mimo że woda różana była bardzo dobrze zabezpieczona, na poczcie udało im się rozwalić dno, w miejscu, gdzie szkło jest najgrubsze. Kontakt ze sklepem był bezproblemowy, szybko dostałam drugą paczkę z nieuszkodzonym towarem.
Tym razem zamówiłam prawdziwą wodę różaną, nie podrabianą jak ta. Kolejne opakowanie glinki oraz naturalne mydło z glinką. To mydełko już poszło w ruch, jest naprawdę fajne. Myję nim twarz i czuję, że oczyszcza ją w stu procentach.
Mój najcenniejszy nabytek, pierwsze prawdziwe perfumy w moim życiu. Sępiłam i sępiłam, dwa razy nacięłam się na odpowiedniki, aż w końcu pomyślałam dość, po 23 latach mogę sobie chyba kupić coś naprawdę luksusowego. No i mam, Lancome La Nuit Tresor. Mocny, słodko-kadzidlany zapach. Nie każdemu by się spodobał, ale ja go po prostu kocham. Ten zapach jest wart każdej wydanej na niego złotówki.
Na wyprzedaży w Home&You kupiłam dwa zapachy w aerozolu do wnętrz: lawenda i dzika orchidea. Mam w domu brzoskwinię, która naprawdę długo utrzymuje się w powietrzu. Dwa nowe zapachy znikają praktycznie od razu. Nawet w mojej mini-mini łazience. Przybyły mi też trzy nowe woski. Chyba zrobię jakiś zbiorczy post na temat wosków, bo kilka zapachów ostatnio wypróbowałam.
Nowości książkowych u mnie ostatnio raczej mało. Przestawiłam się na bibliotekę. Hotel Pekin kupiłam ze względu na zawrotną cenę, ale fabuła też wydaje się ciekawa. Odyseja Homera to klasyka, której w całości jeszcze nie czytałam. Kupiłam ją na straganie z używanymi książkami w Katowicach. Czasami prawdziwe perełki można tam znaleźć za grosze. Moja siostra upolowała tak raz podręcznik do medycyny, którego nie można znaleźć nigdzie. A już na pewno nie za 12 zł.
Moje chińskie nabytki. Podkładki pod kubek - wcześniej nie dbałam o takie rzeczy. Ale odkąd wymieniłam u mnie w pokoju stolik na biały, podkładki stały się koniecznością. Błękitny zegarek ma cudną tarczę i idealny na lato kolor paska. Niestety, jakość samego paska jest trochę kiepska. Przy częstszym noszeniu raz dwa zacznie się rozklejać. Foliowe szablony do wzorków czekają aż zrobię sobie przerwę od hybryd, a papiloty aż je rozpracuję.
Poszewek na poduszki nigdy za wiele. Do mojej mini kolekcji dołączyły tym razem fioletowe. Na aukcji wylicytowałam girlandę świecących róż. Jak w końcu przestanę zapominać o bateriach wypróbuję, czy faktycznie świecą. Ale wyglądają ślicznie nawet bez tego. Do zdjęć je zdjęłam, ale normalnie wiszą dookoła lustra razem z lampkami choinkowymi.
I to tyle moich nowości. Co Wam takiego fajnego wpadło w łapki w tym miesiącu?
Mam ten krem Norel, ale jeszcze czeka w zapasach;)
OdpowiedzUsuńKuszą mnie produkty Norel, czytam o nich same dobre recenzje :)
OdpowiedzUsuńWarto kupić sobie droższe perfumy! ;)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że zapach Ultra Sexy Pink przypadł Ci do gustu - ja także go lubię i nie wiedziałam, że można kupić jego lżejszą wersję, czyli mgiełkę - zaraz sobie zamowię :-) Bardzo ciekawi mnie krem pod oczy Norel - ostatnio przyglądałam się bliżej tej właśnie serii. Daj koniecznie znać co o nim myślisz!
OdpowiedzUsuńJa ostatnio kupiłam nawilżającą maseczkę z Planet Spa :)
OdpowiedzUsuńTroszkę Ci tego przybyło :)
OdpowiedzUsuńsporo!
OdpowiedzUsuńwodę różaną i szampon YR chętnie bym przygarnęła :)
Wszystkie produkty z Avon miałam i bardzo lubię do nich wracać. Woski Yankee również kupiłam. W tym miesiącu oprócz kosmetyków nie wpadło mi nic ciekawego, ostatnio jestem bardzo wybredna :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam !
ja ciagle kupuje poszewki:)
OdpowiedzUsuń