Pamiętam, jak jeszcze kilka lat temu tusze do rzęs mogły dla mnie nie istnieć. Zawsze w domu jakiś miałam, ale nie używałam ich w codziennym makijażu. Dziś łapię się na tym, że czasami tusz i podkład to mój cały ekstremalnie szybki makijaż. Tusz muszę mieć, a jak się skończy, to tak jakby się szampon skończył - następca musi być od ręki.
Ulubionego nie mam, mam jednak w pamięci dwa worki - jeden z tuszami, do których nigdy nie wrócę, i jeden z takimi, które kiedyś kupię znowu. Jakiś czas temu wykończyłam jeden, który poleciał do wora nie kupuj, i zabrałam się za używanie nowego tuszu Volume Shake od Rimmel.
Wstrząśnij, żeby zachować świeżość produktu!
Opatentowana technologia Shake-Shake pomaga zachować świeżość
maskary. Szczoteczka zaprojektowana jest w sposób, który pozwoli Ci na
uzyskanie pięknego wachlarza rzęs.
• Przełomowa technologia Shake-Shake, która pomaga zachować świeżość produktu
• Niesamowita objętość bez grudek
• Maskara pozostaje świeża od pierwszego do ostatniego użycia.
Opatentowana technologia Shake-Shake pozwoli Ci cieszyć się niesamowitą objętością na dłużej!
źródło
Mascara wyróżnia się opakowaniem, w środku którego oprócz tuszu i szczoteczki znajdziemy kuleczki albo inne ustrojstwo, które przy potrząsaniu miesza tusz i rozbija jego grudki. Pomysł bardzo fajny, do tej pory coś takiego spotkałam w jednym lakierze do paznokci. Póki co nie mogę jednak ocenić czy faktycznie zwiększa żywotność mascary, ponieważ najzwyczajniej jest ona jeszcze młoda i świeża sama w sobie. Potrząsać jednak zawsze potrząsam :)
Zarówno samo opakowanie jak i szczoteczka są dosyć spore i niezbyt poręczne. Tak duża szczoteczka faktycznie ładnie i dokładnie maluje rzęsy, ale tylko te w środkowej części. Nie jest łatwo dotrzeć nią do kącików oczu bez ubrudzenia się tuszem. Czasami wolę się poddać i rzęsy pomalować tyle o ile, niż ryzykować, że kolejne piętnaście minut spędzę na zmywaniu tuszu z nosa i policzków.
Sam tusz spisuje się znakomicie. Dużo zależy oczywiście od tego jak wyglądają nasze rzęsy i jak bardzo przyłożymy się do ich pomalowania. Moje są długie ale rzadkie, tusz więc je optycznie wydłuża i tylko trochę pogrubia. Nakładanie dwóch warstw przeważnie kończy się posklejanymi rzęsami, ale tusz ma na tyle intensywny czarny kolor, że już jednak warstwa w zupełności wystarczy. Tusz się nie rozmazuje ani nie osypuje przez cały dzień. Dosyć trudno też go zmyć, mimo że nie jest wodoodporny.
Dla mnie to dobry tusz, i na tyle właśnie go oceniam - na 4. Do piątki zabrakło wygodniejszej szczoteczki, ta jest po prostu za duża by swobodnie pomalować nią nawet najkrótsze rzęsy w kącikach oczu. Za możliwość wypróbowania tuszu dziękuję portalowi Ofeminin, a was zapraszam do zapoznania się z innymi opiniami o mascarze tutaj.
Tej wersji nie znam. Miałam kilka maskar Rimmela i dawały efekty dopiero wówczas, gdy podeschły.
OdpowiedzUsuńTeż na to czekam, bo teraz długo trwa zanim mascara zaschnie i przestanie się odbijać.
Usuńchyba się jeszcze nie spotkałam z tuszem z kulkami w środku ;)
OdpowiedzUsuńTakie inne, prawda? :)
UsuńPrzyznam się szczerze, że czuję się zaintrygowana tym kosmetykiem :)
OdpowiedzUsuńnie czytam recenzji bo sama mam ten tusz i nie chce sie sugerowac opinia:)
OdpowiedzUsuńRozumiem W takim razie testuj :)
UsuńPokaż efekt na rzęsach jestem ciekaw go :)
OdpowiedzUsuńOj, próbowałam. Ale zdjęć makijażu jeszcze nie opanowałam :(
Usuń