18 maja 2017

276. Norel, rozświetlający krem pod oczy MultiVitamin

Autentycznie mam sklerozę. Odkąd założyłam tego bloga, nie wyrzucam pudełeczek po kosmetykach, póki tych kosmetyków nie zużyję. To na kartonikach jest większość informacji, głównie skład, ale też obietnice producenta, data ważności i sposób używania. Do pisania recenzji są więc one niezbędne. Kilkakrotnie już zmieniałam miejsce ich składowania, bo zawsze jest tego sporo. No i tak zmieniałam, że teraz nie mam pojęcia gdzie one są. Te najnowsze leżą na toaletce, bo jeszcze ich nie schowałam, a reszta zaginęła w akcji. Nie znoszę, kiedy mi się to zdarza - schować coś i zapomnieć gdzie. Ostatnio szukałam tak moich pitów za poprzedni rok, i do tej pory nie znalazłam. Tak więc w recenzji posiłkować się będę informacjami ze strony producenta. I mam tylko nadzieję, że krem jeszcze się nie przeterminował, bo nawet do daty ważności wglądu nie mam.


Marka Norel kupiła mnie swoim żelem z kwasem migdałowym. Troszkę słabszy, ale równie przyjemny efekt był przy toniku witaminowym. Jako kolejny wypróbowałam krem pod oczy  z serii MultiVitamin.  Ma on pomóc w pielęgnacji skóry suchej, dojrzałej i zmęczonej. Chronić przed wysuszeniem, ujędrnić oraz wygładzić zmarszczki, a także rozświetlić skórę wokół oczu, co znacząco poprawi jej wygląd. Zawiera witaminy A, B3, B6, C, E, F, prowitaminę B5, koenzym Q10, lipopeptyd i hydroksyprolinę, które stymulują syntezę kalogenu i elastyny, wzmacniają, uelastyczniają i "zagęszczają" skórę, kofeinę, oliwę z oliwek, masło shea, glukan, odpowiadający za regenerację i nawilżenie naskórka oraz rozświetlające drobinki.  



 Do składu się niestety nie odniosę, bo nie ma go na stronie producenta. Jeśli znajdę kiedyś pudełko, uzupełnię wpis. Teraz skupię się na jego działaniu i moich odczuciach względem niego, bez zaglądania mu w skład. 

Pierwsze, co mi się nasuwa na myśl w związku z tym kremem, jej jego powalająca wydajność. Wiem, że kremy pod oczy z reguły zużywa się powoli, bo do jednej aplikacji wystarczy go odrobina, ten krem to jednak jakiś rekordowiec. Używam go chyba już z rok. Na początku trochę nieregularnie, ale od co najmniej pół roku sumiennie każdego wieczoru i czasami rano. Nie mam pojęcia ile go tam jeszcze jest, ale pompka odmierza go równomiernie, nie pluje samym powietrzem, czyli krem jeszcze się nie kończy. 


Skoro już przy pompce jesteśmy muszę wspomnieć, że działa bez zarzutu. A to nie jest wcale takie oczywiste, że pompka działa, zwłaszcza po tylu miesiącach użytkowania. Z tym kremem nigdy nie miałam żadnego problemu. Z opakowania wydobywa się idealna porcyjka pod jedno oko, krem rozprowadza się bardzo dobrze, szybko się wchłania. Nie ma przeszkód, by używać go pod makijaż. Korektora pod oczy nie używam, ale żaden podkład na kremie się nie rolował. Krem podobno delikatnie kremowo pachnie. Szczerze, dla mnie jest bezzapachowy. Może po prostu z takiej małej drobinki nie potrafię nic wywąchać. Dla mnie to idealnie, bo moje oczy są bardzo wrażliwe i na mocno zapachowy krem mogłyby źle reagować. A tak mogę nim podjechać naprawdę blisko oka i nie ma ani łzawienia, ani pieczenia, ani żadnego klejenia. 


Od kremu pod oczy wymagam przede wszystkim nawilżenia. Raz już miałam tam tak wysuszoną skórę, że aż mi się mikro ranki porobiły, wystrzegam się więc odwodnienia teraz bardzo. Krem Norel nawilża naprawdę porządnie i na długo. Wklepuję go w całkiem spory fragment skóry i nawet kiedy moja twarz w większej części jest sucha, a w ciągu kilku ostatnich miesięcy zdarzyło mi się parę razy, że brakło jej nawilżenia, skóra pod oczami jest miękka i napięta.  Zmarszczkę mam tylko jedną (a raczej dwie, po jednej pod każdym okiem), ale wynika ona bardziej z budowy twarzy i zawsze tam była. Musiałabym policzki przesunąć sobie niżej, żeby pod okiem było idealnie prosto. Tak więc w kwestii wypełniania zmarszczek się nie wypowiem. Nawilżenie jest, ujędrnienie też, a co z rozświetleniem? No tego efektu niestety mi brakło. Moja skóra pod oczami nie wyglądała inaczej, nie błyszczała się, a ja nawet z nosem tuż przy lustrze nie dostrzegłam drobinek. W sumie to dobrze, że ich nie dostrzegłam, bo przecież nie chciałabym mieć brokatu wokół oczu. Muszą więc być bardzo drobniutkie. 

Podsumowując, krem nawilża rewelacyjnie i naprawdę czuć, że skóra pod oczami jest zadbana. Jest miękka i elastyczna. W moim przypadku żadne rozświetlenie już nie było potrzebne, bo sińce miewam bardzo rzadko, a błysk mógłby tylko za bardzo rzucać się w oczy. Używając tego kremu mam pewność, że wystarczającą dbam o skórę pod oczami. W wieku dwudziestu pięciu lat mogłyby już tam być jakieś zmarszczki, tym bardziej, że jestem krótkowidzem i ciągle mrużę oczy - a jednak oprócz tych dwóch będących ze mną od zawsze nic nie ma.

 


4 komentarze:

  1. Miałam go i bardzo, bardzo miło wspominam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam ten krem na swojej liście zakupowej i mam nadzieję że także będę z niego zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam tej firmy, więc nie miałam styczności z tym produktem, ale jestem niezwykle ciekawa jak się u mnie sprawdził.
    Póki, co najważniejsze, że jesteś zadowolona! :)
    No i powodzenia w odnajdywaniu rzeczy :D

    Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. ja staram sie wyrzucac kartoniki bo swego czasu samych kartonikow mialam cala torbe :P ja szukam tlustego kremu pod oczy

    OdpowiedzUsuń

1. Nie toleruję wymieniania się obserwacjami. Jeśli mój blog Ci się podoba - zaobserwuj. Jeśli spodoba mi się Twój - zrobię to samo.
2. Komentarze zawierające tylko zaproszenia na blogi będą ignorowane. Na całą resztę na pewno odpowiem na Waszych blogach.