25 czerwca 2019

427. Sposób na komary - spray odstraszający owady i żel na ukąszenia

Komary potrafią zepsuć nawet najlepiej zapowiadający się wakacyjny wyjazd. W tym roku wiele miast zrezygnowało z oprysków ze względu na ich szkodliwy wpływ na inne owady, między innymi pszczoły. Tak wiec nawet spacer w parku czy wieczorny odpoczynek na balkonie mogą się skończyć paskudnymi, swędzącymi bąblami. Najgorzej kiedy planujemy wypoczynek w rejonie, gdzie są jeziora, rzeki lub bagna, a do tego jeszcze lasy. Właśnie w takiej okolicy spędzam sporą część wakacyjnych weekendów. Ale jak tu beztrosko leżeć na leżaku lub grillować, kiedy otacza nas chmara krwiopijców?  

Foxill żel na oparzenia i ukąszenia owadów


Po pierwsze: odstraszanie

Spray przeciwko owadom to preparat, który latem kupuję w ilościach hurtowych. Zazwyczaj kupowałam produkt jednej marki, za każdym razem szukając na sklepowych półkach tego najsilniejszego, najbardziej zabójczego. Kiedyś jednak zapomniałam go z domu i w aptece była tylko Ziaja. Ziaja antybzzz... płyn przeciw insektom to było odkrycie zeszłego roku. Spray zupełnie bezzapachowy, nie lepi się na skórze, nie robi plam na ubraniach. Aplikuje się go prosto na skórę w postaci delikatnej mgiełki (pod koniec opakowania pryskamy bardziej pianką, którą trzeba rozetrzeć). Całkowicie niewyczuwalny... a komarów nie przepuści. Nawet kiedy jest ich mnóstwo, kiedy widać cale ich stada w powietrzu, możemy czuć się bezpiecznie. Producent pisze, że spray można używać również na twarz, ale ja nigdy tego nie robię. Spray ma chronić przez 4 godziny, ale z tym jest różnie, każdy "wyciera go" we własnym tempie, w zależności od tego co robi. Ale spokojnie, komary dadzą znać, w którym miejscu potrzebna jest kolejna aplikacja. 


SKłAD
:aqua, polysorbate 20, ethyl butylacetylaminopropionate, panthenol, sodium benzoate, 2-bromo2-nitropripane-1,3-diol, citric acid



Foxill żel na oparzenia i ukąszenia owadów


 Po drugie: nie drapać

A co w sytuacji, kiedy komar lub inny owad już nas ukąsił? Pewnie każdy ma jakiś swój sposób na swędzącego bąbla, mniej lub bardziej skuteczny. Ja kiedyś przykladałam sobie liście babki lancetowatej, ale ta nie zawsze jest pod ręką. Drapanie w takim momencie to najgorszy pomysł, bo ulga jest chwilowa, a później swędzi jeszcze bardziej. Sama nie raz podrapałam się aż do krwi, a ukąszenie dalej niemiłosiernie swędziało. W tym roku zaopatrzyłam się w aptece Foxill żel.  Wow, po prostu jedno wielkie wow. Jak ja mogłam żyć, nie widząc o tym cudzie? Wystarczy posmarować swędzące ukąszenie i po kilku minutach nic już nie czuć. 

Lek przeciwhistaminowy o miejscowym działaniu przeciwświądowym i przeciwuczuleniowym. Wskazania do stosowania: Świąd towarzyszący chorobom skóry, pokrzywce, ukąszeniom owadów, oparzeniom słonecznym, powierzchownym oparzeniom skóry (pierwszego stopnia). 

1 g żelu zawiera 1 mg dimetyndenu maleinianu (Dimetindeni maleas). Substancje pomocnicze: karbomer (typ 974 P), disodu edetynian, sodu wodorotlenek, glikol propylenowy, benzalkoniowy chlorek, woda oczyszczona.

Lek jest sprzedawany bez recepty, kosztuje kilkanaście złotych, w zależności od apteki. Jak widać, przydaje się nie tylko w przypadku ukąszeń owadów. Ciekawa jestem, jak poradziłby sobie z oparzeniami słonecznymi. Odpukać, w tym roku żadnego nie miałam, więc nie miałam okazji sprawdzić. 




Z tą dwójką w podróżnej kosmetyczce żadne owady mi nie straszne. Spray przeciwko owadom z Ziaji ochroni mnie przed większością z nich. Mogę spryskać się nim naprawdę cała, ponieważ nic a nic go nie czuć - nie śmierdzi, nie lepi się, nie podrażnia skóry. A naprawdę odstrasza owady. Foxill żel ratuje mnie za to wtedy, kiedy jakiś owad już mnie ukąsi. U mnie najwrażliwszą częścią ciała są stopy. Jeśli tam ukąsi mnie jakiś owad, pół nocy nie śpię na zmianę drapiąc się i robiąc okłady z płatków kosmetycznych nasączonych różnymi dziwnymi specyfikami. Z Foxill żel mam spokój już po kilku minutach. 


A wy jak chronicie się przed przykrym towarzystwem komarów?

Foxill żel na oparzenia i ukąszenia owadów







18 czerwca 2019

426. TRESemme - efekt chłodnego blondu w trzy dni

Gdyby kilka lat temu ktoś powiedział mi, że będę blondynką, wyśmiałabym go. Ja i blond włosy? A w życiu. Czarne, rude, fioletowe, no każdy kolor tylko nie blond. Sama nie wiem, dlaczego byłam tak krytycznie nastawiona do blondu na moich włosach. Teraz jednak mi to przeszło i kilka miesięcy temu postanowiłam spróbować, jak też się będę czuła w jasnych włosach. Nie chciałam takiego kompletnie zimnego odcienia, ale też nic żółtego. Wyszło po środku, a ja po farbowaniu nie stosowałam żadnych kosmetyków mających ochłodzić kolor lub zapobiec żółknięciu. Dzięki Ofeminin trafił do mnie zestaw Tresemme Violet Blonde Shine - szampon i odżywka Violet Formula do blond i siwych włosów.


Kosmetyki zawierają ekstrakt z perły oraz fioletowy barwnik, które mają zapobiegać żółknięciu włosów blond, siwych oraz rozjaśnianych. Zamknięte są w 250 ml buteleczkach z korkiem-dziubkiem, który można  odkręcić  Do dostania m.in. w Rossmannie za 25 zł, zarówno szampon jak i odżywka. Moje oczekiwania względem tych kosmetyków nie były duże. Nastawiłam się na to, że ewentualnie w bardzo dobrym świetle jakiś tam efekt na włosach dojrzę i bardziej zapobiegnę żółknięciu niż ochłodzę kolor. Ależ się pozytywnie zdziwiłam. Już po trzech lub czterech użyciach moje włosy zrobiły się dużo, dużo chłodniejsze. Po prostu jakby zmieniły kolor. Zrobiły się jaśniejsze i zdecydowanie mniej żółte. Nie widać również żadnego fioletowego odcienia - włosy są po prostu w kolorze chłodnego blondu.


Na początku używałam duetu codziennie, teraz raz na trzy mycia i efekt utrzymuje się równie dobrze. Oprócz ochładzania koloru, odżywka cudownie wręcz nawilża włosy. Są niesamowicie miękkie i sypkie. Po pierwszych kilku użyciach szampon dodatkowo bardzo ładnie uniósł włosy przy nasadzie i dodał im objętości. Niestety teraz już nie widzę tego efektu, chyba włosy już się do niego przyzwyczaiły. Zapach kosmetyków jest bardzo ładny, taki "fryzjerski", ale nie nachalny, chociaż utrzymuje się na włosach po wysuszeniu. Kolor, zwłaszcza szamponu (ten ciemniejszy) może przerażać wizją szorowania wanny po każdym użyciu. Na szczęście ani szampon ani odżywka nie brudzą wanny czy płytek trwale. Wystarczy spłukać pianę czy resztki produktów i od razu schodzą. Podczas mycia nie pofarbowały mi też nigdy skóry na czole czy dłoni, natomiast po zrobieniu tego zdjęcia na skórze została mi fioletowa plama, której nie mogłam domyć. Widocznie kiedy barwnika jest w jednym miejscu więcej, zostawia ślad.


AQUA, SODIUM LAURETH SULFATE, SODIUM CHLORIDE, COCAMIDOPROPYL BETAINE, CARBOMER, CITRIC ACID, COCAMIDE MEA, DIMETHICONOL, DISODIUM EDTA, GLYCERIN, GLYCOL DISTEARATE, GUAR HYDROXYPROPYLTRIMONIUM CHLORIDE, HYDROLYZED KERATIN, HYDROLYZED PEARL, PARFUM, PEG-45M, PHENOXYETHANOL, PPG-6, SILICA, SODIUM BENZOATE, SODIUM HYDROXIDE, TEA-DODECYLBENZENESULFONATE, TEA-SULFATE, XANTHAN GUM, LIMONENE, LINALOOL, CI 60730.


 AQUA, CETEARYL ALCOHOL, DIMETHICONE, STEARAMIDOPROPYL DIMETHYLAMINE, AMODIMETHICONE, BEHENTRIMONIUM CHLORIDE, CETRIMONIUM CHLORIDE, DIPROPYLENE GLYCOL, DISODIUM EDTA, GLYCERIN, HYDROLYZED KERATIN, HYDROLYZED PEARL, LACTIC ACID, MAGNESIUM CHLORIDE, MAGNESIUM NITRATE, METHYLCHLOROISOTHIAZOLINONE, METHYLISOTHIAZOLINONE, PARFUM, PEG-7, PROPYLHEPTYL ETHER, PHENOXYETHANOL, SODIUM CHLORIDE, XANTHAN GUM, LIMONENE, LINALOOL, CI 60730.


Kosmetyki Tresemme do włosów blond, siwych i rozjaśnianych okazały się dla mnie prawdziwym hitem. Nie dość, że szybko i dość mocno ochłodziły mój kolor, to jeszcze włosy są po nich miękkie i świetnie się układają. Fioletowy barwnik nie sprawił mi żadnych problemów - jest niewidoczny na włosach i nie brudzi łazienki. Szczerze mogę go polecić każdemu, komu zależy na pozbyciu się żółtych tonów z włosów.