Niektóre blogerki mają prawdziwy dar przekonywania. Ile razy zdarzyło Wam się, że po przeczytaniu jednej recenzji wiedziałyście, że to kosmetyk dla Was? Że to produkt absolutnie wspaniały, który rozwiąże Wasze wszystkie problemy i który po prostu pokochacie.
Mnie coś takiego zdarza się rzadko, nie mniej zdarza się. Zazwyczaj porównuję opinie i nie napalam się tak bardzo. W przypadku tego żelu było jednak zupełnie odwrotnie - wszystko w nim miało być wspaniałe i nawet nie dopuszczałam myśli, że może być inaczej.
Delikatny żel do głębokiego oczyszczania każdego rodzaju cery. Pozostawia skórę idealnie czystą, gładką i świeżą. Zawiera antybakteryjny i normalizujący kwas migdałowy (6%) oraz łagodzące ekstrakty z astragalusa i lukrecji.
SKŁAD
AQUA, PROPYLENE GLYCOL, COCAMIDOPROPYL BETAINE, MANDELIC ACID, COCO GLUCOSIDE, PANTHENOL, GLYCYRRHIZA GLABRA ROOT EXTRACT, ASTRAGALUS MEMBRANACEUS ROOT EXTRACT, HYDROXYETHYLCELLULOSE, PHENOXYETHANOL, ETHYLHEXYLGLYCERIN, PARFUM.
Opakowanie żelu nie wyróżnia się spośród innych. Nic wymyślnego. Podoba mi się, że jest naprawdę porządnie zrobione. Dozownik ma funkcję blokady, która naprawdę działa. Butelkę można przechowywać w dowolnej pozycji, a i tak nic z niej nie wycieknie. Prawdziwa wygoda.
Pojemność żelu to 200 ml, i dostępny jest on w Douglasie w cenie 39 zł.
Zapach żelu, niestety, do najprzyjemniejszych nie należy. Dla mnie pachnie trochę jak lekarstwo, a trochę jak środek dezynfekujący. Nieprzyjemnie kojarzy mi się ze szpitalem. Ale ponieważ zapach to kwestia indywidualna, komuś innemu może podpasować.
Żel bardzo ładnie się pieni, wystarczy dosłownie odrobina. Ja do umycia twarzy i szyi wykorzystuję trzy niezbyt duże pompki. Po myciu czuć delikatne ściągnięcie, jednak jak na produkt zawierający w składzie kwas, przesuszenie jest minimalne.
Żel spełnił wszystkie moje oczekiwania. Jest silny i delikatny zarazem. Po umyciu nim skóra jest bardzo gładka i miękka, jakbym zafundowała jej peeling i maseczkę w jednym. Systematyczne używanie oczyszcza pory i zapobiega powstawaniu zaskórników, a także w widoczny sposób zmniejsza ilość wyprysków. W 100% ich nie likwiduje, ale pomaga nad nimi zapanować. Wszystko też goi się ładniej i szybciej. Moja skóra się nie przesuszyła, nie zauważyłam żadnych suchych skórek, mimo że ostatnio bardzo rzadko używam peelingu.
Podsumowując, żel jest świetnym rozwiązaniem dla problematycznej cery, bo działa mocno, a jednocześnie delikatnie.
Przypominam o trwającym na blogu konkursie
Uwielbiam produkty tej marki :) polecam Ci też tonik migdałowy :)
OdpowiedzUsuńŻałuję, że od razu nie kupiłam go razem z żelem. Wzięłam antybakteryjny, który chyba nie do końca u mnie działa.
UsuńWydaje się być idealny ponieważ mam problematyczną cerę, a obecnie jej stan jest fatalny i żaden kosmetyk pomóc mi nie potrafi :(
OdpowiedzUsuńPolecam spróbować :) Może akurat kwas migdałowy to jest to.
UsuńOstatnio kupiłam trochę produktów tej marki i ciekawa jestem co z tego wyniknie.
OdpowiedzUsuńDaj znać jak się spisują.
Usuńciekawa jestem tego jego zapachu ;)
OdpowiedzUsuńSpecyficzny :) Ale daje przez to wrażenie profesjonalnego działania, trochę jak lek.
UsuńZ Norel miałam tylko miniaturkę kremu z kwasem hialuronowym z pudełeczka ShinyBox i przyznam, że był bardzo przyjemny. Marka ma bardzo ciekawy i szeroki asortyment, pewnie kiedyś skuszę się na jakiś pełnowymiarowy kosmetyk :)
OdpowiedzUsuńTeż bym wypróbowała jakiś ich krem. Tak je jednak wolno zużywam, że nie powinnam na razie kupować kolejnych.
Usuńnie mialam nigdy ale ciekawi ;D
OdpowiedzUsuńPierwsze słyszę o tym produkcie... Pozdrawiam, melodylaniella.blogspot.com
OdpowiedzUsuń