17 września 2017

400. Yves Rocher, żel do mycia twarzy Sebo Vegetal

Marka Yves Rocher jest jedną z moich ulubionych. Ich sklepy stacjonarne odwiedzam często, i zawsze wychodzę z kilkoma cosiami. Lubię ich kosmetyki za przyjazne i skuteczne formuły oraz fenomenalne zapachy. Poza tym to jedyna marka, która raz w miesiącu daje prezent do dowolnego zakupu. Jedyne, na co mogłabym narzekać, to wielkość asortymentu. Czasami chciałabym poznać coś nowego, ale oprócz nowych zapachów żeli i balsamów nie mogę znaleźć nic dla siebie. Jakiś czas temu, po przeczytaniu pozytywnej opinii na blogu, skusiłam się na żel do mycia twarzy Sebo Vegetal. Dla mnie produkt do mycia twarzy to podstawa taka jak szampon czy pasta do zębów, a z Yves Rocher jeszcze niczego nie miałam. Kupiłam, i zdecydowanie się nie zawiodłam.


Żel z serii Sebo Vegetal jest żelem oczyszczającym, mającym doskonale oczyścić skórę, odblokować pory i uregulować wydzielanie sebum. Ma dawać uczucie świeżości i czystości, jednocześnie nie wysuszając. Zawiera puder z korzenia tarczycy bajkalskiej, która jest uzyskiwania w 100% w naturalny sposób. Ponadto producent zapewnia, że ponad 93% składników jest pochodzenia naturalnego, a w żelu nie znajdzie się żadnych silikonów, olei mineralnych oraz parabenów. Ekologiczne jest również opakowanie, wykonane z plastiku z recyklingu oraz mogące być powtórnie przetworzone.

Wszystko pięknie TYLKO...
- puder z korzenia tarczycy bałkańskiej znajduje się za aromatem, czyli prawie w ogóle go tam nie; "uwielbiam" po prostu, kiedy producent na przodzie kosmetyku podaje składnik i nie raz opierają na nim reklamę, a tymczasem w kosmetyku występuje on w śladowych ilościach 

- z tym opakowaniem też tak pięknie nie jest, ponieważ na spodzie butelki znajduje się znaczek PET z numerkiem 1 - z tego co wyczytałam na różnych stronach, jest to jeden z najczęściej wykorzystywanych rodzai plastiku, ale wcale nie taki znowu bezpieczny; i co najważniejsze - opakowanie to nie może być użyte powtórnie


SKŁAD
AQUA, METHYLPROPANEDIOL, CENTAUREA CYANUS FLOWER WATER, SODIUM LAURETH SULFATE, COCAMIDOPROPYL BETAINE, ACRYLATES/C10-30 ALKYL ACRYLATE CROSSPOLYMER, PHENOXYETHANOL, PEG-30 GLYCERYL STEARATE, XANTHAN GUM, PARFUM, TETRASODIUM EDTA, SODIUM HYDROXIDE, SCUTELLARIA BAICALENSIS ROOT EXTRACT, CITRIC ACID, SODIUM BENZOATE, POTASSIUM SORBATE. 

Żel dostępny jest w wersji mniejszej 100 ml i większej 390 ml. Z cenami bywa różnie, bo ciągle zmieniają się promocje oraz rabaty. Ja dużą butelkę kupiłam z kuponem rabatowym, który co miesiąc dostaję pocztą, za ok. 25 zł.  Taka pojemność wystarczy na bardzo długo. Nie potrzeba dużo żelu, by umyć całą twarz. Doskonale się pieni i ładnie domywa resztki makijażu, nawet tusz do rzęs. Wielki plus za to, że jest bezpieczny dla oczu i nie szczypie. 

Żel prześlicznie pachnie. Bardzo świeżo, ale też troszkę słodko. To taka świeżość owoców, ale bez oklepanej nuty cytrusowej. Używanie go to czysta przyjemność, tym bardziej, że żel jest bardzo delikatny dla skóry i nie przesusza jej. Mimo więc kilku wprowadzających w błąd informacji, żel okazał się bardzo dobrym kosmetykiem, do którego z pewnością wrócę. Moja mieszana cera jest z niego zadowolona, jest oczyszczona i odświeżona, a jednocześnie nie podrażniona.



 


4 komentarze:

  1. Brzmi dobrze, ale z kosmetykami YR mi nie po drodze ;/

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapach musi być ładny i świeży :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Słyszałam o serii, ale nic nie miałam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bodajże z tej serii miałam kiedyś mleczko do demakijażu, ale nie byłam z niego zadowolona.

    OdpowiedzUsuń

1. Nie toleruję wymieniania się obserwacjami. Jeśli mój blog Ci się podoba - zaobserwuj. Jeśli spodoba mi się Twój - zrobię to samo.
2. Komentarze zawierające tylko zaproszenia na blogi będą ignorowane. Na całą resztę na pewno odpowiem na Waszych blogach.