13 maja 2015

100. Farmona, Herbal Care - krem nawilżająco-wygładzający

Do tej pory na blogu pojawiła się recenzja dopiero jednego kremu do twarzy. Fakt, akurat te produkty zużywam bardzo powoli, i nie spotkałam się jeszcze z takim, który byłby naprawdę wyjątkowy, więc w sumie może dlatego zawsze zapominam coś o nich napisać. Ten jednak krem na długo zapadnie mi w pamięć. Jak myślicie, czym się tak wyróżnił? Zapraszam na recenzję.


Co mówi producent?
Krem zawiera łagodne dla skóry, naturalne składniki aktywne, które zapewniają doskonałą pielęgnację oraz poprawiają jej kondycję. Specjalnie opracowana, bogata receptura długotrwale i głęboko nawilża, likwidując uczucie suchości i ściągnięcia skóry oraz idealnie ją wygładza. Dodatkowo delikatna konsystencja i przyjemny zapach zwiększają komfort stosowania,

Ekstrakt z aloesu przywraca właściwy poziom nawilżenia, zapobiegając odwodnieniu i przesuszeniu naskórka, łagodzi podrażnienia i zaczerwienienia oraz przyspiesza regenerację skóry.

 Lilia wodna nawilża i koi skórę oraz przywraca jej naturalny koloryt. 

Kalogen poprawia jędrność i sprężystość skóry przywracając jej piękny, młody wygląd.

Kwas hialuronowy zapewnia silne i długotrwałe nawilżenie oraz zmniejsza widoczność zmarszczek.

Masło Shea - naturalny filtr UV - chroni przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych oraz doskonale wygładza skórę.

Receptura kremu została wzbogacona w inutec - naturalny probiotyk, który zwiększa skuteczność pozostałych składników oraz korzystnie wpływa na stan skóry, chroniąc ją przed przesuszeniem i powstawaniem podrażnień. 

SPEKTAKULARNE EFEKTY
doskonale nawilżona i zregenerowana skóra
ujędrniona i wygładzona
pozbawiona uczucia suchości i ściągnięcia
bardziej odporna na szkodliwe działanie czynników zewnętrznych


Co widać gołym okiem?

Krem prezentuje się bardzo elegancko. Znajduje się w szklanym słoiczku zabezpieczonym sreberkiem i zapakowanym w kartonik, na którym znaleźć można wszystkie informacje o produkcie. 



Krem jest koloru białego. Konsystencja jest naprawdę lekka, a więc tak jak utrzymuje producent. Kremik pachnie delikatnie i przyjemnie, coś jakby zielona herbata, ale taka bardzo słaba. Wchłania się szybko i nie pozostawia tłustej warstwy. Nie nadaje się jednak pod makijaż. Przynajmniej mój podkład dziwnie z nim współpracował.


Pojemność
50 ml

Cena
ok. 10 zł,

Dostępność
Hebe


Moja opinia

Jakiś czas temu zaczęłam używać serum z kwasami z Bielendy, i szukałam kremu, który zapewni mi dostateczne nawilżenie. W ofercie promocyjnej Hebe wpadł mi w oczy ten. Na wizaz.pl przeczytałam mnóstwo pochlebnych opinii, postanowiłam więc dać mu szansę.
Byłam naprawdę zachwycona jak szybko i dokładnie się wchłania. Skóra po nim była mięciutka, gładka, nie czułam żadnego ściągnięcia. Dwa razy nie użyłam go po aplikacji serum, i moja skóra od razu zrobiła się sucha. Jedno posmarowanie kremikiem i znowu była w dobrym stanie. Tak więc obiecane nawilżenie rzeczywiście krem nam zapewnia. U mnie poradził sobie podczas stosowania kwasów, kiedy skóra naprawdę schodziła ze mnie jak z węża, więc dla mniej wymagającej skóry będzie idealny.

No, to jak już mamy miłą część ochów i achów za sobą, pora przejść do omówienia minusów. A właściwie jednego, za to ogromnego, który u mnie krem skreśla na całej linii. Jak już pisałam, kremu używałam na równi z kwasami. Było to moje pierwsze spotkanie z nimi, i po przeczytaniu kilkunastu opinii nastawiłam się na to, że najpierw cera musi mi się oczyścić. Czyli że najpierw zsypie mnie pryszczami, a dopiero później zacznie się wszystko ładnie goić. No i faktycznie tak było. Z tym jednak, że kiedy jedne się zagoiły, na ich miejsce pojawiały się dwa następny. Dokładnie jak głowy hydry lernejskiej. Obwiniałam o to serum, więc odstawiłam go na dwa tygodnie. Nie pomogło. Dopiero wtedy do głowy przyszło mi, że to może być krem. Mimo że lekki, mimo że nie tłuścił, zapchał mnie tak potwornie, że nieprędko pozbędę się przebarwień, które mi po nim zostały. 
Do serum z kwasami wróciłam, które solo, bez tego kremu, działa tak jak działać powinno. Kremikowi mówię baj baj, resztę zużyję do rąk, bo zapach ma naprawdę przyjemny, a zostało mi go jeszcze całkiem sporo. 

Podsumowując, kremu nie polecam. Aczkolwiek przy skórze mniej skłonnej do zapychania takie efekty mogą nie wystąpić. Krem ma jeszcze kilka innych wersji, ale ja obawiam się wypróbować pozostałe.


11 komentarzy:

  1. pierwszy raz widze, ogolnie wole kremy skierowane na dzien lub na noc a nie uniwersalne

    OdpowiedzUsuń
  2. Krem widzę po raz pierwszy, ale od teraz będę go unikać ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapychaczom mówię stanowcze NIE.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja również nigdy o nim nie słyszałam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie dla mnie, unikam jak ognia wszystkiego co może potencjalnie zapychać. Niestety moja cera ma do tego skłonność :/. Jak znajdę krem, któy nie zapycha to cud :D

    OdpowiedzUsuń
  6. nie słyszałam;)

    http://kataszyyna.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak zapycha to ja dziękuję :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Nigdy wcześniej o nim nie słyszałam :D

    OdpowiedzUsuń

1. Nie toleruję wymieniania się obserwacjami. Jeśli mój blog Ci się podoba - zaobserwuj. Jeśli spodoba mi się Twój - zrobię to samo.
2. Komentarze zawierające tylko zaproszenia na blogi będą ignorowane. Na całą resztę na pewno odpowiem na Waszych blogach.