Od kilku tygodnia w blogosferze mnożyły się posty na temat akcji Lidla - tak, mowa o torebkach Wittchena. Bardzo się na nią nie napalałam, bo niezbędna mi nie była, ale jak już by bym ją miała, to na pewno by się przydała. Torebki niszczę w ekspresowym tempie, to może ta wytrzymałaby trochę dłużej. Cena, mimo że atrakcyjna, dla mnie była wysoka. Koniec końców postanowiłam, że jak się uda to ją jednak kupię, za wrześniową premię, tak w nagrodę właściwie nie wiadomo za co. I oto jest.
Od początku nie było mowy o stawieniu się pod sklepem przed otwarciem i walką o torebkę. Do Lidla wybrałam się około godziny 13, i w koszu zastałam jakieś 10 czy 11 torebek. Fakt, zainteresowanie było, panie oglądały, ale żadnego wyrywania z rąk i kłótni nie było. Jeden pan nawet podsunął mi torebkę mówiąc, że on jej jednak nie bierze, więc jeśli mi się podoba to bardzo proszę.
Naprawdę więc dziwią mnie opisy tego, co działo się w innych sklepach. Całe szczęście, że u mnie tak nie było. Zastanawiam się czy nie mogło być tak, że sprzedawczynie podzieliły torebki na dwie części - jedną wystawiły rano i pozwoliły tratującym się ludziom ją wykupić, a resztę wyłożyły jak już się uspokoiło.
Wyboru zbyt dużego nie było (mojego modelu były 4 szt.). Podobała mi się ciemno szara i brązowa, ale czarna będzie jednak bardziej uniwersalna.
Czy okaże się mocna, przekonam się za kilka miesięcy. Śmieszą mnie komentarze osób, którym torebki z Lidla po kilku miesiącach wycierają się uszy lub zdziera się skóra, i ich to dziwi. Jakby coś mogło być wieczne. Jak się coś używa, to się to zużywa. Chociaż skóra, jest ona martwa - nie będzie się regenerowała. Ja już wiem, że u mnie pierwsze popękają uszy - niestety, ta część torebki jest najbardziej eksploatowana. Jak tylko suwaki zbyt szybko nie trzasną, będę bardzo zadowolona.
A teraz trochę innych moich nowości, żeby post nie był tylko o torebce. Zbieranina z conajmniej 2 miesięcy.
- czarna glinka z Morza Martwego ze srebrem - przekonałam się wreszcie do glinek, ciągle jeszcze jednak uczę się ich mieszania - zazwyczaj przez dolewanie i dosypywanie produkuję porcję maseczki dla całej rodziny
- Seboradin, odżywka do włosów tłustych - to nie żadna odżywka, a wcierka. Jej aplikacja sprawia mi nie małe problemy, efektów jeszcze nie widzę.
- mydełka marsylskie o zapachu róży - są tak piękne, że chyba nigdy nie zbliżę ich do wody
- Bania Agafii, cedrowy peeling do ciała - pachnie przyjemnie, leży jednak jeszcze w zapasach nie wiem więc jakim jest zdzierakiem
- olej kokosowy - z tym słojem nie rozstanę się prawdopodobnie przez kilka następnych lat. Nie do końca tego się spodziewałam - na twarzy zostawia tłustą powłoczkę, a dłonie tłuści a nie nawilża.
- Bania Agafii, czarna kąpiel do włosów - przyjemny, delikatny. Będzie raczej mało wydajny bo słabo się pieni i muszę go dosyć sporo aplikować na moje długie włosy
- różana kula do kąpieli
- maseczka z Lidla - serum do twarzy matująco nawilżające
- Maybelline Affinitone, póki co najlepszy podkład dla mnie
- Yankee Candle, Honey Glow - aktualnie jestem w rozpaczy, ponieważ zamknęli sklep, w którym kupowałam woski. Szukam nowego, bo wolę nie wybierać zapachu w ciemno.
- Golden Rose Velvet Matte 17, czyli po prostu czerwień
- Golden Rose, czarny lakier - to mój must have, odkąd zaczęłam malować paznokcie
- Green Pharmacy, mydło w płynie rumianek lekarski - pachnie strasznie. Trzeba mu jednak przyznać, że mimo iż ostatnio moje dłonie czesto potrzebują kremu, to mydełko ich nie wysusza.
- Soraya, krem do biustu - na początku efekty widziałam, a teraz to już sama nie wiem czy ich sobie nie wymyśliłam. Przyzwoicie nawilża.
- Dove, balsam z błyszczącymi drobinkami - pięknie prezentował się na skórze, kiedy jeszcze słońce mocno grzało i można było podwinąc rękawy swetra.
- Ziaja, dwufazowy płyn do demakijażu oczu - sprawdzony pewniak.
- Ziaja, krem do rąk o pieknym, lekko kadzidlanym zapachu. Daje radę przy coraz niższych temperaturach.
- Golden Rose, 34 - świetny kolor na jesień
- Nicole, 149 - czyli odpowiednik zapachu Chanel Coco Noir
Na blogu Hushaaabye udało mi się wygrać płyn micealarny i krem do twarzy marki Dermedic. Paczka dotarła w idealną porę, ponieważ dzisiaj rano mój krem dobił dna i poleciał do kosza.
Ja mam torebkę kupioną rok temu, więc teraz już nie poszłam. Czytałam jednak relacje, gdzie te torebki zniknęły w ciągu 30 sekund. ;)
OdpowiedzUsuńKilka rzeczy z Twoich zakupów miałam :) Wosk YC itp :) pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńŁadnie wygląda ta torebka :)
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś dwufazówkę ziai ale teraz zdecydowanie bardziej wolę micele ;)
A dermedic mi nie odpowiadał w kwestii zmycia makijażu oczu...
Fajnie, że obyło się u Ciebie bez walki:)
OdpowiedzUsuńSporo nowości :) ja nie uległam i nie kupiłam torebki :)
OdpowiedzUsuńwalka w niektorych sklepach o te torby jakby co najmniej z korsa z były :P
OdpowiedzUsuńDwufazowy płyn z Ziaji uwielbiam ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio wymyśliłam że te wojny w sklepach chyba zależą od usytuowania chociaż pewnie nie zawsze. Np jak jest promo w Ross to 40 % , to do Rossmanna w centrum nie da się wejść, a u mnie w osiedlowym pustki i tam mogę normalnie przebierać w tej promocji. Może z Lidlem i Biedronką jest podobnie jak coś rzucą. Chociaż u mnie właśnie w takim osiedlowym też bardzo szybko wszystko ginie, jak dadzą jakieś fajne kurtki czy coś to zwykle mogę pomarzyć, różnie to bywa. :)
OdpowiedzUsuńZ Twoich nowości miałam peeling cedrowy. Dawno dawno temu, ale do tej pory go pamiętam i bardzo miło wspominam, zapach najprawdziwszego lasu i w ogóle taka leśna konsystencja. Fajny był, ja go lubiłam :)
gratuluje trebki:)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię kosmetyki GR ;) a olej kokosowy planuję kupić, ale tylko do celów kulinarnych ;)
OdpowiedzUsuńZ tym kremem Sorayi też tak mam że na początku widziałam efekty a teraz to już sama nie wiem :D
OdpowiedzUsuńJa oglądałam filmiki - bitwa o torebki. Jedyny minus - gdzie się nie oglądniesz to Wittchen. :D
OdpowiedzUsuńSporo nowości, bardzo ładna torebka ;)
OdpowiedzUsuńAż nie chce myśleć co działo się pod moim Lidlem, tam są zawsze takie wojny o towar :P
OdpowiedzUsuńFajne kosmetyczne nowości. Gratuluję wygranej.
OdpowiedzUsuńJa akurat nie byłam zainteresowana torebkami - choć mi się podobają, ale akurat kupiłam miesiąc temu inną ;) i czytałam mrożące krew w żyłach opowieści o tym co się działo w Lidlach. W tym do którego zaglądam w godzinach popołudniowych można było upolować jeszcze kilka sztuk, choć chyba tych najmniej ładnych modeli :-) Twoja torba bardzo ładna, mam nadzieję że posłuży Ci długo i będziesz zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne nabytki, niech Ci dobrze sluza :) Niezle, z ta walke o torebke. Dobrze, ze u Ciebie obylo sie bez cyrkow ;)
OdpowiedzUsuńŚwietna torebka. U mnie w mieście nie ma Lidla, dlatego smutno mi że nie
OdpowiedzUsuńmam okazji popatrzeć na te sławne lidlowe wojny przy stoiskach i wyrywanie
sobie rzeczy z rąk. -to może być w jakimś stopniu zabawne :)
Z podanych kosmetyków miałam dwufazową ziaję i nie mogłam jej używać
strasznie piekły mnie po tym oczy :(
pozdrawiam cieplutko myszko :*
Chyba musiałabym wziąć urlop, żeby kupić torebkę w Lidlu hehe :D
OdpowiedzUsuńSuper torebka ;)
OdpowiedzUsuńSuper torebka ;)
OdpowiedzUsuńTorebka jest świetna. Moim faworytem była granatowa, ale nie skusiłam się. Może przy następnej akcji...
OdpowiedzUsuńNa Banie Agafii bym się skusiła. Podkład z Maybelline mam i lubię.
OdpowiedzUsuńLubię takie torebki :) Dużo nowości w tym miesiącu :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń