Wczoraj działałam w ogrodzie, posiałam jeszcze kilka kwiatów jednorocznych, poplewiłam, posprzątałam. Taki mam przy domu malutki metraż, a roboty co nie miara. Dzisiaj relaks, był grill a później na spokojnie wieczór z książką. Czytanie w ogrodzie jest super o każdej porze dnia i nocy. Znowu przywiozłam dziś do domu roślinki.. To mój kolejny nałóg, oprócz książkowego i kosmetycznego. Do Matrasa nie weszłam, więc nowych książek nie mam, zaliczyłam jednak wizytę w Yves Rocher. Chciałam mgiełkę do włosów, ale jak zobaczyłam alkohol na pierwszym miejscu w składzie to stwierdziłam, że chyba jednak jej nie chcę. Wzięłam za to ostatni lawendowy olejek do kąpieli. Bo jak to tak wyjść z pustymi rękoma?
Na dysku mam pustki, żadnych zdjęć. Wrzucam więc recenzję książki, którą już dość dawno przeczytałam. Warta uwagi.
Eden jest dziewczyną
bez nazwiska, bez tożsamości, z przeszłością, o której nie może
nikomu opowiedzieć. Jest całkiem sama na świecie – jedyna osoba,
którą kiedykolwiek kochała, nie żyje. Eden musi na nowo ułożyć
sobie życie w świecie, o którym już dawno nie myślała mój,
którego nie zna i który tylko czyha na jej pomyłkę. Zrządzenie
losu jednak sprawia, że spotyka na swojej drodze dwie dobre osoby,
które bez zadawania pytań po prostu wyciągają do niej pomocne
dłonie i pomagają jej przetrwać.
Eden przeżyła
niemało. Jako kilkuletnie dziecko została porwana przez szalonego
założyciela sekty i umieszczona w stworzonej przez niego osadzie –
Akadii. O jej losach w tamtym miejscu opowiada inna książka, którą
ja z niewiedzy pominęłam, nie wpłynęło to jednak na moje
zrozumienie Eden. Nowy początek. Kiedy Eden opuszcza Akadię,
jest jej ostatnią żywą mieszkanką. Wszyscy pozostali popełnili
zbiorowe samobójstwo, przez co o sekcie jest głośno w mediach.
Eden jednak nie zgłasza się na policję ani nie zdradza nikomu
swojego sekretu, częściowo ze względu na swój brak zaufania do
policji, a częściowo z powodu ogromnego bólu, jaki sprawia jej
samo myślenie o ostatnich wydarzeniach. Eden jest przekonana, że w
Akadii zginął jej ukochany, Calder. Nie może uwierzyć, kiedy po
trzech latach natrafia na niego w galerii sztuki – żywego i dalej
w niej szaleńczo zakochanego.
Książka w bardzo
emocjonalny sposób opowiada najpierw o stracie, a później o
radości z odzyskania ukochanej osoby. Radości tej towarzyszą też
smutki, bo i Eden i Calder mają w pamięci wszystkie złe rzeczy,
które im się przydarzyły. Jest też wspólna przyszłość, która
wcale nie będzie taka łatwa i w której czeka ich wiele problemów.
Eden. Nowy początek to książka zdecydowanie bardziej o
emocjach niż o wydarzeniach. Nie jestem fanką takich historii, więc
się nudziłam, ale coś tam jednak książce udało się w moim
sercu poruszyć. Doceniam jej emocjonalną wartość, polubiłam
bohaterów, którzy wydawali mi się bardzo realni i wręcz znajomi.
Książka napisana
bardzo dobrym stylem, dla fanów takich pozycji będzie to prawdziwa
gratka. Ja po pierwszą część jednak nie sięgnę, bo to po prostu
nie dla mnie.
nie czytam recenzji bo chce ja przeczytac tez:)
OdpowiedzUsuń