8 maja 2015

099. Isana, krem do rąk z mocznikiem

Wielokrotnie już na powtarzałam, że na składach to ja się zupełnie nie znam. Ale nawet taki laik jak ja kojarzy, że mocznik w kremie do rąk to coś dobrego. A że jeszcze do tego kremik był w promocji, musiałam po prostu go wypróbować. O kim mowa?


Co mówi producent?



Co widać gołym okiem?

Tubka jak tubka. Zamykana na zatrzask - całe szczęście. Wy też tak nie lubicie odkręcanych kremów do rąk? Krem jest koloru bielusieńkiego, a pchnie po prostu kremem. Nic szczególnego.

Skład

Pojemność
100 ml

Cena
6 zł,

Dostępność
Rossmann

Moja opinia

Krem okazał się ani nie do końca dobry, ani nie do końca zły. Zacznę od wad. Największą jego wadą (według mnie) jest to, że nigdy do końca się nie wchłania. Najpierw długo długo dłonie kleją nam się do wszystkiego. W końcu, kiedy krem się wchłania, i tak zostaje na skórze dziwna powłoczka, mnie okna kojarzy się z silikonem. Trochę dziwne uczucie. Ale może to ten mocznik a ja się nie znam?
Z uwagi na tę właściwość kremu używałam go zazwyczaj jako maski na noc. Najpierw nakładałam grubszą warstwę i dłonie chowałam, z braku rękawiczek, w skarpetki. I tu zaczynał się horror. Dłonie momentalnie zaczynały piec i szczypać. Nawet zmycie kremu nie pomogło od razu. Sytuacja powtórzyła się dwukrotnie, aż zrezygnowałam ze skarpetek. Zaznaczam, że inne kremy stosowane w ten sposób nigdy nie zrobiły mi takiej niespodzianki. Później po prostu smarowałam nim dłonie przed snem, już nie tak grubą warstwą. Wszystko było dobrze, dopóki nie nakryłam dłoni kołdrą. Potworne pieczenie znów się powtórzyło. Musiałam się pilnować i trzymać je na wierzchu. 

Żeby nie było, że krem jest jednak zły - stosowany normalnie w dzień, poza tym dziwnym filmem, spisywał się bardzo dobrze. Dłonie po nim przez długi czas były miękkie i nawilżone. Silikonowa powloczka znikała po jakiejś godzinie, więc kiedy byłam w domu, mogłam go używać i spokojnie sobie tę godzinkę poczekać. Do torebki jednak go nie zabierałam, a jednak to na takim wyjściowym kremie zależy mi najbardziej.

Podsumowując, do tego kremu nie wrócę, bo wolę jednak takie, które wchłaniają się lepiej i szybciej. No i które nie reagują dziwnie z pościelą czy skarpetkami :)

18 komentarzy:

  1. Skoro nie do końca się wchłania to nie jest to kosmetyk dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. miałam go, ale nie wrócę do niego ;/

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziwne miałaś z nim przygody. Ja go jeszcze nie miałam, ale czytałam u innych osób, że jest bardzo dobry. Może kiedyś go wypróbuję, ale na razie mam spore zapasy kremów do rąk (w tym jeden od Ciebie) :P

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie niby się sprawdził, ale też mi to wchłanianie przeszkadzało!

    OdpowiedzUsuń
  5. swietnie sie u mnie sprawdzil

    OdpowiedzUsuń
  6. Nigdy go nie miałam, ale nie lubię gdy krem się długo wchłania

    OdpowiedzUsuń
  7. Gdyby wchłaniał się szybciej byłby kremem idealnym :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja lubię szybko wchłaniające się w 100% kremy ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Miałam go i u mnie spisywał się chyba lepiej, żadnego pieczenia nie odczuwałam na szczęście :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam go i jestem bardzo zadowolona z niego. u mnie wchłania się szybko i sprawnie no i dobrze nawilża.

    OdpowiedzUsuń
  11. Szkoda, że nie do końca spełnił Twoje oczekiwania... :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Tego akurat nie używałam, ale kremy z mocznikiem sprawdzają się u mnie bardzo dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  13. dużo czytałam na temat tego produktu, lecz mimo to nie przykładam dużej uwagi do pielęgnacji rąk

    OdpowiedzUsuń
  14. Ojej przygody to Ty z nim miałaś... Raczej z powodu tych wad nie kupię tego kremidla.

    OdpowiedzUsuń
  15. Z tym wchlanianiem, to jednak nie dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Czytałam o nim sporo dobrych rzeczy, ale jak widać nie u wszystkich się sprawdza :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Chyba kremy z mocznikiem mają to do siebie, że pieką, jeśli nasze dłonie nie są w najlepszym stanie (no chyba, że nie miałaś wysuszonych, czy popękanych dłoni ;))
    Nie miałam Isany, ale Eucerin z mocznikiem się u mnie spisał bardzo dobrze, mimo że po pierwszej aplikacji na ręce w opłakanym stanie poczułam pieczenie ;)

    OdpowiedzUsuń

1. Nie toleruję wymieniania się obserwacjami. Jeśli mój blog Ci się podoba - zaobserwuj. Jeśli spodoba mi się Twój - zrobię to samo.
2. Komentarze zawierające tylko zaproszenia na blogi będą ignorowane. Na całą resztę na pewno odpowiem na Waszych blogach.