23 maja 2016

194. Bania Agafii, balsam do włosów na brzozowym propolisie

Nieznajomość języków się mści. Czasami prowadzi do zabawnych sytuacji, często jednak potrafi sprowadzić nam na głowy kłopoty. U mnie wyszło małe nieporozumienie, na szczęście z pozytywnym skutkiem. 

Kosmetyki Babuszki Agafii bardzo lubię i chętnie kupuję, najczęściej jednak przez internet, gdzie wszystko mam ładnie opisane. Napisy w języku polskim znajdują się tylko na małej nalepce z tyłu opakowania. Przód dla mnie jest zupełnie niezrozumiały. Produkty Babuszki Agafii stacjonarnie znaleźć można w Drogeriach Polskich. Tam też udałam się w poszukiwaniu w miarę łagodnego szamponu. Znalazłam taki, wyczytałam etykietkę, i trzymaną w ręku butelkę wymieniłam na stojącą z tyłu - niemacaną. I tu już na etykietkę nie zerknęłam. W domu doczytałam, że szampon zamieniłam na odżywkę. A że przy moich długich włosach odżywek idzie więcej niż szamponu, który nakładam tylko na skalp, od razu zaczęłam używanie. I w ten sposób znalazłam kolejny świetny rosyjski kosmetyk.


Tradycyjny syberyjski balsam na brzozowym propolisie. Regenerujący.

Propolis pomaga w przywróceniu życiowych sił organizmu i w podtrzymywaniu piękna i młodości. Syberyjska zielarka Agafia Jermakowa często stosowała propolis do przygotowywania balsamów do włosów. Przy tworzeniu balsamu No 2 na brzozowym propolisie uzupełniono recepturę babci Agafii organicznym ekstraktem pokrzywy, olejkami eterycznymi żeń-szenia i wrzosu. Balsam na brzozowym propolisie regeneruje uszkodzone włosy i poprawia stan skóry. 


SKŁAD

AQUA WITH INFUSIONS OF: PINUS PALUSTRIS WOOD TAR (żywica sosny długoigielnej), BEESWAX (wosk pszczeli), POLLEN EXTRACT (pyłek kwiatowy), BETULA ALBA EXTRACT (wyciąg z kory brzozowej), ROSMARINUS OFFICINALIS LEAF OIL (wyciąg z liści rozmarynu), BETULA ALBA FLOWER POLLEN EXTRACT (pyłek z kwiatów brzozowych), BETULA ALBA FLOWER TAR (smółka z brzozowych kotków), MEL (miód lipowy), URTICA DIOICA EXTRACT (organiczny ekstrakt z liści pokrzywy), PANAX GINSENG OIL (żeń-szeń), CALLUNA VULGARIS OIL (olej wrzosowy), PROPOLIS EXTRACT MILK (wyciąg z propolisu), CETEARYL ALCOHOL (emolient), CETYL ETHER, BEHENTRIMONIUM CHLORIDE (detergent, środek drażniący), GUAR HYDROXYPROPYLTRIMONIUM CHLORIDE, PARFUM, BENZYL ALCOHOL, BENZOIC ACID, SORBIC ACID, CITRIC ACID. 


Opakowanie balsamu jest naprawdę duże, bo zawiera aż 600 ml produktu. Przy dłuższych włosach to naprawdę wygodniejsze. Już nawet nie chodzi o cenę, chociaż ta też wypada korzystnie (ok. 20 zł). Z mniejszymi odżywkami mam ten problem, że zanim się na nich poznam i zdecyduję czy lubię czy nie lubię, dobijają dna. 

Balsam jest koloru jasnozielonego i bardzo ciekawie pachnie. Nie jest to ani typowo ziołowy, ani typowo kwiatowy zapach. Jest trochę słodki, trochę kwaśny, świeży i nienachalny. Na włosach wyczuwalny tylko z bardzo bliska - jak podstawię włosy pod nos to czuję. Konsystencja tylko trochę gęstsza od szamponu, bardzo dobrze rozprowadza się po włosach. Jeśli nie nabierzemy za dużo, nie spłynie z dłoni.

 Mimo że konsystencja jest raczej rzadka jak na odżywkę, i tak mam kłopoty z wydobyciem jej z opakowanie. Na zdjęciu widać, że ten otwór jest bardzo malutki. Na dodatek plastik, z którego wykonana jest odżywka, jest dość twardy. Nie pomagając również mokre dłonie. Muszę naprawdę dobrze chwycić butelkę i przyłożyć się, żeby wydobyć zadowalającą ilość balsamu. 


Pierwsze co mogę powiedzieć o tym balsamie, to to że jest niesamowicie lekki. Absolutnie nie obciąża włosów, zadowolone więc z niego będą posiadaczki włosów cienkich i niskoporowatych. Dla jednych to plus, dla innych minus. Fakt, po balsamie krótsze włoski sterczą mi dookoła głowy, a pod światło tworzą wręcz aureolę. Z dwojga złego wolę jednak to, niż gdyby miały być przyklejone do czaszki. Balsam nie ułatwia też równie mocno jak drogeryjne, napakowane silikonami odżywki rozczesywanie. Na pewno łatwiej jest rozczesać włosy po nim niż po samym szamponie, jeśli jednak włosy plączą się bardzo (albo jakiś szampon to robi wyjątkowo mocno), można się trochę pomęczyć.

Ok, to tyle z minusów - które mnie właściwie zupełnie nie przeszkadzają. Jakie więc balsam ma plusy? Przede wszystkim włosy nabierają po nim niesamowitego blasku. I przez to, że latają sobie równocześnie na wszystkie strony wiem, że to żaden nabłyszczający silikon. To po prostu ujawnia się ich wewnętrzne piękno :) Są do tego niezwykle miękkie w dotyku. Ostatnio moje włosy miały gorszy okres i zrobiły się ponure i szorstkie. Po kilku użyciach balsamu wróciła im energia. Najlepszy efekt uzyskuję zostawiając balsam na umytych włosach na około 5 minut. 



Balsam dał się mocno polubić. Ma bardzo przyjazny skład i fajne działanie. Na pewno jeszcze kiedyś go kupię.



 

11 komentarzy:

  1. Bardzo lubię te balsamy. Miałam już 3 wersje i wszystkie sprawdziły się doskonale :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli na niego trafię, to chętnie kupię :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Balsamu nie znam :)
    Ogólnie mam ochotę wypróbować coś na włosy z ich produktów :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaciekawiłaś mnie tym produktem, ciekawe, czy na moich kręciołach by się sprawdził. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja z kolei nie lubię tych babuszek:D ale siostrze by pasował :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam nadzieję, ze w końcu trafi w moje ręce jakiś produkt tej marki :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojj dawno nie miałam nic od Babuszki, ciekawa recenzja !Mieć tylko pieniądze i wydawać :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam szampon z tej firmy i jest naprawdę świetny. Niesamowicie lekki i ma świetny skład.
    Obserwuję :)

    http://missdarkness3.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak na razie miałam tylko kwiatowy i bardzo go polubiłam, więc brzozowy już czeka w kolejce do kupienia :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Rosyjskie kosmetyki kuszą mnie od dawna :)

    OdpowiedzUsuń

1. Nie toleruję wymieniania się obserwacjami. Jeśli mój blog Ci się podoba - zaobserwuj. Jeśli spodoba mi się Twój - zrobię to samo.
2. Komentarze zawierające tylko zaproszenia na blogi będą ignorowane. Na całą resztę na pewno odpowiem na Waszych blogach.