Od samego początku
książki towarzyszymy Kelsey, osieroconej przez rodziców, pełnej
empatii i życzliwości młodej dziewczynie. Kelsey zatrudnia się w
cyrku, gdzie ma pomagać między innymi w opiece nad zwierzętami.
Wśród jej podopiecznych znajduje się biały tygrys, z którym
dziewczynę szybko zaczyna łączyć niezwykła więź. Wkrótce
okazuje się, że to zaklęty indyjski książę, któremu tylko
Kelsey może pomóc złamać klątwę. Aby jednak to zrobić,
obydwoje muszą przejść wiele ciężkich prób i pokonać własne
słabości, zmierzyć się ze swoimi wątpliwościami oraz przykrymi
wspomnieniami. A także zaufać sobie na tyle, by móc wyznać sobie
miłość.
W drugiej części
do Kelsey i jej białego tygrysa Rena przyłącza się jego młodszy
brat Kishan, który również zaklęty jest w postaci tygrysa. Jest
on całkowitym przeciwieństwem Rena. Z początku wrogo do wszystkich
nastawiony, pod wpływem Kelsey porzuca swoje dotychczasowe samotne
życie i postanawia wspomóc brata i jego ukochaną w ich dążeniu
do złamania klątwy. Na ich drodze staje jednak stary wróg, z
którym to Kelsey i Kishan muszą się zmierzyć.
Akcja książek
toczy się głównie w Indiach, w ich zaginionych i mitycznych
miastach, pełnych indyjskich legend i bogów. To bardzo ciekawa
odskocznia od tego co najpopularniejsze. Mało jest takich książek
o Indiach, a muszę przyznać, że bardzo spodobał mi się ten
baśniowy klimat. Zaklęci indyjscy książęta tylko dopełniają
wizji pełnej magii i czarów krainy, do której wkracza zwykła
dziewczyna z Ameryki.
Niestety, oprócz
niesamowitej wizji Indii, książka niewiele ma do zaoferowania. Na
początek – bohaterowie. Są tak wyidealizowani, że zupełnie
nierealni. Są też nudni, niczym nie zaskakują. Najnudniejszy jest pan
Kadam. To taka dobra wróżka, która wyczarowuje wspaniałe pałace,
drogie samochody, samoloty, wspaniałe suknie itd. Działało to
trochę na zasadzie: bohaterowie utknęli na środku pustkowia i
autorka nie ma pojęcia jak wybrnąć z sytuacji, pojawia się więc
pan Kadam w prywatnym odrzutowcu i sytuacja jest uratowana. Albo na
przykład postanawia akcję przenieść do Stanów, ale nie bardzo
pasuje jej, żeby Kelsey mieszkała u swoich rodziców zastępczych,
bo tam wizyty tygrysa byłyby odrobinę kłopotliwe, więc pan Kadam
kupuje jej dom w lesie, zapełnia jej garderobę nowymi ubraniami, do
garażu wstawia drogi samochód i zostawia miliony na koncie
bankowym. Biorąc poprawkę na to, że Ren i Kadam są bogaci i mają
być za co Kelsey wdzięczni, cała ta sytuacja jest grubo
przerysowana. We dwójkę planują dziewczynie życie, mówią jej na
jakie zajęcia ma chodzić, co jeść i w co się ubierać, a ta
oczywiście przyjmuje ich pomoc w organizacji
własnego życia, prawie zupełnie nie protestując. Kelsey to bardzo nieporadna osoba, a przy tym
niezwykle irytująca. Nie potrafi sama przed sobą przyznać, że
kocha Rena. Rani jego i siebie, właściwie bez powodu. To taka drama
queen, która nie potrafi być
szczęśliwa, kiedy jest szczęśliwa. Woli sama sobie złamać serce
i cierpieć – niestety autorka nie potrafiła wyjaśnić dlaczego
właściwie dziewczyna to robi. Książęta wypadają na jej tle dużo
lepiej. Zwłaszcza w drugiej części zyskują.
Historia
zaklętych tygrysów jest oryginalna i wciągająca, a opis Indii i
zaginionych miast naprawdę porywający. Bohaterów też da się
przełknąć (chociaż Kelsey może stanąć w gardle), ale niestety tego naciąganego wróżkowania
niestety nie dałam rady przeżyć. To po prostu wyszło bardzo
głupio i odebrało cały urok książce. Jakby napisano ją dla
dzieci, albo jakby autorce nie chciało się poświęcić kilku stron
na opis tego, jak Kelsey sama dba o siebie, na przykład zapisując
się na zajęcia na uniwersytecie czy idąc na zakupy, tylko od razu dała jej wszystko gotowe. Takie
drobiazgi, ale jeśli przewijają się przez całą książkę,
potrafią napsuć nerwów.
Wam
polecam przeczytać pierwszą część. Mniej drażliwe osoby ode
mnie zachwycą się Indiami, i może nie zauważą tego, co mi
przeszkadzało najbardziej. Bo historia jest bardzo oryginalna i
wzbudza wiele emocji.
widać ciekawa pozycja
OdpowiedzUsuńJa preferuję inny rodzaj literatury :)
OdpowiedzUsuńzawsze podobaly mi sie indie ale nigdy nie bylam
OdpowiedzUsuńDrapieżne okładki!
OdpowiedzUsuń