19 października 2014

038. Hipoalergiczna pianka do mycia twarzy Biały Jeleń

W moim domu braknąć może odżywki do włosów albo balsamu do ciała, ale nigdy kosmetyku do mycia twarzy. Przez bardzo, bardzo długi czas wierna byłam produktom Garniera, Under20 czy Avonu, głównie tym łączącym żel z maseczką i peelingiem. Nigdy mnie nie uczulały, nie wysuszały ani nie podrażniały skóry. Aż pewnego razu zdaje się przesadziłam ze zbyt mocnym (i zbyt częstym) peelingiem, wykonywanym zbyt blisko oczu. Na delikatnej skórze pod nimi pojawiły się po prostu otarcia, czerwone i lekko spuchnięte. Od ręki odstawiłam poprzedni preparat do mycia twarzy i kupiłam coś, co miałam nadzieję, będzie na tyle delikatne, że przywróci równowagę mojej skórze.

Hipoalergiczna pianka do mycia twarzy Biały Jeleń

Co mówi producent?


Co widać gołym okiem?
Wygodne opakowanie z pompką, wykonane z przezroczystego plastiku. Można kontrolować zużycie, Napisy nieścieralne pomimo pozostawania opakowania w stałym kontakcie z wodą. Zapach mydlany.



Pojemność
275 ml

Cena
Około 10 zł,

Dostępność
Drogerie.



Moja opinia
Pianka jest niezwykle łagodna. Tak łagodna, że podczas mycia nie trzeba omijać oczu, nawet moje bardzo wrażliwe (płaczę nawet przy zmianie temperatury, na przykład przechodząc z ciepłego pomieszczenia do zimnego) ją polubiły. Wydajność ma wspaniałą. Używałam jej całe lato i ciągle jeszcze zostało jej kilka centymetrów w opakowaniu. A wspomnieć muszę, że jej sobie nie żałowałam, na dodatek podczas upałów, kiedy i tak prawie nie nosiłam makijażu, używałam jej kilka razy dziennie. 
Nie wysusza ani nie podrażnia skóry, po jej użyciu nie trzeba od razu biec po tonik albo krem. Jak sobie radzi jednak z podstawową funkcją, mianowicie myciem? Z naturalnych zanieczyszczeń skóry (sebum, potu, zwyczajnego brudu fruwającego w powietrzu) domywa bardzo dobrze. Skóra po niej jest matowa i mięciutka. Porów nie odblokowuje, ale to już zadanie dla peelingu albo maseczki. Kiepsko radzi sobie ze zmywaniem makijażu, podkładu nie zmywa do końca. Tuszu używam wodoodpornego, więc w tej kwestii się nie wypowiem. 
Ta pianka to bardzo fajny kosmetyk, tani, wydajny i delikatny, śmiało można go więc stosować w codziennej pielęgnacji twarzy. Na pewno kupię ją jeszcze nie raz.


To mój pierwszy kosmetyk marki Biały Jesień. Do tej pory, niesłusznie, kojarzyła mi się ona z epoką szarych mydeł. A Wy używacie produktów Biały Jeleń? Co o nich sądzicie?

11 komentarzy:

  1. Nigdy jej jeszcze nie miałam. Z tej firmy miałam tylko mydło :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm przydałoby mi się takie coś

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tą markę znam puki co właśnie z tych szarych mydeł,ale skoro pianka się spisała tak dobrze, to muszę przyglądnąć się firmie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja się przerzuciłam na mycie twarzy naturalnymi mydełkami w kostkach, ale jak Tobie ten produkt przypadł do gustu to fajne, że jesteś zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  5. lubie wszelakie produkty jelenia;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rowniez nie mialam do czynienia jeszcze z ta marka, ale coraz bardziej zacheca ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. genialny blog ♥ będę tutaj często wpadać :D
    zapraszam do wzięcia udziału w giveaway na moim blogu organizowanym z firmą Sheinside! do wygrania 30$ :)
    więcej informacji tutaj

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam takie same skojarzenie z tą marką jak Ty ale piankę mogłabym przetestować :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mi też ta marka kojarzyła się zawsze z mydłem szarym...
    Nie miałam jeszcze tej pianki i nie słyszałam o niej... Myślę, że jak bym miała okazję to bym ją kupiła :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Chętnie kiedyś przetestuję :]

    OdpowiedzUsuń
  11. Często używam Białego Jelenia, bo niestety mam skłonność do alergii. Szkoda, że ta pianka tak słabo się sprawdza przy czyszczeniu porów, bo pewnie bym ją kupiła.

    OdpowiedzUsuń

1. Nie toleruję wymieniania się obserwacjami. Jeśli mój blog Ci się podoba - zaobserwuj. Jeśli spodoba mi się Twój - zrobię to samo.
2. Komentarze zawierające tylko zaproszenia na blogi będą ignorowane. Na całą resztę na pewno odpowiem na Waszych blogach.