Pierwszy film obejrzałam już baaardzo dawno temu, dziś znalazłam jego recenzję w wersjach roboczych. Drugi widziałam kilka dni temu, w ramach wieczornego zrelaksowania się. Obydwa filmy miały być filmami zdecydowanie nie lekkimi, raczej smutnymi i przede wszystkim prawdziwymi. Jakie jednak się okazały?
Solomon jest wolnym mieszkańcem Nowego Jorku. W skutek intrygi uknutej przez dwóch oszustów, zostaje sprzedany jako niewolnik i wywieziony na południe kraju, do pracy na plantacjach. Film jest oparty na faktach, i opowiada historię 12-letniej niewoli Solomona Northupa.
Kiedy tylko obejrzałam zwiastun tego filmu wiedziałam, że na pewno mi się spodoba. Oczekiwałam od niego naprawdę silnych emocji, wiadomo przecież, że właśnie tak są nacechowane wszystkie opowieści o niewolnikach pracujących na plantacjach. Niestety, na tym filmie zawiodłam się.
Historia porwania i niewolniczej pracy na pewno była straszna, mam jednak wrażenie, że reżyser nie do końca poradził sobie z przedstawieniem jej. Tematyka ciekawa, ale film mnie po prostu nudził i ledwo wytrwałam do końca. Brakło mi w nim mocnych scen, które na długo zapadłyby w pamięć. Nie podobało mi się też silne rozgraniczenie pomiędzy Solomonem i resztą niewolników. Główny bohater podkreślał, że jest wolny, że został porwany i nie jest tak naprawdę niewolnikiem. A reszta niewolników, to przepraszam bardzo, skąd się wzięła? Czy oni też nie byli, przynajmniej większość z nich, albo z ich przodków, wolnymi ludźmi? Jeśli Solomon uważał się za lepszego od nich, a ich za podludzi, to w sumie bardzo dobrze, że dane mu było zasmakować ich losu.
Podsumowując, tematyka zdecydowanie warta uwagi, sam film już niekoniecznie. Jeśli poleciłabym go komuś obejrzeć to tylko po to, by zapoznał się z prawdziwą historią Solomona Northupa.
Starożytność to zdecydowanie moja ulubiona epoka, a Pompeje to jeden z lepszych motywów, jakie spotkać można w filmach czy książkach. Widziałam i czytałam o tym już sporo, a dalej nie mam dość. Film miał mnie zachwycić efektami specjalnymi, fabułą i obsadą aktorską. Czy tak się stało? Zdecydowanie nie.
Zacznijmy od aktorów. Emily zagrała bardzo dobrze, ale Kit...Mam wrażenie, że wchodząc na plan (nie ważne, czy to Pompeje czy Gra o tron), wkłada jedną i tę samą maskę. Chmurne, trochę smutne spojrzenie spod grzywy ciemnych loków. Zero emocji. Nie ważne czy mówi "zabiję cię" czy "kocham cię".
Efekty specjalne - zrobione bardzo dobrze, nie przypomina to gry komputerowej ALE kto wpadł na durny pomysł, by zniszczyć Pompeje ognistymi kulami? Po samym plakacie widać, że reżyser postawił na ogień. A przecież to zupełnie nie tak było. Pliniusz Młodszy raz tylko wspomina o ognistych błyskach. Wezuwiusz najpierw wyrzucił żużel, a później dym i popiół. I cała zagłada trwała dwa lub trzy dni (zalezy od kiedy liczyć), a nie kilka godzin, jak w filmie. To strasznie mi się nie spodobało. Reżyser na siłę chciał mieć ogromną katastrofę, której nikt nie przeżył. Postanowił więc nie wspominać o tym, że spora część mieszkańców miasta zdołała się uratować.
A jak z fabułą? Ta też mnie nie zaskoczyła. Gladiator zakochuje się z wzajemnością w bogatej dziewczynie, ucieka z areny, kiedy amfiteatr wali się w skutek trzęsienia ziemi. Reszta filmu to ucieczka przed senatorem no i ogniem. Jak dla mnie, za dużo tej ucieczki. Gdyby podliczyć wszystkie sceny, w których Milo i Cassia uciekali konno, byłoby to dobre 10 minut.
Żeby jednak nie było, że film jest absolutnie nie do obejrzenia, powiem, że sceny walk były bardzo udane. No i te nieszczęsne efekty specjalne też wypadły całkiem zgrabnie, mimo że nie na miejscu.
Widziałyście któryś z filmów? Lubicie którąś tematykę? A może zna ktoś ciekawy film o Pompejach, w których jest popiół, a nie ogień?
Zniewolonego nie oglądała i podejrzewam, że nie obejrzę ponieważ bardzo nie lubię tematyki niewolnictwa i upokarzania ludzi, zawsze potem długo to przeżywam i w ogóle.
OdpowiedzUsuńPompeje obejrzałabym z ciekawości bo tak jak i ty uwielbiam tematykę Starożytności ale też mitologii. :) Mitologię Parandowskiego czytałam kilka razy z najwyższą przyjemnością.
PS. Nie wiem czy Ciebie też interesują różne mitologie? Jeśli tak mogę Ci polecić świetną książkę taką trochę młodzieżową, trochę już dla dorosłych,bardzo mnie wciągnęła a na końcu to już w ogóle :) Nie mogę doczekać się następnych części. "Wilki Lokiego" Tylko wiesz, to nie jest dzieło naukowe, tylko książka przygodowo-fantasy :)
Tu masz o czym jest:
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/179559/wilki-lokiego
O, mitologia nordycka. Uwielbiam :) Chętnie przeczytam. Wydaje mi się, że mamy podobne gusta literackie, starożytność, mitologia, fantastyka.
UsuńJa na weekendzie obejrzałam "Gwiazd naszych wina". Piękny film ;)
OdpowiedzUsuńPlanuję obejrzeć :)
Usuńpolecam w 100%
UsuńNiestety żadnego nie widziałam..,
OdpowiedzUsuńJa również...
Usuńnie oglądałam żadnego z tych filmów, ale mój narzeczony napomknął coś, że w weekend obejrzymy 'pompeje';)
OdpowiedzUsuńOglądałam "Zniewolony" i nie nudziłam się na nim z tego co pamiętam :)
OdpowiedzUsuń