19 lipca 2016

215. Letnia pielęgnacja twarzy

Nigdy nie robiłam postów podsumowujących moją pielęgnację, bo nigdy nie wydawała mi się ona do końca satysfakcjonująca. Ciągle coś wymieniałam i zmieniałam. Teraz jednak znalazłam chyba zestaw odpowiadający mojej skórze, bo od kilku miesięcy jestem z niej bardzo zadowolona. 
Cery dobrej nigdy nie miałam. Bardzo łatwo było ją zapchać, a zbyt mocne oczyszczanie potrafiło ją podrażnić. W makijażu potrzebowałam mocnego krycia, bo po każdym wyprysku na długie tygodnia zostawało mi przebarwienie. A zakrywanie wszystkiego podkładami i korektorami doprowadzało do kolejnego zapychania porów - i mamy błędne koło.

Powoli do mnie w końcu dociera, że moja cera lubi minimalizm. Wcale nie muszę przecierać jej milionami toników, robić regularnych peelingów i smarować trzema różnymi kremami. W gruncie rzeczy ona, ta moja cera, lubi jak o niej zapominam. Jak jej daje spokój i pozwalam żyć własnym życiem.

Poniższy zestaw kosmetyków jest przeze mnie aktualnie używany do pielęgnacji twarzy. Nie robię podziału na rano i wieczór, bo u mnie nie ma różnicy. Tylko demakijażu rano nigdy nie robię.


DEMAKIJAŻ


Demakijaż wykonuję rzadko, bo prawie wcale się teraz nie maluję. Czasami, kiedy robi mi się żal cieni i tuszu, że tak sobie leżą zapomniane, maluję oczy. Wieczorem zmywam je 2-fazowym płynem do demakijażu Bielenda. Płyn jest delikatny i nie podrażnia oczu, co przy tego typu kosmetykach jest bardzo ważne. Cienie i kolorowe kredki zmywa już za pierwszym pociągnięciu. Tusz potrzebuje trochę więcej czasu, ale też ładnie się zmywa. 

O ile podkład odstawiłam całkiem, o tyle zdarza mi się użyć pudru, różu czy bronzera. Wieczorem pozbywam się ich za pomocą płynu micelarnego 3w1 do skóry normalnej i mieszanej od Garnier. Nie jest to najlepszy płyn micelarny, strasznie śmierdzi alkoholem i muszę pilnować się, żeby nie zawędrował za blisko oka. Kosmetyki zmywa jednak dobrze, więc z pewnością zużyję do końca.



MYCIE


Resztki kosmetyków a także codzienne zabrudzenia takie jak pot, kurz czy sebum, zmywam kremem do oczyszczania twarzy Nivea. Jest to wyjątkowo delikatny kosmetyk, który nie wysusza a nawet delikatnie nawilża skórę. W prawdzie wysoko w składzie ma parafinę, mnie jednak nie przeszkadza to, ponieważ nie zapycha ona moich porów.  

Co kilka dni, w celu silniejszego oczyszczenia stosuję żel z kwasem migdałowym Norel. Daje potężną dawkę oczyszczenia i niweluje 90% pojawiających się wyprysków. Przestałam używać go do codziennego mycia, ponieważ zaczął już wysuszać skórę. Nie chcę by moja cera przyzwyczaiła się do niego i przestała na niego reagować.




TONIZOWANIE


Następnym krokiem w pielęgnacji jest/powinno być tonizowanie. Przyznam, że przestałam robić to regularnie. Raz sięgnę po tonik, raz nie. Niekiedy nie zrobię tego po umyciu twarzy, ale nadrobię kilka razy w ciągu dnia. 

Szczególnie oliwkową woda tonizującą z witaminą C od Ziaja traktuję jak preparat do odświeżania i orzeźwiania. Kiedy robi się gorąco, pryskam nią na twarz i od razu czuję ulgę. Natomiast wodę różaną KTC zdarza mi się używać do porannego oczyszczania twarzy zamiast żelu. Nie czuję wtedy ściągnięcia, skóra nie robi się sucha a za to pięknie pachnie różą. 



NAWILŻANIE


Jeśli w części "nawilżanie" spodziewaliście się kilkunastu różnych kremów i ser, to srogo was rozczaruję. Takie cuda to nie u mnie. Zawsze mam w użytku maksymalnie dwa kremy do twarzy plus jeden pod oczy. 

Latem nie mogłabym używać niczego co jest tłuste i długo się wchłania, nawet wieczorem. Ultranawilżający krem-żel Hydrain 3 Hialuro od Dermedic idealnie wpasowuje się w wysokie temperatury. Jest bardzo lekki, szybko się wchłania a jednocześnie zapewnia porządną dawkę nawilżenia. Używam go bardzo nieregularnie, na zasadzie "kiedy sobie przypomnę", a i tak nie mam żadnych suchych placków czy odstających skórek.

Trochę bardziej regularnie używam rozświetlającego kremu pod oczy MultiVitamin od Norel. Krem ładnie się wchłania i nawilża okolice oczu. Nie podrażnia mnie i nie uczula. Daje lekki efekt rozświetlenia, którego w sumie za moimi okularami i tak nie widać. Ważne jednak, że dba o nawilżenie tego najwrażliwszego miejsca na twarzy i choć trochę opóźnia procesy starzenia.


MASECZKI

 Latem częściej stosuję maseczki nawilżające niż oczyszczające, i robię je średnio dwa razy w tygodniu. Najczęściej jest to nawilżająca maseczka ze śródziemnomorską oliwą z oliwek z Avon oraz ekspresowa maska do twarzy odświeżająca Bania Agafii. Obydwie dają przyjemne uczucie nawilżenia i złagodzenia podrażnień, zwłaszcza tych słonecznych. Rosyjska maseczka dodatkowo pachnie mentolem i przyjemnie nawet nie chłodzi a wręcz mrozi twarz. 

Co najmniej raz w miesiącu robię maseczkę z glinki czarnej z Morza Martwego ze srebrem od Fitocosmetic. Cera po niej jest widocznie czyściejsza, przez długi czas matowa. Glinka też ładnie oczyszcza to co siedzi nam w środku skóry, tak więc tuż po jej użyciu można spodziewać się nagłego oczyszczającego wysypu, który jednak szybko i ładnie się goi. 




INNE


Co jakiś czas zdarza mi się użyć oczyszczających pasków na nos z węglem aktywnym od Clean&Simple.  To bardzo fajne, naprawdę działające paski. Za 6 sztuk w Douglasie zapłacić trzeba 14,90. Producent zaleca używać ich nie częściej niż raz w tygodniu, więc jedno opakowanie wystarczy na długo.

Sytuacja też czasami zmusza mnie do zasmarowania pojawiającego się wyprysku punktowym koncentratem antybakteryjnym a kwasami AHA od Farmona. Jego działanie jest raczej delikatne. Łagodzi zmiany na skórze, hamuje ich rozwój i pomaga szybciej zniknąć. Nie ma jednak cudów, że po jednej nocy pryszcz znika jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. 

Ostatnim kosmetykiem, który znalazł się w moim zestawieniu, jest peeling enzymatyczny z żeń-szeniem od Avon. Jest to jednak kosmetyk używany tak sporadycznie, że ciągle jeszcze nie wyrobiłam sobie o nim zdania. Jedyne co mogę na razie o nim powiedzieć to to, że najwidoczniej wcale nie jest mi potrzebny. 



 Przez ostatnie dwa lata starałam się wyrobić w sobie nawyki codziennego używania wszystkich tych kosmetyków, które miały mieć cudowny wpływ na moją cerę. Jakiejkolwiek systematyczności i porządku, żeby zawsze robić to i tamto. Teraz widzę, że to nie jest droga dla mnie. Ja wcale nie muszę używać codziennie kremu, żeby mieć nawilżoną skórę. Nie muszę robić dwa razy w tygodniu peelingu, żeby pozbyć się suchych skórek. Nie potrzebuję dwa razy dziennie szorować twarzy, żeby odblokować pory. Nie twierdzę, że odkryłam złoty środek dla wszystkich, to tylko złoty środek dla mnie - im mniej, tym lepiej. Dlatego uważam, że warto próbować wszystkiego, i tego więcej i tego mniej, i częściej i rzadziej.


7 komentarzy:

  1. Znam kilka produktów. Obecnie też stosuję płyn Garniera i krem do oczyszczania twarzy Nivea ale tylko sporadycznie. Lubi mnie zapychać. Z wody różanej byłam zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
  2. całkiem sporo tego :D ja mam tylko płyn do demakijażu, olejki i jeden peeling :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Kusi mnie żel Norel, czytałam wiele dobrego o ich kosmetykach :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Całkiem ciekawa ta Twoja pielęgnacja :) Używałam tylko Oliwkowej wody tonizującej z Ziaji i bardzo ją lubiłam. Ja mam zarówno swoich ulubieńców którym jestem wierna, jak i produkty po które sięgam od czasu do czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jankiedua również syisoealam milion produktów co tylko pogarszało moja sytuację z cerą,teraz pozostała przy tych sprawdzonych i również stawiam ma minimalizm

    OdpowiedzUsuń
  6. bardzo ciekawe produkty ja miałam tylko te z Planet SPa
    Pozdrawiam MARCELKA

    OdpowiedzUsuń

1. Nie toleruję wymieniania się obserwacjami. Jeśli mój blog Ci się podoba - zaobserwuj. Jeśli spodoba mi się Twój - zrobię to samo.
2. Komentarze zawierające tylko zaproszenia na blogi będą ignorowane. Na całą resztę na pewno odpowiem na Waszych blogach.