Nie chcę dłużej
żyć w tym kraju. Rwanda to kraj śmierci. Pamiętasz, co opowiadali
nam na lekcjach religii, cały dzień Bóg przemierza świat, ale co
wieczór wraca do siebie, do Rwandy. No i podczas gdy Bóg
podróżował, Śmierć zajęła jego miejsce. Kiedy wrócił,
zatrzasnęła mu drzwi przed nosem. Śmierć wprowadziła swoje rządy
w naszej biednej Rwandzie. Ma plan i postanowiła zrealizować go do
końca. Powrócę, kiedy nad naszą Rwandą znowu zaświeci słońce
życia. Mam nadzieję, że cię tu zobaczę.
Scholastique Mukasonga - Maria Panna Nilu
W głębokiej
dżungli, tam gdzie potężny Nil wąskim strumieniem wypływa
spomiędzy skał, jest kapliczka, a w niej figura Marii Panny Nilu –
opiekunki Rwandy. Co roku w pielgrzymkę do małej kapliczki
wyruszają uczennice pobliskiego liceum, sama rwandyjska elita. Córki
generałów, ministrów, przywódców politycznych, dziedziczki
najbogatszych i najpotężniejszych mężczyzn w kraju. Córki
zwycięskich Hutu – tych, którzy dokonali przewrotu, wymordowali
Tutsi, i przejęli władzę. Jednak Europa nie patrzy przychylnie
na to, w jaki sposób traktowani są przegrani i będący w
mniejszości Tutsi. Dlatego Rwanda musiała pójść na kompromis, bo
od Europy, a już zwłaszcza Belgii, nie mogła się odciąć.
Pozwoliła kilku dziewczynom Tutsi uczyć się w elitarnym liceum,
zdobyć wykształcenie i dyplom, który w przyszłości miał
otworzyć przed nimi drzwi do lepszego życia. Książka niestety nie
ma happy endu – nie ma
lepszego życia, nie ma sukcesu.
Maria Panna Nilu
napisana jest w specyficzny sposób. Nie ma jasno określonej fabuły,
wątku, który prowadzi nas od początku do końca. Każdy rozdział
to inna historia. Bohaterki są te same – uczennice liceum, zarówno
Tutsi jak i Hutu. Są to ich wspomnienia z początków nauki, relacje
pomiędzy koleżankami, odkrywanie świata przez dorastające
dziewczyny. Całkiem zwyczajne historie zwyczajnych dziewczyn,
żyjących jednak w tak różnym świecie od naszego. Na zakończenie
nic nie jest w stanie przygotować. Bo to co straszne i zaskakujące
przychodzi zaraz po tym co normalne, lekkie i zabawne. W jednej
chwili mamy opowieść o szkolnych psikusach, a w następnej obraz
totalnej masakry, dzikości drzemiącej w człowieku. Chciałoby się
nie wierzyć, że człowiek może zrobić coś takiego drugiemu
człowiekowi, wpaść w takie szaleństwo, dać się omamić.
Przestać być jednostką, a stać się elementem tłumu, nie
myślącym, nie żałującym, pędzącym ślepo za innymi. Ale
niestety trzeba uwierzyć, bo historia Rwandy jasno pokazuje, że to
nie ma takiej potworności, której człowiek by się nie dopuścił.
Książka wzbudza
bardzo silne emocje. Po jej przeczytaniu milion myśli kłębiło mi
się w głowie i nie tak łatwo było mi się przerzucić na następną
lekturę. Maria Panna Nilu to
ten rodzaj książek, za które dostaje się nagrody, ale które mają niestety małą szansę na zostanie bestsellerem. Polecam wam jednak
sięgnięcie po nią, tym bardziej, że jest ona dość krótka, i
zdecydowanie się nie dłuży. A jeśli już wciągnięcie się w
temat i zechcecie się jeszcze trochę bardziej podręczyć,
obejrzyjcie film Hotel Rwanda. Tylko
koniecznie zaopatrzcie się w zapas chusteczek.
Zaintrygowałaś mnie tą książką, wydaje się być bardzo interesująca
OdpowiedzUsuńTematyka książki bardzo mnie zaciekawiła i z przyjemnością poświecę jej kilka wieczorów.
OdpowiedzUsuńTaras to miejsce, gdzie możemy cieszyć się naturą i odpocząć od codziennego zgiełku. Dlatego też, wybór mebli na https://ogrodolandia.pl/meble-na-taras powinien być dokonywany z myślą o maksymalnym komforcie. Oferowane tam meble są zaprojektowane tak, aby zapewnić wygodę użytkowania i estetyczną przyjemność, co jest niezbędne do pełnego relaksu.
OdpowiedzUsuń