1. ALBANIA
Ismail Kadare - Córka Agamemnona.
Do tego autora raczej nie powrócę. Fabuła skupia się na przemyśleniach głównego bohatera odnośnie poświęcenia swojej ukochanej i jego podobieństwa do historii Ifigenii (tytułowej córki Agamemnona). Akcji właściwie nie ma. Dokładniejsza recenzja tutaj
2. ANDORA
Niestety nie udało mi się znaleźć żadnej książki reprezentującej tej kraj. Zna ktoś?
3. AUSTRIA
Michael Wallner - Kwiecień w paryżu
Choć to typowy romans, książka bardzo mi się podobała. Jej akcja rozgrywa się w czasie II wojny światowej, w okupowanym przez Niemców Paryżu. Jeśli ktoś lubi klimaty zakazanej miłości, polecam.
4. BELGIA
Amelie Nothomb - Peplum
Mimo że książeczka jest cieniutka, czytałam ją długo i z wielką męką. Ale jak wyzwanie to wyzwanie. Książka jest o autorce (nie lubię, kiedy ludzie piszą książki o sobie samych), która zostaje porwana przez naukowców z przyszłości, ponieważ odkryła, że to oni (ci naukowcy z przeszłości), przenieśli się w przeszłość i spowodowali wybuch Wezuwiusza, który zasypał Pompeje popiołem. Już brzmi strasznie, prawda? Cała książka to jeden długaśny dialog pomiędzy autorką a naukowcem, w którym autorka cały czas stara przedstawić się jako cudowna pisarka i jedyna inteligentna, która odkryła wielki spisek. Szczerze, to nawet nie wiem jak książka się kończyła. Czytałam i zaraz zapominałam. Nie polecam.
Właśnie wyobraziłam sobie, że w kilkugodzinną podróż pociągiem wyruszam z tą tylko książką w formie rozrywki. Najgorsza podróż w życiu.
5. BIAŁORUŚ
Natalka Babina - Miasto ryb.
Przy tej książce naprawdę można i popłakać i się pośmiać. Akcja pędzi na łeb na szyję, pojawia się sporo postaci (jedna bardziej kolorowa od drugiej). Historia naprawdę oryginalna. Jest tam poszukiwani skarbu, mafia, całkiem sporo polityki, trochę bijatyk i nawet kilka morderstw. Książka naprawdę wciąga. Polecam.
I to tyle z książek przeczytanych w styczniu. Doszła do tego sesja, więc przez ponad tydzień nawet nie brałam żadnej książki do ręki. W lutym mam zamiar czytać częściej i dłużej, nie wiem jednak jak przełoży się to na ilość książek, bo trzy dni temu z biblioteki przytachałam następne, i połowa z nich to straszne grubasy.
Ja też kocham czytać książki!
OdpowiedzUsuńMoże mi się uda coś między pieluchami i kaszkami przeczytac w tym miesiacu
OdpowiedzUsuńJa nie przepadam za czytaniem książek :D
OdpowiedzUsuńPowodzenia. :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tym wyzwaniu! Czy to Twój autorski pomysł? Nawet jeśli nie, to i tak rewelacja! Uwielbiam czytać książki i w przyszłym roku sama wypróbuję takie wyzwanie :-) Pozdrawiam :-*
OdpowiedzUsuńTak, to był mój pomysł. Dziękuję bardzo :)
UsuńUwielbiam czytać :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytać tyle książek w miesiąc - to dla mnie byłby wyczyn...
Zapraszam do mnie: sezonnamode.blogspot.com
Zazdroszczę CI tego, że masz czas na czytanie :)
OdpowiedzUsuńWow bardzo ciekawe i oryginalne wyzwanie, ale też pewnie nie łatwe więc powodzenia! Miasto Ryb brzmi ciekawie ;) Jak już przeczytam wszystko co się kurzy u mnie na półkach (a trochę się tego nazbierało :c) to z chęcią tego poszukam w bibliotekach :)
OdpowiedzUsuńpusta-szklanka.blogspot.com
Poczytałabym też jakąś ciekawą książkę, niestety totalny brak czasu na to :(
OdpowiedzUsuńJa mam nadzieję że po sesji znajdę czas na czytanie ;)
OdpowiedzUsuńnie znam tych ksiazek:P
OdpowiedzUsuńNiesamowicie ciekawe wyzwanie sobie obrałaś :) Myślę, że jak dojdziesz do powieści skandynawskich może Ci się spodobać, oni mają potencjał :)
OdpowiedzUsuńA co do przytoczonych śmiać mi się chciało z tej powieści o autorce która odkryła spisek o Wezewiuszu. Masakra :D
Jej marzy mi się czas na książki :]
OdpowiedzUsuńBardzo fajne wyzwanie sobie postawilas :) Rowniez uwielbiam czytac, jednak ostatnio ciezko mi znalzc na to czas ;(
OdpowiedzUsuńSuper pomysł na wyzwanie, powodzenia w realizacji :)
OdpowiedzUsuń